W upalne lato wielu wędkarzy przeżywa koszmar: niby są nad wodą cały weekend, ale nie wędkują. Mówią, że nie warto, ponieważ jest zbyt gorąco! I dodają: „…dwa dni weekendu to zbyt mało na poważne łowy, i jeszcze rodzina u boku…”
Często przeglądam fora dyskusyjne i tam dowiaduję się od wędkarzy, że weekendowy wyjazd z rodziną nad wodę nie nadaje się do wędkowania, że to czas stracony dla wędkarza. I jeszcze o tym, że tegoroczne lato jest dramatycznie niekorzystne dla wędkarzy: upał, zmienna woda itd. Po części się z tym zgadzam, ale tylko po części. Jeśli weekend spędza się w komfortowym pensjonacie, to rzeczywiście jakoś nie po drodze leży wędkowanie… Ale wielu wędkarzy spędza czas w domku letniskowym, skąd dwa kroki do wody. Chcąc przetestować te „weekendowe niekorzystne” warunki łowienia ryb, wyjechałem w lipcu nad jezioro. Nad wodą zameldowałem się w piątek, późnym popołudniem. Byłem, sprawdziłem i… połowiłem
Kolega Robert [korzystałem z jego gościnności] prezentuje dwugodzinny efekt połowu białorybu drugiego dnia, w siatce są płocie i leszcze. W jaki sposób łowiłem, jak przygotowałem łowisko, ile mi to czasu zajęło i jakiego sprzęt użyłem – opiszę poniżej. Zainteresowanych weekendowiczów zapraszam do lektury.
Łowisko – rozeznanie
Na bok odkładamy mapę batymetryczną, echosondę i inne szpargały nowoczesnej techniki. Wszak jedziemy na weekend z kochanym bagażem – rodzinką, więc nasze wędkarskie możliwości są drastycznie ograniczone. W czasie i w sprzęcie. Zabrany wędkarski ekwipunek jest wynikiem kompromisu pomiędzy jego potrzebą na łowisku a możliwością transportu; łatwo przewidzieć, że ów kompromis oznacza niedostatek sprzętu na łowisku.
Łowisko rozpoznajemy krótko i bez długiego śledztwa, dowiadujemy się, czy są tam płocie, czy pływają leszczyki i jaki jest aktualny stan wody. Gospodarza naszej kwatery [daczy, hoteliku, pokoju] podpytujemy telefonicznie o rodzaj najbliższego kwaterze brzegu i czy tam kiedykolwiek widziano wędkarzy. Jeśli można zejść do wody i w ostatnim pięcioleciu widziano tam wędkarzy, to mamy szansę na wędkarski weekend :-)
Proszę nie zapomnieć wnieść stosowne opłaty właścicielowi łowiska. Obowiązek odszukania właściwej osoby spoczywa na wędkarzu.
Wyposażenie
Jeśli rządzimy kluczykami od samochodu, to proponuję dzień wcześniej przemycić do wozu: wędzisko spławikowe, lekki kołowrotek, kilka spławików pod płoć, 3-4 opakowania gotowych przyponów pod płoć i leszcza, paczuszkę śrucin, 2 gruntomierze po 5 g, kilka kilogramów zanęty, lekkie ubranie wędkarskie, mały ręcznik, wypychacz, składane wiadro do zanęty [uszyte z wodoodpornego materiału elastycznego, koszt ok. 30 zł.]. Jeśli znajdziemy jeszcze trochę miejsca, to warto zabrać atraktor w proszku do zanęty, przynęty: słoiczek pęczaku, kukurydzy, pszenicy. Robaki są „ryzykowne” [mogą brzydko pachnieć lub rozejść się po samochodzie; dzieci będą mieć radochę, ale żona może zrobić awanturę], ale w łowieniu są diabelnie skuteczne. Pożyteczna rada konspiracyjna: Sprzętu wędkarskiego nie zanosimy do samochodu podczas rodzinnego pakowania, na oczach ukochanej żoneczki. Robimy to dzień wcześniej, podczas technicznego przygotowywania samochodu do wyjazdu.
Zachęcam do przejrzenia Katalogu 2010 Dragona w celu znalezienia dla siebie sprzętu na taki wyjazd. Na pewno coś znajdziecie.
Przyjrzyjcie się tym wędziskom:
Teleskopy z serii Team Dragon Silver Edition – jakie to ma dla nas znaczenie? Ano ma - i to bardzo duże - oznacza to znakomitą jakość wędziska. W serii Team Dragon oferowane są dwa modele: Tele Specialist Match i Tele Leszcz. Długość po złożeniu nie przekracza 90 cm, tej długości wędzisko można schować w różnych zakamarkach rodzinnego samochodu :-) Tele Leszcz daje możliwość łowienia z użyciem lekkiej sprężyny.
--------------------
Czy łowiliście już batem? Jeśli nie to nadarzyła się świetna okazja do użycia takiego kijaszka. Nie potrzebuje on kołowrotka, bo nie ma przelotek. Jest za to lekki, niesamowicie skuteczny i w niewielkiej cenie. Wystarczy przywiązać zestaw i… łowimy ryby. Na początek możecie nabyć wędzisko o długości 6 metrów, tyle wystarczy do weekendowego łowienia. Garść porad dotyczących łowienia batem – wprawdzie karpi – znajdziecie w moim artykule pt. Power Carp. Postaram się niedługo przygotować instruktaż łowienia batem różnych gatunków białorybu. Zapewniam jednak, że obsługa bata jest prosta jak… bat.
Dragon od lat oferuje baciki, i w tym roku jest w czym wybrać.
W serii Team Dragon Silver Edition ten bacik odpowiada jakością całej serii Team Dragon. Po złożeniu ma długość 123 cm. W sklepie internetowym znalazłem jego cenę: 230 zł. Aby łowić tym kijkiem należy zakupić kilka spławików, żyłkę główną i przyponową, śruciny, haczyki [najlepiej gotowe przypony], 2 drabinki i gruntomierz. To nie jest duży wydatek, a moc radości podczas łowienia.
--------------------
Seria wędzisk Destiny ma już swoich zwolenników, a to za sprawą dobrych blanków i świetnej akcji. W tej serii znajduje się teleskop o nazwie Fino Match, przeznaczony do łowienia odległościowego. Nic nie stoi na przeszkodzie łowić tym kijaszkiem tuż przy brzegu, zwyczajnym spławikowym zestawem. Po nabraniu wprawy, lub w miarę potrzeby, można popróbować szczęścia w łowieniu odległościowym. Kilka elementarnych porad znajdziecie tutaj.
--------------------
Dragon oferuje niedrogie, ale świetnie zrobione wędziska w serii Thytan Specialist. Łowię tymi wędziskami i nie zamierzam chować ich do szafy. Są dobre i wytrzymałe.
Seria oferuje 9 wędzisk, w trzech grupach: do lekkiego koszyczka [leszczowego], spławika, odległościówki [czyli z możliwością łowienia przy dalekich rzutach, z ang. match]. Ciężar wyrzutu jest umiejętnie dobrany, znajdziecie tutaj coś dla siebie. Cena wędziska z tej serii, w sklepie internetowym, wynosi od 120 zł do 160 zł [zależna jest od c.w. i przeznaczenia]. W Katalogu 2010 opis znajduje się na str. 34.
Do weekendowego łowienia białorybu nie potrzebujemy ekstra kołowrotka, wystarczy maszynka o wartości do 80-100 zł, nadająca się do użycia przy lekkim spinningu, spławiku – taki kołowrotek ma być poręczny i praktyczny. Mając to na uwadze opracowano serię Viper. To seria nowoczesnych kołowrotków o wysokim standardzie technicznym, wyposażonych w korbkę z dwoma uchwytami. Przeznaczenie: wszystkie metody spinningowe, metoda odległościowa, metody gruntowe. Nie dajmy się zaskoczyć sytuacji na nieznanym weekendowym łowisku. Widoczny na fotografii kołowrotek oferowany jest z dwoma dodatkowymi szpulami. To doskonałe rozwiązanie, gdyż możemy zabrać trzy rodzaje żyłki np. pod okoniowy spinning, pod sprężynę leszczową i pod spławik płociowy.
Obok przedstawiam kołowrotek Quattro, o uniwersalnym przeznaczeniu. Doskonale spełni swoją rolę podczas weekendowych wypadów po białoryb.
Kołowrotki Quattro posiadają od 2 do 6 łożysk. Każdy kołowrotek ma dodatkowe 2 szpule, czyli otrzymujemy do dyspozycji 3 szpule. Wielki plus dla Dragona za te dodatkowe szpule. Do tego doskonała cena – to sprzęt na każdą kieszeń.
--------------------
Okuma to niekwestionowana jakość kołowrotków, w każdym przedziale cenowym. Szukając kołowrotka na weekendowe, szybkie wypady, obejrzyjcie model o nazwie Hexana. Jest lekki, trwały, wytrzymały i oferowany w przystępnej cenie ok. 150 zł. Proszę pamiętać o długoletniej (5 letniej) gwarancji na kołowrotki Okumy. Ten oferowany jest w 4 modelach, o których przeczytacie tutaj. Poza bardzo praktycznymi zaletami, ma jeszcze jedną: jest po prostu ładny :-)
Taktyka
Po rozpakowaniu się w piątek, szybko znalazłem kawałek brzegu zdatny na stanowisko. Zbadałem głębokość łowiska w odległości 5-9 metrów od linii brzegowej [znalazłem dobrą głębokość 3 m] i przygotowałem zanętę o nazwie XXL Gruba Płoć, wyprodukowaną przez firmę Dragon. Porządnie wymieszałem 2 kg [masa suchej zanęty], ulepiłem kule i wszystko wrzuciłem w łowisko. Aby rano łowić w miejscu wrzucenia kul, odległość pola zanętowego zaznaczyłem na zarzuconej wędce markerem, malując na żyłce szeroki pasek. Na brzegu moje położenie zaznaczyłem kopczykiem z kamieni po czym zwinąłem sprzęt i wróciłem „na chatę”. Wkrótce rozpaliłem ognisko i zjadłem kolację z pieczonej kiełbaski.
Na stanowisku zameldowałem się o brzasku, gdy okolica pogrążona była w głębokim, wakacyjnym śnie. Zarzuciłem wędkę wedługg oznaczeń z dnia poprzedniego i wrzuciłem 5 kul zanętowych, oczywiście tej samej zanęty. Na brania nie czekałem długo. Chętnie brały płocie. Łowiłem je wędką spławikową, haczyk nr 12, przypon 0.14 mm, żyłka główna o średnicy 0,16 mm. Na wypadek wpłynięcia leszczy miałem przygotowane bardziej wytrzymałe przypony – 0,16 mm. Leszcz nie jest waleczniejszą rybą od płoci, ale wielokrotnie przewyższa ją wagą ciała. Na łowisko zabrałem dwie zanęty: na płoć i na leszcza. Zdecydowałem się na grube cząstki serii XXL [tzw. frakcja], bo te nie tylko wabią ryby, ale zaspokajają ich apetyt – w lecie ryby lubią zjeść. Do takiej zanęty ryby chętnie wracają. W dużym łowisku, w ciągu dwóch dni, nie przekarmię ławicy kilkoma kilogramami zanęty, co innego w zimie. Zanęty Dragona mają to do siebie, że np. płociowa przyciąga płocie, ale wabi również kilka innych gatunków ryb. Podobnie działa zanęta leszczowa XXL – wabi leszcze oraz inne gatunki. Przekonacie się, że to nie jest wada zanęty, lecz jej olbrzymia zaleta. Przecież nie jesteśmy zawodnikami na specjalistycznych mistrzostwach, lecz łowimy dla przyjemności i cieszą nas ryby różnych gatunków.
W drugi dzień łowienia zanęta płociowa pokazała, na co ją stać: wpłynęły ryby różnych gatunków, w tym płoć i leszcz. Nawet okonie chwytały roślinną przynętę. Ryby z niedzielnego ranka prezentuje kolega Robert, na fotografii pokazanej na początku artykułu.
Uwaga – zapachy!
Letnia woda w łowisku jest przesycona wieloma zapachami, pochodzenia naturalnego. Niełatwo przebić się z zapachem zanęty. Dla wyników łowienia istotnym jest, aby jej zapach dominował w łowisku, wtedy zanęta spełnia pokładane w niej oczekiwania. W lecie, na niektórych łowiskach, warto wzmocnić zapach mieszanki. Dragon oferuje odpowiednie dopalacze, oczywiście współgrające z zanętami tej firmy. Proponuję zabierać na łowiska dwa zapachy: kminek i koper włoski.
Seria Spezi Aroma oferuje kminek, doskonały zapach na płocie w ciepłej porze roku. Gdy płocie kręcą się w zanęcie, ale słabo biorą, to warto wsypać porcję preparatu do zanęty. Ten zapach powinien zachęcić płocie do częstych brań. Na etykiecie przeczytacie, w jakiej proporcji dodaje się ten specyfik. Znacznie wygodniej dodać go do suchej zanęty, przed nawilżeniem. Koper włoski to lep na leszcze – ma w sobie magiczną moc przyciągania tych ryb. Proszę uważnie przeczytać zalecenia producenta dotyczące proporcji preparatu i zanęty. Jak wiadomo, smakołyki w nadmiarze szkodzą i nie możemy przesadzić. Zrozumiałym jest, że koper dodajemy do zanęty leszczowej, a nie płociowej. Choć z rybami różnie bywa i muszę kiedyś wypróbować zanętę płociową z koprem włoskim…
Żyłka – ważna część zestawu
Do zrobienia zestawu przy bacie polecam znakomitą żyłkę XT69. Od lat jej używam i jestem zadowolony z jakości i parametrów.
Do łowienia płoci zestawem spławikowym można użyć na żyłkę główną średnicę 0.14 mm, do łowienia leszczy – 0,16 mm. Przypon zakłada się cieńszy o 0,02 mm. Udaną żyłką jest seria Elite. Średnicę dobieramy do warunków panujących w łowisku i metody łowienia. Do zwyczajnego zestawu spławikowego wystarczy żyłka główna 0,16 mm, przypon 0,14 mm. Do sprężyny: żyłka główna 0,20-0,22 mm, przypon 0,16 mm.
Pokazana żyłka Elite posiada odpowiednie parametry do łowienia spławikowego, co czyni ją bardzo przydatną dla nas, do łowienia omawianych ryb. Zachęcam Was do używania dobrej jakości żyłek. To nic, że wędkujemy krótko – najważniejsze, że robimy to dla przyjemności. A może tym bardziej powinniśmy szanować te krótkie chwile przyjemności i zawczasu zadbać o najlepszą jakość wędki…
Haczyk
Chcę, abyście stosowali inny haczyk do łowienia płoci, a inny do łowienia leszcza. Te ryby mają odmienne pyszczki, różnią się one nie tylko wielkością, ale i kształtem. Dopasowany haczyk umożliwi złowienie większej ilości ryb.
Haczyk Mustad, płociowy, seria Classic Sport, oznaczenie katalogowe 221C. Bardzo dobry haczyk płociowy do białych robaków. Występuje w wielkościach od 8 do 12.
60001N - Haczyk opracowany przez mistrza spławika Alana Scotthorne’a. Haczyk ma szerokie zastosowanie: od bata po odległościówkę. Występuje w opakowaniu 10 szt. lub w postaci gotowego przyponu, na żyłkach o różnej średnicy. Nam przyda się: nr 12 na żyłce 0.14 mm, nr 14 na żyłce o średnicy 0,12 mm.
Jeśli chcecie łowić leszcze zestawem gruntowym z użyciem sprężyny, to proszę użyjcie haczyka o nazwie 10027 Bream Specialist, Mustad. Więcej o tym haczyku można przeczytać tutaj. Jego kształt nie jest zabiegiem marketingowym – pomaga zaciąć leszcza chwytającego przynętę z dna.
A oto jak postępowałem – w skrócie.
Na łowisko przyjechałem w piątek po południu, wkrótce znalazłem stanowisko i zanęciłem. W sobotę zacząłem łowić od świtu, co zajęło mi 2 godziny, po czym zadowolony wynikiem łowienia zakończyłem machanie wędką. Przed odejściem z łowiska ponownie zanęciłem.
Ok. godziny 19:00 wróciłem na stanowisko i łowiłem przez 2 godziny, przed odejściem zanęciłem 6 kulami zanęty. W kolejny dzień weekendu, czyli w niedzielę, łowienie zacząłem o świcie, i tym razem spędziłem 2 godziny z wędką.
Jak wynika z doświadczenia, z krótkiego weekendu można uszczknąć kilka godzin na satysfakcjonujące wędkowanie. Kluczem do zadowolenia jest odpowiednie przygotowanie sprzętu, dobra zanęta i wola wstania o świcie. Jestem przekonany, że przy takim podejściu do wędkowania, żona lub teściowa szybko przymknie oko na wędkarski wypad przy kolejnych, rodzinnych weekendach. Może nawet posmakują leszcza z rusztu?
Waldemar Ptak