Moje życie prywatne przeplata się z życiem zawodowym, a inaczej to ujmując - życie prywatne mocno wkracza w wędkarstwo i odwrotnie. Dlatego koszuli do noszenia w biurze szukałem w katalogu wędkarskim. Mam ten komfort, że do biura mogę przyjść w ciuszkach wędkarskich. Tak to się czasem po myśli układa w życiu ;)
Poważne zakupy
„Geoff Anderson” to nazwa będąca synonimem znakomitej jakości i funkcjonalności. Nie kosztuje mało, ale w tym przypadku jakość produktu kompensuje wydatek. Dokładnie obejrzałem koszule z długim rękawem (są również z krótkim), po czym wolno pijąc kawę espresso uważnie przeczytałem opis zamieszczony w katalogu… Kupiłem. Posiadam piaskową, zieloną i zieloną, tzw. "kaktus", są to Morada i Woggi. Kolory są fajne, a jak się okazało po licznych praniach, są także trwałe.
Zdecydowałem się na te koszule z powodu ich wyglądu, kroju i funkcjonalności. W biurze dużo czasu spędzam przy klawiaturze komputera, więc bardzo często podwijam rękawy na przedramieniu. Bardzo często składam i rozkładam wędziska, kołowrotki, muszę przesunąć lub podnieść pudełko zbiorcze z kołowrotkami, aby dostać się do konkretnego modelu – tutaj trzeba się schylić i wygodny krój koszuli jest niezwykle istotny. Robiąc zdjęcia w studiu lub plenerze muszę być ubrany w wygodny, wręcz komfortowy strój. A będąc na rybach spinninguję, przepływankuję, schylam się, kucam i nawet kładę na ziemi robiąc zdjęcia wędkarzom i rybom. I tutaj wygodna koszula jest mile widziana.
Intensywność użytkowania
Gdy powiem, że chodzę w koszuli codziennie, to przesadzę, ale nie aż tak grubo. W koszuli Morada lub Woggi jestem 5 dni w tygodniu po 9-12 godzin. Mam ich trzy sztuki, dzięki czemu zawsze jestem w „świeżej”. W skali roku każda z tych koszul jest intensywnie użytkowana i bardzo często prana w pralce automatycznej, na „średnio delikatnym” programie, w temperaturze 30 lub 40 stopni C, najczęściej w dobrym proszku ogólnodostępnym, którego nazwa zaczyna się na literę A. Podsumuję tak: jakoś specjalnie nie troszczę się o te koszule i do dzisiaj trzymają się doskonale. Moim zdaniem nie wymagają prasowania :)
Wybierając się na ryby ubieram bieliznę i odzież termoaktywną, koszule doskonale wpasowują się tego typu ubiór.
Trwałość, problemy materiałowe
Dotychczas nie odpruł się żaden guzik (a jest ich sporo, na jednym rękawie jest 4 szt.), nie zepsuł się zamek błyskawiczny, żaden ścieg nie pruje się. Jestem zadowolony.
Podwinięty aż powyżej łokcia rękaw podtrzymywany jest przez dodatkowy pasek zapinany na guzik. To dobre rozwiązanie, koszuli nadaje to charakter sportowy, może nawet safari. Zapięcie jest dobrze zaprojektowane, jednak trzeba starannie podwinąć rękaw, aby nie odczuwać lekkiego ściągania na bicepsie powstałego ze zrolowania wyjątkowo grubego „mankietu”.
Guziki spinające koszulę schowane są pod zakładką, dzięki temu nic nie zahacza o guziki. To bardzo dobre rozwiązanie.
Morada lub Woggi
Istotną różnicą pomiędzy tymi koszulami jest ilość posiadanych wywietrzników, swoistych wentylatorów mający znaczny wpływ na komfort użytkowania w upalną pogodę. Woggi jest wprost naszpikowana wywietrznikami, są one dopracowane i umieszczone w strategicznych dla naszego ciała miejscach, a zarazem nie psują estetyki koszuli.
Koszule nadają się do noszenia wypuszczone na zewnątrz, na spodnie. Będąc tak ubranym można elegancko i schludnie pokazać się na zawodach wędkarskich, spotkaniu towarzyskim wędkarzy lub potraktować koszulę jako gustowny element sportowego ubioru na odpowiednią okazję. A przede wszystkim, to znakomite koszule dla wędkarza zarówno niedzielnego i zaawansowanego.
Więcej o koszulach MORADA
Więcej o koszulach WOGGI
Waldemar Ptak