Płytkie wody z bassami już się nagrzewają, więc niedługo będzie można się spakować jadąc np. na węgierskie łowiska. Wiem, wiem, na razie z tymi wyjazdami to wielka niewiadoma z powodu wprowadzonych obostrzeń, miejmy jednak nadzieję, że niedługo te perturbacje się skończą. A wtedy będziemy już przygotowani do wyskoczenia na bassy.
Tak naprawdę dobry spinningista wyposażony w kilka wędzisk bez trudu wybierze 2 spinningi pomocne podczas łowienia tych ryb. Można przygotować coś z akcją Fast lub nieco szybszą w górnym c.w. (do) 16, 20 lub 25 g oraz drugi mocniejszy spinning z c.w. do 30 lub 35 g. Dużo zależy od typu przynęt przygotowanych do użycia, a także od charakteru łowiska i pory roku – gdy zrobi się naprawdę ciepło, wtedy pojawią się rośliny utrudniające wędkowanie i hol. Wówczas potrzebujemy mocniejszej wędki.
Na razie pomyślmy o przynętach, ponieważ te w swojej skuteczności możemy sprawdzić na okoniach, później na boleniach i sandaczach. Te dwa ostatnie gatunki pozwolą wyćwiczyć nam technikę zacinania i docinania oraz hol. Bassy wielkogębowe, bolenie i sandacze mają coś wspólnego: niesamowicie twarde szczęki paszczy. Warto sprawdzić swoje przynęty na okoliczność skutecznego zacinania. Posiadamy w ofercie bardzo dobre kotwiczki oraz haki jigowe.
Czas oczekiwania na wyprawę spożytkujmy na zapoznanie się z tymi przynętami również na naszych, polskich łowiskach.
Warto pomyśleć nad wyposażeniem się w przynęty twarde produkcji Strike Pro – woblery.
Waldemar Ptak
■ KONSULTANT SPRZĘTOWY
Specjalizacja: spinning i grunt
Kontakt: Dragon.WP@yahoo.com