Często otrzymuję pytania związane z poruszaniem się nad wodą podczas zimowych, pstrągowych wypraw. Sposób poruszania się ma szczególne znaczenie, gdy łowię w bardzo prześwietlonej i płytkiej wodzie.
Bardzo chętnie odpowiem na stawiane pytania, ponieważ zachowanie nad brzegiem rzeki jest w wielu przypadkach kluczowe w podchodach największych osobników tego gatunku. Kiedyś Marek Szymański napisał, że poruszam się nad rzeką „jakbym miał niedowład kończyn dolnych”; to prawda, bo właśnie tak należy robić.
Najważniejszą sprawą jest tutaj dokładne wytypowanie stanowiska ryby oraz miejsca, z którego podaje się przynętę. Podejście do stanowiska/pozycji celem oddania rzutu powinno być jak najmniej widoczne dla ryb. Najlepszym rozwiązaniem jest podchodzenie prostopadle do rzeki, w pozycji pochylonej i w bardzo wolno. Jeśli jesteśmy już na stanowisku starajmy się nie robić niepotrzebnie gwałtownych ruchów, które mogą spłoszyć cel naszej wyprawy, a rzuty wykonujmy z dużą dokładnością; w prześwietlonej i krystalicznej wodzie często właśnie pierwszy rzut decyduje o sukcesie. Zazwyczaj ryby w takich warunkach zajmują stanowiska zacienione, czyli wszelkiego rodzaju podmycia korzeni drzew, zwaliska oraz nawisy z roślinności. W takich miejscach staram się wykonywać rzuty lekko poniżej stanowiska ryby, z pozycji siedzącej i możliwie jak najdalej od stanowiska ryby – w takiej odległości, aby po kilku skokach przynęta znalazła się w zasięgu wzroku pstrąga. W tym momencie zazwyczaj następuje atak i cieszymy się pewnym holem ryby.
Najczęściej po obłowieniu miejscówki przesuwam się w dół rzeki, pamiętając cały czas o wolnym poruszaniu się. Nie znaczy to, że trzeba cały czas chodzić na czworakach; chodzi raczej o wolne zbliżanie się do kolejnego stanowiska, choćby nawet w pozycji wyprostowanej. Wielokrotnie się o tym przekonałem, że idąc prawie wyprostowanym i bardzo powoli jestem w stanie podejść pstrąga dużo bliżej; ryba raczej mnie wtedy widzi, ale mój bardzo wolny ruch jej nie płoszy. Jeśli warunki terenowe na to pozwalają, jednak lepiej jest odsunąć się od brzegu i zrobić kolejne podejście omijając odcinek rzeki już obłowiony dużym łukiem.Trochę inaczej to wygląda, kiedy łowi się w ciepłych miesiącach i poruszając się w górę rzeki. Mam wtedy komfort zachodzenia ryby od tyłu, wtedy należy uważać na to, aby nie hałasować na brzegu – a to już potrafią nawet początkujący wędkarze i właśnie od takiego sposobu mogą zaczynać przygodę pstrągowania. Tylko podczas brodzenia pod prąd należy zwracać uwagę, aby stąpać po dnie powoli w celu uniknięcia wszelkich plusków, które najczęściej płoszą pstrągi. Podaję wtedy przynętę z dobrze dobranym obciążeniem powyżej stanowiska ryby, po czym wędziskiem naprowadzam na stanowisko ryby stosując krótkie szarpnięcia i pamiętając przy tym, aby nie wjechać nią w zaczep – inaczej spalę miejscówkę.
Pozdrawiam znad wody i życzę samych rekordowych okazów tej wspaniałej i walecznej ryby. Starajcie się wypuszczać złowione pstrągi, ponieważ o okazy nie jest łatwo w naszych rzekach.
Konrad Wiśniewski, przewodnik wędkarski
fot. Waldemar Ptak