Przybywa łowisk, w których wraz z linami, karasiami i leszczami możemy łowić kilkukilogramowe karpie. W wielu miejscach łowiska twarde dno umożliwia stosowanie zestawu pierwszego kontaktu typu methoda, czyli przynęta schowana jest w porcji zanęty transportowanej i podtrzymywanej przez koszyczek zanętowy.
Koszyczek zanętowy najlepiej będzie obsłużony przez wędzisko typu feeder (na marginesie - stworzone do łowienia z podkarmiaczem), wyposażone w sygnalizator brania w postaci bardzo wrażliwej na ugięcie szczytówki. W dobrej klasy feederze, np. Insanity, wysokiej klasy 3 szczytówki są wymienne by umożliwić wstrzelenie się w każde łowisko i skutecznie wędkować na różnym dystansie. O ile na krótkim dystansie radzi sobie nawet tani feeder (bądźmy szczerzy – jedynie będący substytutem skutecznej i komfortowej wędki), to na dużym dystansie warto użyć dobrej jakości feedera. Tutaj nie ma żadnej magii czy snobizmu, po prostu istnieje potrzeba by wędzisko posiadało odpowiednią dynamikę, ugięcie, płynność działania a także celność niezwykle potrzebną podczas zarzucania na kilkadziesiąt metrów, ponieważ owa celność często jest gwarantem udanego wędkowania. Również wciąż czuła szczytówka musi sprostać pracy na dużym dystansie. Jeśli jeszcze nie łowiliście z daleka i w trudnych warunkach czy to terenowych, czy atmosferycznych, to po spróbowaniu przyznacie mi rację – kiepskim wędziskiem nie sprostamy zadaniu, a i zabawy nie za bardzo zażyjemy.
Dragon przygotowuje feedery nieco droższe ok. 470 zł, a także tańsze, w granicach 270 zł. Jednak nawet tańsze wysoko się plasują w rankingu feederów, gdzie kryterium oceny stanowi relacja jakości do ceny. Dragon oferuje świetny serwis zlokalizowany w Polsce, więc jakiekolwiek usterki są bez zwłoki naprawiane. Szczytóweczki się łamią każdemu z nas, więc nie ma co się czarować – sprawnie działający serwis jest potrzebny.
Insanity Method Feeder 120 (gramów) pięknie pracuje w stojącej wodzie, całkiem nieźle pracuje w kanałach i wolniej płynących rzekach. Oczywiście, jest gotowy do użycia w naszych największych rzekach po wybraniu odpowiedniego miejsca, poza głęboką strugą głównego nurtu. Wspomagając się zdjęciami, które zrobiłem na łowisku podczas użytkowania Insanity Method Feeder, pokrótce zwrócę uwagą na poszczególne, wybrane elementy konstrukcyjne pragnąc podkreślić solidność konstrukcji.
Jestem zadowolony z użytkowania tego feedera. Z pewnością, będę go używać na różnorodnych łowiskach. Polecam Wam Insanity Method Feeder.
A co o wędzisku myśli Patrycja Tykwinska, przeczytacie w jej wypowiedzi.
„Długo wyczekiwałam mocnego feedera, który zarazem nie będzie ciężki, a co często się z tym wiąże - niepraktyczny i toporny. Mimo iż dopuszczalny ciężar wyrzutu oscyluje w granicy 120 gramów, wędzisko doskonale poradzi sobie nie tylko podczas połowu karpi, ale także podczas połowu karasi czy linów. Najlepsze wrażenie zrobił na mnie podczas stosowania koszyczków o masie od 60 gramów i cięższych. Wędzisko umożliwia dalekie rzuty zestawem, a przy okazji umożliwia bardzo precyzyjne rzuty, co jest ważnym elementem, gdy zanętę podajemy małymi porcjami, miejscowo przy pomocy podajnika (np. koszyczkiem zanętowym).
Na pierwszy wiosenny rekonesans z Insanity Method Feederem udałam się nad jezioro Tuszynek na Pomorzu. Połowa maja za nami, pogoda jednak zdecydowanie nie była wiosenna. Miejscowe przymrozki negatywnie wpływają na aktywność ryb. Docelowo nastawiłam się na połów większych leszczy, spodziewając się ewentualnie przyłowu w postaci karpia.
Szukałam ryb na płytkiej wodzie, w odległości 30-35 metrów od brzegu. Rzucałam zestawem method (koszyczek i foremka) o ciężarze 75 gramów masy własnej oraz wypełnionego maksymalnie zanętą; robiłam to pod wiatr, co przecież dość utrudnia zadanie. Specjalnie wyprofilowany dolnik z korka idealnie dopasowuje się do ręki podczas rzutu i znacząco go ułatwia. Dynamikę wędziska, nawet w tych ciężkich warunkach, oceniam bardzo pozytywnie. Sprężystość szczytówki sprawia, że szczytówka pracuje podczas wyrzutu do samego końca, nawet podczas zarzucania na daleki dystans. Niestety warunki atmosferyczne pokrzyżowały plany i w efekcie nic nie złowiliśmy. Nawet miejscowi karpiarze stracili nadzieję na sukces przy tej niesprzyjającej aurze.”
Przygotował: Waldemar Ptak, współpraca: Patrycja Tykwinska