Testerzy relacjonują

Moje testy nowych zanęt DRAGON

Od firmy Dragon dostałem jej nowe zanęty na rzekę, w tym leszczową, płociową i uniwersalną. Testy przeprowadziłem nad Wisłą w okolicy Otwocka pod Warszawą. Próby odbyły się w odstępie dwutygodniowym, gdyż wysoki stan Wisły w sierpniu nie pozwolił mi na zajęcie odpowiedniego miejsca połowu. Łowiłem metodą gruntową, z obciążeniem w granicach 50-90 g (silny uciąg), z koszyczkiem zanętowym i rurką antysplątaniową.

Przynęty, jakie stosowałem, to głównie pinka, czerwone robaki i kukurydza. Przypon na żyłce o średnicy 16 mm i haczyki nr 14 oraz 16. Żyłka główna o średnicy 22 mm. Zestawy umieszczałem tuż przy granicy głównego nurtu o głębokości ok. 2,5-3,5 m, 15 i 20m od brzegu. Do wstępnego nęcenia użyłem zanęty uniwersalnej dociążonej gliną. Zanęta po wstępnym nawilżeniu trafiła na sito. Spoistość zanęty była bardzo dobra. W mieszance dominowały przyprawy korzenne. Do zanęty dodałem pinkę i glinę. Osiem kul wielkości pomarańczy powędrowały w miejsce, które wybrałem do wędkowania. Kilka minut po przygotowaniu stanowiska, do wody poleciały zestawy.

Do koszyczków zanetowych nakładałem samą zanętę z pinką, która była systematycznie wymywana przez wodę. Przez ok.15 min. czekałem na pierwsze branie. Na haczyku nr 16 i dwóch pineczkach zawisł pierwszy leszczyk, niewielki, ale zawsze. Później, co parę minut miałem brania i łowiłem niewielkie podleszczaki , płoteczki i krąpiki (zdarzały się i uklejeczki dosyć sporawe).

Po ponad 2 godzinach doszedłem do wniosku, że nadeszła pora na przebranie drobnicy i dobranie się do grubszych osobników - tym bardziej, iż miałem do dyspozycji jeszcze zanęty leszczowe i płciowe. Jak pomyślałem - tak zrobiłem.
Obrałem dwa miejsca: jedno na leszcze w miejscu wcześniej nęconym, drugie w dołku, bliżej brzegu. Na pierwszy rzut do kubła powędrowała zanęta leszczowa. Dobrze wyczuwalny był słodki zapach biszkoptu i ziół. Jak i w pierwszym przypadku zanęta kleiła się dobrze, a i dodatek drobnych ziaren kukurydzy był odpowiedni. Po obraniu nowej taktyki w miejsce pierwszego połowu powędrowały kule zanęty leszczowej wraz z gliną, pinką i dodatkowo kukurydzą konserwową.

Do koszyczka wkładałem zanętę z pinką i kukurydzą. Na haczyk nr 14 zakładałem tzw. kanapkę pinki i kukurydzy, na zmianę z czerwonymi robakami. W miejsce wcześniej obrane na płocie rozrobiłem kolejną zanętę - płciową. Silnie wyczuwalne były przyprawy korzenne, w tym kolendra. Zanęta miała kolor słomkowy, dobrze trzymała kule po namoczeniu niewielką ilością wody i roztarciu przez sito. Do zanęty dodałem prażone konopie, płatki jęczmienne i pinkę. Kule trafiły w wyznaczone miejsce. Na haczyk nr 16 założyłem pinkę i zestawy powędrowały do wody. Na pierwsze branie czekałem parę minut. Na początku ryby były mieszane. Dopiero po ok. godzinie i donęceniu, w leszczowej zanęcie pokazały się leszczyki o wadze ok. 0,5 kg, które brały częściej niż płotki i krąpie. Może to dowodzić tego, iż ryby zostały przebrane gatunkiem. Niestety płciowa zanęta nie dorównała leszczowej i nie zdołała zdominować do brań jednego gatunku. Możliwe, że spowodowane było, to jeszcze brudną wodą, która spływała z zalanych wcześniej okolic, dosyć blisko brzegu.

PODSUMOWANIE:

Mimo, iż nie złowiłem wielkich okazów uważam, że nowe zanęty Dragona mają duży potencjał do takich łowów. Odpowiedni dobór składników, aromatu (bez zbędnej przesady, jak to bywa u niektórych producentów) i granulacji. Moim skromnym zdaniem zanęty przeszły test pozytywnie.

Rafał Pielarski