Testerzy relacjonują

Magiczna różdżka – CXT MicroSpecial

Z serią wędzisk Dragon CXT zaznajomiłem się podczas tegorocznych targów wędkarskich Rybomania w Poznaniu, odbywających się w dniach 12-14 lutego. Na stoisku Dragona wziąłem do ręki kilka modeli o zróżnicowanych parametrach: długości, ciężarze wyrzutu i akcji. Gdy trafiłem na dwie najdelikatniejsze wędeczki z grupy MicroSpecial, o długościach 1.98 m i 2.13 m, jednakowym c.w 1-10 g, o akcji Med.-Slow, od razu pomyślałem, że którąś z nich chętnie „przytulę”.

Kijek otrzymałem od Waldka Ptaka 2 miesiące temu. Dotychczas towarzyszył mi nad wodą kilkukrotnie. Początkowo miałem zagwozdkę w doborze lekkiego kołowrotka, ponieważ młynki przez mnie najczęściej stosowane przy wędkach kleniowych ważą powyżej 250 g. Natomiast lekki jak piórko CXT MicroSpecial waży zaledwie 90 g. W tej sytuacji idealny byłby kręciołek klasy 1000-2000, z masą poniżej 200 g. Tymczasowo postanowiłem go zastąpić Dragonem Nano Lite FD1020i. Podczas długiego, intensywnego spinningowania masa całego zestawu odgrywa niebagatelne znaczenie – zachowujemy siły i dobrą kondycję, mniej nadwyrężamy mięśnie i stawy dłoni, przegubu i łokcia.
Pierwsze wrażenia płynące z krótkiego użytkowania mojej nowej „różdżki” są imponujące. Zgodnie z oczekiwaniami, wędka odpowiednio dobrze współgra, ładując i wyrzucając na zadowalającą odległość mikro przynęty, typu: blaszki w rozmiarze 00 i 0, woblerki (już od 1 cm) czy też silikonowe paproszki. Pisząc „na zadowalającą”, mam na uwadze rzuty do 10 metrów – takiej odległości rzuty w zupełności wystarczą brodzącemu środkiem rz. Wisłok, by posyłać rybom przynętę w rynnę, leżącą pod przeciwległym brzegiem. W głębszych miejscach z mulistym, wsysającym wodery mułem do połowy łydek, a niekiedy głębiej, zostałem zmuszony, aby wyczołgać się na brzeg - dodam, na bogato zarośniętym, z licznymi wykrotami, lisimi jamami itd. Trafiłem na bobrową „zjeżdżalnię”, a przytrzymując się nabrzeżnych gałęzi miejscami, podciągałem się jak na drążku, w drugiej ręce trzymając „różdżkę” MicroSpecial o dł. 2.13 m. Posiadając dłuższy spinning, na przykład jeden z moich ulubionych kleniowych klasyków ze stajni Dragona HM 80 Ghost Buster o dł. 2.90 m, z pewnością uszkodziłbym cenną „haemkę”. Aby temu zapobiec, musiałbym złożyć kij, a na czas łowienia złożyć ponownie, przez co wędkowanie stałoby się uciążliwe. Z tym króciakiem przedzierałem się przez gąszcz znacznie sprawniej, szukając dogodnych miejsc do oddawania krótkich rzutów spod siebie w lukach między gałęziami.
Są jednak dni, podczas których nawet w dzikich, bankowych miejscówkach łowi się ryby małe, średnie lub wcale. Dlatego moja różdżka zdołała popracować zaledwie pod zawodniczymi kleniami, nie przekraczającymi długości 35 cm. Ale nawet pod tymi rybami w silnym rzecznym nurcie MicroSpecial nie był bezrobotny. „Patyczak” przyjemnie giął się na całej długości, niemal po samą rękojeść, skutecznie amortyzując żywiołowe poczynania klenia zapiętego na jednym grocie kotwiczki tonącego „czarnucha” Salmo Tiny.

27-34-244

27-32-214


Moja nowa zabawka przypadła do gustu również mojemu tacie, Zdzisławowi. Poprosiłem go, aby podzielił się krótko swoimi spostrzeżeniami.
Zdzisław Porada: „Mateusz jest miłośnikiem ultralajta. Pisze do magazynu „Wędkarski Świat”, współpracuje z Dragonem, prowadząc rubrykę na stronie internetowej producenta „Rady od Porady”, testując sprzęt itd. Pozwala mi swobodnie korzystać z otrzymywanego sprzętu, często dzieląc się przynętami lub gadżetami. Na jednej z ostatnich wypraw wyposażył mnie w wędzisko CXT MicroSpecial. Jestem pozytywnie zaskoczony jakością tej „wykałaczki”. Gdybym miał wymienić jego zalety w trzech słowach, to byłyby nimi: lekki, czuły i elastyczny.”

Mateusz Porada