Błoto jest granicą pomiędzy wodą a stałym lądem. Nierzadko zamienia się w życiodajny muł, aptekę dla zwierząt, innym razem w cuchnącą breję. Wpadamy w błoto, robimy błoto - musimy z tym żyć.
Wprawdzie do życia z błotem można się przyzwyczaić, czego najlepszym dowodem są wędkarze, wodniki i rusałki, jednak błota w samochodzie już nie tolerujemy. A dokładniej mówiąc – w bagażniku czy na tylnej kanapie. I być może nie chodzi tutaj o nas samych, bo przecież lubimy zapach błocka, toż to naturalny zapach łowiska, minionych przygód i zapowiedź nowych. Tutaj chodzi o kobiety wsiadające do naszych samochodów. One wręcz nienawidzą wędkarskiego błota. Jak każdego dnia udowadnia nam wszechmogąca ewolucja, i w tej damsko-męskiej sprawie czeka nas wybór według reguły krótkiej piłki: albo błoto, albo kobieta. I teraz powiedz mi, wędkarzu, czujesz się na siłach podjąć szybką decyzję? Wszak jedno i drugie kusi.
Nie unikniemy zabrudzenia obuwia i odzieży. Nawet w sprzyjających warunkach np. śnieżną zimą dochodząc do łowiska pstrągowego mocno zabrudzimy buty ziemią orną na polu, bądź okropnie brudzącą papką mokrego śniegu, błocka, traw – to wszystko tworzy mocne warstwy zamarzając. Wrzucone do samochodu topnieje rozlewając się w bagażniku. Nawet nad piaszczystą czy kamienistą rzeką jesteśmy narażeni na ubłocenie, ponieważ błoto jest nieodłącznym elementem, wręcz składnikiem, akwenów. Kiedyś byłem świadkiem tragikomicznej sytuacji, gdy początkujący trociarz, a jak się rychło okazało także początkujący wędkarz, elegancik i pedant w jednej osobie okropnie się ubłocił przebywając na morskim brzegu trociowym. Był tym okropnie zaskoczony i na jego twarzy widać było dramat i grymas zniesmaczenia. Podobno nie miał ubrania zastępczego, a na parkingu pozostawił kosztowny samochód wyłożony tapicerką z drogiej skóry. Na pewno jakoś sobie poradził z usunięciem klejącej się mazi z butów i głównie dolnej części oddychających spodniobutów. Ale co przeżył to jego.
Oczywiście są sposoby by łatwo uniknąć takich sytuacji: omijać błoto, albo nie iść na ryby. Jednak najlepszym sposobem jest zabranie odpowiedniego pojemnika-torby na zabrudzone elementy odzieży. Wielu wędkarzy, sporadycznie i ja, zamiast solidnej torby zabiera mocne worki foliowe. Jak się w praktyce okazuje, jest to pozornie dobre rozwiązanie. Worek dość szybko ulega rozdarciu i to przeważnie po stronie butów, skutek to wylewająca się maź, wysypujące się okruchy błota lub piasek. Jednak dla mnie najważniejszym argumentem przeciwko stosowaniu worków foliowych jest ich wyjątkowo nieekologiczny byt, polegający na szkodzącej środowisku technologii produkcji oraz biodegradowalność produktu w tak minimalnym stopniu, że praktycznie bez znaczenia. A worki szybko ulegają rozdarciu i musimy zastąpić je nowymi, więc i taniość staje się złudna. Szybko doszedłem do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem jest nabycie porządnej, długoletniej w służbie torby na wodery i spodniobuty Dragona (w ładnej serii Team Dragon).
Obecna w ofercie od lat sprawdza się znakomicie. Jest pakowna, praktyczna, poręczna, wyposażona w wyjątkowo trwałe zamki japońskiej firmy YKK. Podział na komory, wentylacja i rozmiar świetnie współgrają z potrzebami wędkarza. Posiadam kilka tych toreb, przeznaczam je na spodniobuty oddychające bądź neoprenowe, wodery, trzewiki i gumowce, zapasową bieliznę i spodnie, a przede wszystkim skarpety i zapasowe skarpety neoprenowe. Co ciekawe, rozmiar torby pasuje do siatek wędkarskich używanych do przetrzymywania złowionych ryb, koszy podbieraków sportowych oraz sit do przecierania zanęty. Jak widać na przykładach, funkcjonalność torby jest duża. I jest jeszcze coś, do czego wielu z nas się nie przyznaje; nierzadko wracając z ryb jesteśmy bardzo zmęczeni i późną nocą nie wypakowujemy akcesoriów z samochodu. A rano szybko jedziemy do pracy i dopiero popołudniową porą opróżniamy samochód. Jeśli mokre rzeczy (szczególnie odzież) pozostawimy na dłużej w worku foliowym, to możemy ją zniszczyć lub poważnie zapaskudzić. Natomiast przechowywanie jej w torbie uchroni nas przed tymi nieprzyjemnymi skutkami. Używam torbę i od wielu lat cieszy mnie swoją użytecznością. Jesień pełna wilgoci i błota już zawitała nad nasze łowiska, więc pora najwyższa się odpowiednio przygotować na spotkanie z błotem.
Waldemar Ptak