Podłużny ripper był znacznie zsunięty z talerzy, co zauważyłem kątem oka podczas zarzucania. Wpadł do wody i po chwili poczułem rybę, bolenia. Innym razem, nieco zsunięty ripper Fatty sprowokował szczupaka do ataku.
Guma, czyli przynęta miękka, uzbrojona główką jigową nie powinna się zsuwać z jakiegokolwiek mocowania. Jednak w praktyce okazuje się, że gumy wielu producentów różnią się twardością i swoistą spoistością, inaczej to ujmując - odpornością na urazy mechaniczne np. rozerwanie. Gdy dodać do tego rozmaite sposoby mocowania gumy przy główce jigowej, to siłą rzeczy musi się pojawić duża liczba rozdzieranych gum. Ale na tym się nie kończy ten wątek. Nawet zwarta, odporna na uszkodzenia guma zsuwała się po mocniejszym otarciu o podwodną przeszkodę. Nie biorę pod uwagę sytuacji zsuwania się gumy będącej w paszczy ryby (szczupaka, sandacza) podczas walki z rybą.
Czy są skutki uboczne zsunięcia się gumy z mocowania podczas prezentacji? Tak, są skutki negatywne, ponieważ zsunięta guma natychmiast traci wabiący charakter pracy, a w najlepszym razie zmienia ją. Okoliczności złowienia ryb, o których wspomniałem w lidzie należą do wyjątkowych sytuacji, gdy rybę skusiło nietypowe zachowanie przynęty. A może rola przypadku była większa niż zakładam i ryba nie zwracała uwagi na charakterystykę pracy przynęty, więc tego dnia równie skutecznie mogłem łowić breloczkiem do kluczy? Tego się nie dowiemy.
Wędkarze od zawsze męczą się z wymyślaniem zabezpieczenia przed zsunięciem gumy. Wymyślano rozmaite „patenty”, ale i te nie rozwiązały trudnej sytuacji. Obecnie, dostęp do gum i ich niewielki koszt umożliwia łatwe i szybkie zaopatrywanie się w potrzebną ilość. A zatem, sytuacja rynkowa nie jest kluczowym motywatorem działania (pamiętam czasy, gdy gumy kupowało się na sztuki, bo były dość drogie). Istota sprawy leży gdzieś indziej, a mianowicie pod wodą. Już wspomniałem, nawet nieznacznie zsunięta guma i łatwo ulegająca przekrzywieniu na trzonku haka generuje niewłaściwe fale hydroakustyczne (np. ripper), które niejednokrotnie mogą odstraszać czy zniechęcać do ataku poławianą rybę. A cały ten proces „odstraszania” ryb dzieje się poza naszą kontrolą i poza naszą wiedzą – przynęta jest schowana w wodzie.
Od pewnego czasu poważni i rzetelni producenci główek jigowych stosują system talerzowy. Ja najbardziej jestem przekonany do dwóch producentów: Mustad i Dragon V-Point. Od wielu lat używam tych główek w rzekach, jeziorach, zbiornikach zaporowych, morzu – są świetne i bardzo dobrze trzymają gumy.
Otóż, o dobrym trzymaniu gumy decyduje nie obecność, a profil i liczba talerzy. I Dragon, i Mustad, doświadczalnie ustaliły swoje wzory najlepiej sprzyjające przynęcie i wędkarzowi. Jak się okazało w praktyce, są to profile bardzo udane i znakomicie funkcjonują w najróżniejszych łowiskach świata.
Dodatkowe wzmocnienie
Jeśli podczas zbrojenia gumy jesteśmy przekonani, że nie będzie wymieniana na tej główce, dla pewności można ją osadzić na kropli szybkoschnącego kleju. Ten zabieg najczęściej stosuje się z myślą o najtrudniejszych łowiskach, pełnych roślin o twardych łodygach, gałęzi, konarów, dużych głazów, mocnych i długich roślin oraz zakładaniu ostatniej posiadanej gumy. Podobnie postępuję planując łowienie na skraju lub w pasie trzcin czy szuwarów.
Zdarza się, że wędkarze nietrafnie wybierają główkę jigową do określonej gumy. Konsekwencją tego może być rozerwanie gumy talerzami już na etapie zbrojenia. Mając to na uwadze, trzeba odpowiednio dobierać te elementy.
Oprócz znakomitych talerzy, główki Dragon i Mustad mogą się pochwalić wieloma innymi cechami główek jigowych, w tym znakomitej jakości hakami i grotami z powłoką policeramiczną.
Waldemar Ptak