Od kilku lat moje wędkarstwo spinningowe, jeżeli chodzi o łowienie na przynęty miękkie, opiera się głównie na gumach Dragona i w 100% na główkach V-point Speed i Speed HD.
Wybór rodzajów gum i kolorów jest tak duży, że każdy wybierze coś optymalnego do swojego łowiska i poławianych ryb. Firma Dragon przyzwyczaiła już mnie do tego, że cały czas poszerza swoja ofertę i wprowadza coraz ciekawsze nowości. Tak też było tym razem, gdy na rynek trafiły nowe gumy z dopiskiem „PRO. Na pierwszy rzut oka przynęty są takie same, ale jednak wykonane z lepszego materiału. Gumy „PRO” są bardziej miękkie, co powoduje ich lepszą pracę, a ich kolorystyka jest bardziej zróżnicowana. Przy niektórych modelach zostały poprawione delikatnie ich proporcje - oczywiście na lepsze. Ważne jest także to, że nic nie straciły ze swojej żywotności przy kontakcie z zębami szczupaka czy sandacza, a także z pewnego trzymania na szyjce główki jigowej.
Po wiosennym uganianiu się za pstrągami i czerwcowym pływaniu za sandaczami przyszedł czas na Odrę, a co za tym idzie - na ciężkie łowienie szczupaków i sandaczy. Wtedy moją uwagę przykuła jedna guma, która była dużo skuteczniejsza niż pozostałe. Śmiem twierdzić, że jest ona wprost stworzona do łowienia w rzece. Mowa tu o nowym Lunatiku Pro, który w swojej starszej wersji nie przypadł mi jakoś do gustu. Trzymając tę gumę w prądzie wodnym ma się uczucie, jakby się łowiło na wobler z dużą amplitudą drgań. Do tego jeszcze ogonek, który nigdy nie gaśnie i nie przestaje pracować. Ta przynęta wprost wyprawiała cuda. Gdy inni wędkarze schodzili z wody na zero lub ledwo zaliczali połów jednym szczupakiem, ja łowiłem ich kilka! Przynęta, mimo że miała już kontakt z kilkoma szczupakami i była cała pocięta, dalej pewnie trzymała się główki jigowej i nie zsuwała się z niej. Tej przynęty już nigdy nie zabraknie w moim pudełku i nie powinno jej zabraknąć u nikogo kto łowi rzeczne szczupaki oraz... sandacze, ale o tym innym razem.
BRAWO! Tak dalej chłopaki, czekam z niecierpliwością, czym mnie jeszcze zaskoczycie.
Z wędkarskim pozdrowieniem
Marcin Kotowski