Testerzy relacjonują

Krótki jesienny spinning

Metoda spinningowa ma tę przewagę nad gruntową, że nie wymaga przygotowywania łowiska i troszczenia się o żywe przynęty. Nie wymaga też taszczenia niemałej ilości sprzętu – spinningista niezbędny arsenał zmieści w garści, a sztuczne przynęty w małym schowku samochodowym.

Dla znającego swoje łowisko niekiedy wystarcza standardowa wędka spinningowa (taka dyżurna do przewożenia w samochodzie), o ciężarze wyrzutowym ok. 20 g, średniej wielkości kołowrotek z plecionką ok. 0,10 – 0,12 mm i żyłka 0,16 mm na drugiej szpuli, a do tego pudełko z kilkoma ulubionymi przynętami – ten komplet może podróżować z nami w samochodzie. Gdy tylko wędkarz znajdzie chwilę wolnego czasu warto pędzić nad rzekę, bowiem sukces zależy w głównej mierze od ilości czasu spędzonego nad wodą. Jesienią w spinningu rzecznym możemy liczyć na bolenie, sandacze a w wodach stojących - szczupaki i okonie. Ryby te w okresie obniżającej się temperatury wody zaczynają intensywne żerowanie. Spowodowane to jest koniecznością zdobycia energii na zimę i następujące zaraz po zimie tarło. Rzecznych ryb powinniśmy szukać w głębszych miejscach z wolniejszym nurtem, albo nawet w zastoiskach z nieomal stojącą wodą. Także w tych nieomal stojących wodach szukamy głębszych miejsc, ale ważnym jest, aby położone były blisko wypłycenia.

Bardzo interesującymi łowiskami o tej porze roku są wszelkiego rodzaju starorzecza, wśród nich prym wiodą połączone na stałe z rzeką (następuje częsta migracja ryb). Jeśli uda nam się odnaleźć miejsce grupowania białorybu czasowo lub na okres 3-4 tygodni, to mamy wygrany los na loterii, ponieważ za takim stadem-zbiorowiskiem ciągną drapieżniki. Uważam, że większość przynęt nadaje się do użycia, prowadzimy je w okolicy dna, a powierzchniowe łowienie raczej zostawiamy na cieplejsze miesiące. Do mojej ulubionej grupy przynęt należą gumy i to raczej większych rozmiarów, np. na sandacza jesienią nie używam przynęt mniejszych niż 4” (10 cm) - to wielkość, którą potrafi zaatakować nawet niewymiarowy sandacz. Górna granica praktycznie nie istnieje, oczywiście w zakresie możliwości rzutowych naszej wędki - zdarzało się, że 60-centymetrowy sandacz atakował gumę długości 20 cm i nie sprawiało mu to problemu. Okonie też potrafią zaskoczyć; podczas ostatniego wędkowania garbuski do 30 cm długości atakowały gumy 5-calowe! A co do żarłoczności szczupaków, cóż, o tej porze roku są wyjątkowo żarłoczne i dla nich żadna guma nie jest zbyt duża.

Polecam wszystkim, a szczególnie niezdecydowanym, krótkie jesienne spinningowanie podczas krótkiego wypadu. O tej porze roku ryby często żerują w ciągu całej dobę, więc godzinka spinningowania po pracy może nas bardzo miło zaskoczyć.

Z wędkarskim pozdrowieniem
Rafał Reiter