ARCHIWUM ARTYKUŁÓW

fot. Kleń złowiony na mój ulubiony woblerek Tiny. Brał delikatnie, za ogon woblerka. Tylko szybkie zacięcie dało mi klenia. Zaciąłem go kijkiem Team Dragon.Kleń nie czuje strachu przed nurtem, nie boi się słońca i nie cacka się z przynętą. Gdy uderza w przynętę, to rzeka faluje. Te ryby można kochać lub nienawidzić – nie można pozostać obojętnym wobec nich. Jak kocham je za walkę, tak nienawidzę za częste spięcia i cenię za wszystkie trudy, z którymi muszę się zmierzyć chcąc je łowić.Ten artykuł dedykuję Kolegom i Koleżankom spinningistom, którzy chcą pogodzić gwałtowność silnego klenia z finezją łowienia tej ryby w silnym nurcie.

Kwietniowe maleństwa

fot. Moja ulubiona, podgórska kleniowa rzeka. Na zdjęciu widzimy mojego kolegę Pawła – właśnie zaciął klenia…Na razie duże rzeki są niedostępne z powodu wysokiej wody, dlatego zapraszam na rzeki płytsze (średnia głębokość do pasa), z klarowną wodą i bystrym nurtem. Znajdziemy je nie tylko na Podkarpaciu i w Bieszczadach, ale także w środkowej i północnej Polsce. Klenie występują niemal w każdej z naszych rzeczek i rzeczułek.

Na razie woda jest „rzadka”, czyli mało w niej roślin, żyjątek i organicznej zawiesiny (swoiste zanieczyszczenia ograniczające widoczność). Klenie doskonale widzą wszystko, co przepływa w promieniu wielu metrów, mają przecież doskonały wzrok. Możemy to wykorzystać podczas spinningowania stosując małe przynęty, sięgające 3-4 centymetrów długości. Imitują małe rybki lub organizmy, a ich drgania odbierane linią naboczną działają prowokująco na klenia. Ryba przekonana, że „to coś” jest smakowitym kąskiem chwyta przynętę bardzo pazernie. Użycie małego woblera częściej przynosi dobry rezultat, bo skaczą do niego i małe, i duże klenie. Duża przynęta w małym (płytkim) łowisku może wyglądać podejrzanie, co hamuje zapędy ostrożnych kleni. Gdy widoczność w wodzie ulegnie ograniczeniu, bądź przy łowieniu w głębszej, większej rzece, możemy

fot. Kleń nie podda się bez walki… Miękki kij zamortyzuje jego wyskoki i zrywy w rwącym nurcie, tym samym uchroni żyłkę przed zerwaniem.

stosować nawet sandaczowe woblery Salmo (napiszę o tym jesienią). Teraz jednak warto użyć najmniejszych przynęt. Kleń ma potężną paszczę i aż dziw bierze, że tak mały woblerek pewnie siedzi po zacięciu. Nie zawsze tak jest, ale dwie kotwice dają nam 90% szansy na dobre zacięcie. Kleń często zacina się za skórkę, czyli kotwiczka zaczepia za błonę wyściełającą paszczę. Wtedy gwałtowny hol może przyczynić się do spięcia ryby. Aby utrzymać tak zapiętą rybę warto posłużyć się kijkiem o dużym ugięciu. W utrzymaniu ryby pomagają też kołowrotek i żyłka. A że nigdy nie wiemy, w jaki sposób zapięliśmy klenia, najlepiej zawsze posługiwać się czułym, delikatnym i dobrym jakościowo kijaszkiem.

Szybko i miękko

Atak na przynętę to najczęściej gwałtowne szarpnięcie przynęty w tył, co niemal wyrywa kijek z rąk. To bardzo przyjemne uczucie i wywołuje szybkie bicie serca. Spektakl z zaciętym kleniem zaczyna się błyskawicznie. Atak ryby parujemy lekkim przycięciem i natychmiast stawiamy kijek pod kątem 45 stopni względem powierzchni wody. W tym ułożeniu blank pracuje wydajnie przyjmując impet zrywów ryby na siebie. Gdy nie zdąży się ugiąć lub braknie mu dynamiki (bardzo duża ryba lub niekorzystny kąt względem tafli wody), do akcji wkraczają żyłka i kołowrotek. Na długim dystansie żyłka może naciągnąć się nawet kilka metrów, więc zamortyzuje szarpnięcie nawet dwukilogramowego klenia w głównym nurcie Dunajca. Gdy kleń uspokoi się na chwilę, próbujemy narzucić mu naszą wolę, czyli ostrożnie wyprowadzamy ze strefy nurtu, bo tutaj w każdej chwili może nam uciec z wędki.

fot. HM69 Sting sprosta oczekiwaniom każdego wędkarza, któremu zamarzyły się klenie łowione delikatnie. Ten kijek pozwoli nam również łowić klenie w głębokiej rzece, przy użyciu nieco cięższych przynęt. Warto go mieć.  Dobry kleniowy kij musi pracować dużym ugięciem pod holowaną rybą, ale też błyskawicznie ciąć biorącą rybę. Kleń ma w zwyczaju niemal błyskawicznie wypluwać przynętę albo uderzać w korpus woblera lub skrzydełko obrotówki (tzw. pukanie), nierzadko atakuje przynętę od strony steru lub agrafki. W takich sytuacjach tylko błyskawicznym zacięciem zapniemy rybę. Kleń nie bawi się przynętą w nieskończoność – uderzy raz, drugi i odpuści, dalsze starania są wtedy na nic. Koniecznie musimy zmienić przynętę i sposób prezentacji lub łowisko. Z tego wniosek płynie jeden: nie warto marnować okazji do zacięcia. W serii Team Dragon znajdziemy kilka idealnych wędzisk do łowienia kleni z brzegu lub podczas brodzenia:

  • (2.75 m / 3-14 g) Wędzisko kleniowo-jaziowe o klasycznej akcji semiparabolicznej, niesamowicie sprężyste, dzięki zwiększonemu zastosowaniu najsztywniejszych włókien grafitowych, bardzo mała średnica dolnika.
  • (2.75 m / 3-12 g) Solidna wklejanka brzegowa o mocnym dolniku, idealna również do połowu na cięższy zestaw z bocznym trokiem.
  • (2.75 m / 1-7 g) Ultradelikatna wklejanka do łowienia najmniejszymi przynętami, przeznaczona do połowu z brzegu, znakomita do łowienia z trokiem przy niewielkim obciążeniu.
  • (2.40 m / 3-14 g) Delikatny kij castingowy o szybkiej akcji, świetnie współpracujący z niewielkimi przynętami, takimi jak obrotówki czy gumy, znakomicie przenosi pracę przynęty.fot. Wobler Hornet od lat wiedzie prym wśród woblerów, nie tylko kleniowych.

 

fot. Moje pupilki – woblery Tiny. Chcecie złowić klenia – wrzućcie do wody Tiny. Każdy kolor i deseń jest kleniowy, ale który zadziała w Waszym łowisku, to musicie sprawdzić doświadczalnie.Wystarczą dwa : Tiny i Hornet

Wśród moich kleniowych pewniaków już od wielu lat prym wiodą wyroby rodzimej firmy Salmo, a konkretnie dwa modele: Tiny i Hornety. Ich prowadzenie jest proste, bo twórca zadbał o wygodę wędkarza – te woblery łowią niemal same. Pytany o opinię nt. salmiaczków odpowiadam z uśmiechem, że niektóre z nich wystarczy wrzucić do rzeki i przytrzymać, by łowiły ryby.Chcecie złowić klenia – wrzućcie do wody Tiny. Każdy kolor i deseń jest kleniowy, ale który zadziała w Waszym łowisku, to musicie sprawdzić doświadczalnie.

Oba modele doczekały się rodziny, czyli palety kolorystycznej i deseniowej. Ta różnorodność pomaga nam wstrzelić się w gusta kleni, ryb dość wybrednych. Co roku przybywa nowy deseń lub kolor Horneta i Tiny, więc mamy w czym wybierać.Oba woblery znakomicie trzymają się nurtu(wszak to żywioł klenia), można nimi daleko rzucić (tonące) lub wypuścić z nurtem (pływające). Hornet od lat dzierży prym na liście bestsellerów, nie gorszy, ale młodszy wobler Tiny depcze mu fot. A to podgórska rzeka wiosną. Raj dla kleni, raj dla kleniarzy…  po piętach. Tiny zdobywa rzeszę miłośników, do których należę również ja od chwili jego narodzin.

Do zapięcia woblerka proponuję agrafki Dragona. Stosując agrafkę z krętlikiem mamy szansę odzyskać wobler z zaczepu stosując odczepiacz. Do łowienia kleni (czyli do proponowanych woblerów) najlepiej założyć rozmiar 22.

Taktyka łowienia.

Jak złowić klenia? Prosta sprawa. Jeśli chcemy wobler prowadzić pod prąd, w głównym nurcie, to proponuję założyć Tiny, jeśli w poprzek nurtu: Tiny lub Hornet, jeśli z nurtem: Hornet, w zatokach, zastoiskach: Hornet. Wobler prowadzimy zarówno wolno z przytrzymaniem jak i szybciej. Zależy do od pory roku a co za tym idzie aktywności kleni. Prędkość prowadzenia dobieramy do uciągu wody oraz zachowania się kleni. Bywają dni, że skuteczne jest tylko wolniutkie prowadzenie pod prąd, innym razem spławiamy pływający wobler (polecam chrabąszcza Tiny) przerywając zwijanie żyłki. Kleń potrafi bowiem zebrać tak prezentowaną przynętę na naszych oczach. Zapewniam, że takie branie pozostanie na zawsze w pamięci. Rzekę dzielę na strefy: nurtową i przybrzeżną.

fot. Aby wybrać miejsce podania woblerka najpierw uważnie oglądam dno i konfigurację łowiska. Pomagają mi w tym okulary polaryzacyjne. Zachęcam Was do używania dobrych okularów – trudno przecenić takiego pomocnika. Wiele razy uniknąłem potknięcia się na podwodnym głazie tylko dlatego, że dojrzałem go przez polaroidy. Pokazane na zdjęciu okulary nie tylko rozjaśniają wodę, ale także lekko wyostrzają obraz.

 

fot. Koniecznie wypróbujcie nowoczesną żyłkę HM80 – będziecie zadowoleni, a klenie nie będą się jej bać. Ta żyłka ułatwia oddanie długiego rzutu, a podana wytrzymałość dotyczy węzła. Łowiąc trudne klenie na bardzo płytkiej wodzie możecie założyć HM80 o średnicy 0,12 mm.W wielu miejscach będzie tylko jedna strefa, np. gdy rzeka zwęża się, pogłębia, a zwężające się koryto zajmowane jest tylko przez główny nurt. W płytkiej rzece, kleń jednym machnięciem ogona wyjdzie do wobka z każdej głębokości takiego łowiska. Wędkarz musi obserwować rzekę na 50-100 metrów w dół lub powyżej swojego stanowiska, a do wybranego miejsca powinien podchodzić dyskretnie, od razu planując miejsce podania przynęty. Miejmy na uwadze, że kleń bywa rybą pierwszego rzutu co oznacza, że gdy zepsujemy zacięcie, to kleń (najczęściej skłuty) już nie wyjdzie do woblera i musimy zmienić stanowisko.Są miejsca, gdzie wobler możemy prezentować wolno lub szybko, więc proponuję skorzystać z tej możliwości iwypróbować oba sposoby prowadzenia. Łowimy również na bystrzach, przed nimi i za nimi. Na bystrzu możemy prowadzić tylko szybko, najlepiej w poprzek. Tutaj stoją silne i szybkie klenie, więc nie martwmy się dużą prędkością woblera – kleń na pewno zdąży go pochwycić, a zrobi to gwałtownie i widowiskowo, najczęściej wyskakując ponad wodę w chwili zacięcia (jak łososiowate). Jeśli nie mamy kontaktu z kleniem, to wielokrotnie (5-10 razy) powtarzamy prezentację woblera w danym miejscu, swoje ruchy wtedy ograniczamy do minimum. Postarajmy się nie wymachiwać wędziskiem w powietrzu, bo kleń dojrzy szczytówkę lub jej cień.fot. Koniecznie zabierzcie podbierak dla brodzących (pstrągowy z krótką rączką). Kleń lubi wyskoczyć z dłoni wbijając w nią kotwice woblerka. Przeżyłem to kilkakrotnie i nie polecam tego doświadczenia.

fot. A to już pierwszomajowy kleń złowiony… a jakże by inaczej – na Horneta Salmo.

Aby sprawnie i precyzyjnie posługiwać się woblerkiem, powinniśmy założyć cienką żyłkę przeznaczoną do spinningowania. Optymalna grubość żyłki mieści się pomiędzy 0,14 mm i 0,16 mm. Nie zapomnijcie tak wyregulować hamulec, aby podczas silnego uderzenia klenia zagrał kilka razy. W ten sposób zabezpieczycie żyłkę przed zerwaniem.

Ja uwalniam każdego złowionego klenia i zachęcam do takiego postępowania, bo kleń jest wspaniałą sportową rybą, ponadto rośnie niezmiernie wolno. A przecież wszyscy chcielibyśmy mieć na kiju dwukilowego siłacza w kamienistej rzece. Waldemar Ptak


Drukuj