Wśród pstrągarzy i trociarzy jest naprawdę wielu twardzieli. Widziałem i takich, którzy po skąpaniu w rzece ramienia lub nogi aż po kolano kontynuowali wędkowanie; jedynie od czasu do czasu wyrazisty grymas twarzy wskazywał, że odczuwają dyskomfort.
Do dzisiaj jestem pod wrażeniem mojego znajomego, gdy razem skąpaliśmy się w Dunajcu, ja po pas, a kolega - ramiona po pachy. Byłem w gorszej sytuacji, ponieważ przemoczyłem buty, więc potruchtałem do odległego samochodu po zapasową odzież. Kolega pozostał i na mrozie o sile 4 stopni wytrwał jeszcze 3 godziny. Uwierzcie, z rozbawieniem, co pewien czas głowacicowym woblerem pukałem w jego zamarznięte rękawy.
Czy o czymś zapomniałem wspominając tę przygodę? Tak, nie napisałem, że obaj z kolegą mieliśmy rękawice neoprenowe, a także ciepłe czapki, ponadto w torbach/plecakach kominiarki. Mówiąc jak najkrócej, chroniliśmy części ciała, którymi ucieka mnóstwo ciepła, a wyziębienie tych części jest odczuwalne aż do bolesności i sprawia osłabienie wędkarskiego ducha walki. [Bieliznę pierwszego kontaktu tworzyły specjalistyczne gatki, dzięki czemu materiał przylegający do skóry szybciej wysychał i relatywnie szybko łapał temperaturę skóry.]
Dla pstrągarza newralgiczną częścią ciała są kark, głowa i dłonie. O rękawicach często już pisaliśmy, więc zajmijmy się karkiem i głową. Teraz mogę napisać, „mamy super kominiarkę, polecam”. Ale nasza kominiarka oraz komin są zbyt dobre, aby je tak po macoszemu potraktować. Więc dopiszę kilka akapitów więcej.
Kominiarka
Przygotowana na zimowe warunki posiada odpowiednią grubość, elastyczność, daje osłonę termiczną i wyraźnie chroni przed wiatrem. I jeszcze coś, para wodna wydychana ustami z łatwością wydostaje się na zewnątrz kominiarki dzięki specjalnym otworom. Długi kołnierz odpowiednio oplata szyję i nie ma mowy o zawiewaniu pod kołnierz kurtki. O użyteczności kominiarki również świadczy odpowiednie wykończenie np. szwów, w tym przypadku nic człowieka nie uwiera, a w odpowiednich miejscach zastosowano odpowiednie wzmocnienie.
Na zdjęciu utrwaliłem w akcji Tomasza Sieńskiego, nowym spinningiem Nano Lite stara się obłowić zewnętrzny zakręt – tutaj miał kontakt z pstrągiem, który niestety nie powtórzył ataku. Tomasz na kominiarkę naciągnął czapkę z daszkiem, która w znakomity sposób ograniczała (daszkiem) mocne światło płynące z nieba, co poprawia skuteczność obserwowania wody, prowadzenia przynęty i ogranicza zmęczenie oczu.
Na zdjęciu Tomasz w akcji. Nowy Nano Lite w ręku Tomka wygląda niepozornie (malutki, cieniutki), ale zapewniam – to bardzo skuteczne i wyśmienite narzędzie do połowu pstrągów. Gdyby było inaczej, za żadne skarby nie namówiłbym Tomka na pstrągowanie Nano Litem. Ale wróćmy do kominiarki, doskonale oplata głowę od strony skroni, a elastyczność materiału sprawia, że krawędzią znakomicie przylega do twarzy – nie ugniata, nie utrudnia mówienia, a broni dostępu zimnemu powietrzu.
Komin
Nasz komin, wchodzący w skład kompletu zimowego, to kolejna porządna rzecz. Oczywiście korzystając z komina nie ma potrzeby dodatkowo zakładania kominiarki, jednakże warto mieć przy sobie te rzeczy obie, aby którąś zastosować w odpowiednich ku temu warunkach.
Z przyjemnością używam kompletu, a najczęściej na mnie ląduje komin – to dla mnie świetny, uniwersalny „szalik”, a znacznie bardziej praktyczny od standardowego szalika. Mając na szyi komin nie martwię się o jego ułożenie – zawsze chroni szyję przed wiatrem i zimnem. Nie tylko wędkuję, także fotografuję nad wodą (również w lesie) i uwierzcie, doceniam zalety komina – nigdy nie tworzy szczelin na szyi, więc wiatr i zimno nie mają dostępu. Z kolei, nie powoduje przegrzania szyi.
Wędkarze bez brody i włosów pod kapeluszem mogą ratować się kominem wciągając go na głowę i żuchwę. To doraźne, ale skuteczne zabezpieczenie na czas zadymki czy podmuchów zimnego wiatru.
Dawid Sokołowski dobrowolnie założył i używał komin (buff). No, może nie tak dobrowolnie założyłem – zmusił go do tego narastający mróz i wzmagający się wiatr, a to bardzo przekonywujące argumenty. :) Na zdjęciu doskonale widać właściwe spasowanie komina po naciągnięciu w części twarzowej – tutaj nic nie ma prawa tworzyć szkodliwych szczelin, przez które wniknie wyziębiający wiatr. Jednym ruchem dłoni, Dawid może zaciągnąć komin na usta bez szkody w ochronie szyi.
Tytułem podsumowania? Cóż, za podsumowanie może posłużyć moja deklaracja, że akcesoria Dragona chętnie używam i pisząc o nich również bazuję na własnym doświadczeniu. Polecam i komin, i kominiarkę. To wysokiej jakości rzeczy, które dobrze się noszą, równie dobrze piorą i długo wytrzymują w ciężkiej wędkarskiej służbie.
Wiem, że artykuły „spinningowe” również czytają gruntowcy z reguły częściej zerkający w kierunku oferty MegaBAITS. To właśnie dla nich informacja: w tym roku, do sklepów trafiają nasze nowe kominy, m.in. te na zdjęciu. Dobra jakość w atrakcyjnej cenie.
Waldemar Ptak
TEAM DRAGON