Zima nie jest najłatwiejszym czasem dla muszkarza, zwłaszcza gdy za cel obierzemy sobie małe i średnie rzeczki, często nieprzekraczające kilku metrów.
Sezon pstrągowy tak naprawdę zaczyna się zazwyczaj w moim kalendarzu dopiero w marcu, ale ten rok jest inny. Może przyczyną są te wszystkie kwarantanny jakie przeszedłem i czas, jaki mogłem poświęcić na wędkowanie w ubiegłym sezonie, czyli najzwyczajniej czuję, że muszę być nad wodą, bo nie nacieszyłem się moimi pstrągowymi ciurkami.
Śnieg, mróz i niska aktywność ryb - to dlatego w tym okresie nie nastawiam się na to, że muszę na każdej wyprawie mieć zaliczone ryby; sam fakt, że pstrąg wyskoczy do muchy z jakiegoś dołka, zawinie się, błyśnie, lub tylko trąci - bardzo mnie cieszy. Bardziej liczy się dla mnie na tę chwilę kontakt z naturą, przebywanie nad wodą i odkrywanie nowych ciekawych miejsc, które może zaprocentują w momencie, kiedy sezon rozkręci się na dobre. Z moich obserwacji wynika, że zimowe pstrągi uaktywniają się na bardzo krótki czas w ciągu dnia, ale wystarczy, że temperatura wody podniesie się o zaledwie 0,5 stopnia i możemy liczyć na większą ilość brań.
W moim pstrągowym arsenale znajduje się wędka Team Dragon Fx #5 10', niezawodny kręcioł Team Dragon FX, linka z tonącą końcówką dwie szpulki z fluorocarbonem na przypony, a w pudełku garść ciężkich nimf, muddlery, zonkery i wooly buggery, czyli wszystko co imituje pijawki i małe ryby.
Zimą serwuję pstrągom raczej większe kąski na hakach #4-8. Obławiając długie prostki i głębsze rynny zazwyczaj stosuję technikę długiej lub krótkiej nimfy; sprowadzam muchę do dna, czasami dosłownie turlając ją po dnie. A jak zależy mi na tym żeby sprowadzić muchę w bardzo głęboki dołek, nie boję się zastosować do zestawu czeburaszki 1-2 g.
Nie lubię za dużo lamety na haku; moim zdaniem mocno ogranicza to jej pracę. Dlatego też, gdy musi być bardzo ciężko, decyduję się na takie rozwiązania tym bardziej, że zachowuje się to dużo bardziej atrakcyjnie. Seria Wędka Team Dragon FX charakteryzuje się niezwykłą jak na muchówki dynamiką blanku. Kij #5 w zestawieniu z odpowiednią linką radzi sobie świetnie z sporymi i ciężkimi pstrągowymi wabikami. Nieco inaczej podchodzę do zwałów i różnego rodzaju przeszkód, w których lubią chować się pstrągi. Lepsze rezultaty daje mi sprowadzenie muchy pod zwałkę i granie wabikiem w miejscu lub prowadzenie po łuku równolegle do powalonego drzewa. Brania możemy spodziewać się w każdym momencie.
Specyfiką łowienia na małych rzeczkach jest to, że najczęściej nie trzeba skupiać się na tym, czy sznur drgnie, czy poczuję szarpnięcie. W płytkiej czystej wodze obserwuję muchę od momentu, kiedy wpadnie w wodę aż do sprowadzenia pod nogi, a widok wyskakującego pstrąga do mojej muchy daje niezapomniane doznania. Pozdrawiam i do zobaczenia nad wodą!
Sebastian Gabriel
Team Dragon
Angerwild Angerwild