Pierwsze dni maja to tradycyjne rozpoczęcie sezonu szczupakowego oraz szereg kilku „cywilnych” świąt, dzięki którym zyskujemy dłuższą przerwę w pracy, czyli tak potrzebny czas na ryby. W otwarciu sezonu szczupakowego także wziął udział mój kołowrotek Fishmaker II, udoskonalona wersja znanego już Fishmakera.
Kołowrotek spinningowy Fishmaker to udana konstrukcja, posiada więcej zalet niż wad. Posiadam wersje Fishmaker i Fishmaker II, a porównując je podczas działania na łowisku muszę przyznać, że w równej mierze nadal chętnie będę użytkować wersję pierwszą, czyli Fishmaker, jak i drugą - Fishmaker II. Zmiany w drugiej wersji kołowrotka przede wszystkim miały na celu ograniczenie przypadkowego zaplątania się sztywnej żyłki w rotor (z plecionką i miękką żyłką tego problemu nie było). Czy to się udało konstruktorom?
Do kołowrotka wprowadzono jeszcze jedną, istotną, poprawkę: wydłużono korbkę o 10 mm, co wydatnie wpłynęło na komfort holowania silnej ryby w długim holu. Długa rączka niweluje duży opór, jaki wyczuwa się na standardowym kołowrotku podczas holowania silnej ryby lub prowadzeniu „opornej” przynęty w głównym nurcie. Rozpoczynając artykuł zadałem pytanie, czy konstruktorom udało się usprawnić pracę kołowrotka. Mam podstawy twierdzić, że tak – udało się usprawnić pracę Fishmakera II. Przez 3 dni obserwowałem pracę kołowrotka w rękach innego wędkarza (który dotychczas nie używałem tego modelu) i ani razu nie stwierdziłem plątania się spinningowej żyłki. Mam nadzieję w przyszłości prezentować wiele zdjęć ryb złowionych z udziałem Fishmakera.
Waldemar Ptak