10.sierpnia b.r. postanowiłem wybrać się na łowisko Koła PZW Myślenice „Stawy Osieczany” w celu przetestowania zanęty płoć jezioro. Wcześniejsze wyjazdy oraz zawody, które odbyły się tydzień wcześniej nie napawały optymizmem. Właśnie w czasie tych zawodów łowiłem sprawdzoną już tam mieszanką na bazie Sensasa i wyniki były bardzo mizerne, więc i przy tym teście spodziewałem się podobnych wyników.
Zestaw: spławik Mular Kasia 0,5g, obciążenie rozłożone na powolny opad, żyłka główna Smart TT 0,10, przypon Trabucco T1 0,07, haki Drennan i Milo od 16 do 22. Zdecydowałem się skrócić tyczkę do 9,5m, gdyż operowanie w wybranym przez mnie miejscu dłuższym kijem jest mocno utrudnione. Po gruntowaniu okazało się, że 3-elementowy top jest idealny, a głębokość wynosi około 2,5m.
Z uwagi na to, że jest to mój pierwszy test zdecydowałem się z pełną premedytacją nie dodawać do zanęty nic, po za pinką i oczywiście ziemią. Przygotowanie zanęty: czystą zanętę nawilżyłem oraz przetarłem przez 4mm sito. Następnie mieszankę ziemi torfowej oraz czarnej de somme również przetarłem przez sito, a po połączeniu ziemi z zanętą całość jeszcze raz została przetarta. Proporcje ziemi i zanęty to około 1:1. Do takiej mieszanki dodałem 0,25l kolorowej pinki i kilka grubych białych robaków. Całe robactwo było trzymane w atraktorach od zawodów i przed dodaniem zostało odsiane i umyte.
Nęcenie: na wstępne nęcenie przygotowałem 15 kul o trzech stopniach sklejenia i wszystkie kule podałem z kubeczka. Ponadto z ręki zanęciłem pod „bata” 3,5m. Łowienie: zacząłem łowić pod nogami i po kilku minutach w górnej partii wody pojawiły się ukleje, które przechwytywały w zasadzie wszystko, co wpadało do wody. Zmieniłem zestaw na cięższy i już udawało mi się docierać do dna bez większych problemów i na pierwsze drobne płocie czekałem około 15 minut od zanęcenia, co na tym łowisku w zasadzie jest normą i tylko na niektórych stanowiskach da się ją łowić od razu, a to, które wybrałem jest jednym z trudniejszych. Po kilkunastu minutach przeszedłem do łowienia tyczką. Zestaw wkładałem wachlarzem i na napiętej żyłce czekałem, aż opadnie do dna. Brania dużej jak na to łowisko płoci następowały po 20-30s i były bardzo delikatne, a co za tym idzie było sporo „pudeł”. Po ponad godzinie łowienia donęciłem zanętą z większą ilością robactwa i niestety ściągnąłem sobie okonia w łowisko, co na tej wodzie zdarza się bardzo często. Zdziwiło mnie to, że po 15-20 minutach sam z zanęty wyszedł i pojawiły się płocie i brały o wiele bardziej agresywnie niż wcześniej, więc założyłem większy haczyk, żeby spróbować dostać jeszcze większą rybę i mieć mniej pustych zacięć. Miłą niespodzianką było pojawienie się w łowisku karpi. Trzy udało mi się zaciąć, ale guma 0,7mm i przypon 0,07mm skutecznie uniemożliwiły mi ich wyholowanie, a nie chciałem zmieniać zestawu na grubszy. Na sam koniec łowienia rozłożyłem bata 6m i spróbowałem łowić z „opadu” mniej więcej w miejscu pierwszego nęcenia. Bez donęcenia łowiłem z połowy wody drobną płoć i ukleje prawie w każdym zarzuceniu, co mnie bardzo zdziwiło. Wniosek z tego wysunąłem taki, że zanęta mocno pracuje, a drobna ryba wyłapywała właśnie te pracujące części.
Wrażenia po pierwszym teście:
Na plus: utrzymywanie ryb i na ogół są to większe sztuki. Miły zapach, moc klejenia i praca. Na minus: jak na razie brak ciemnej wersji, która na niektórych wodach mogłaby mieć przewagę.
Ireneusz Fornalik