Ostatnie lata pokazują, iż klimat ewidentnie się zmienia, a pogoda jest bardzo niestabilna. Częste zmiany temperatur i wahania ciśnienia sprawiają, iż wielokroć na moich okoniowych wodach - a wiosną i jesienią są to głównie rzeczne rozlewiska - spotykam się ze zjawiskiem totalnego zaniku aktywności żerowej pasiaków.
Jeszcze do niedawna z lepszym lub gorszym skutkiem żonglowałem tylko rodzajem i kolorystyką przynęt, najczęściej sięgając po niezawodnego w tym czasie Jumpera – niby zwykły twister, ale z „magiczną mocą”. Z reguły przynosiło to pożądany skutek. Jednak były takie dni, że i to nie przynosiło rezultatów. Stąd też w mojej głowie pojawił się pomysł barwienia obciążenia, którym uzbrajam przynęty.
Początkowo do kolorowania główek jigowych używałem zwykłego wodoodpornego markera. Jednakże ta technika była dość nietrwała i główki bardzo szybko się odbarwiały. Obecnie zwykła farba do metalu, a do tego trochę brokatu w stu procentach wystarczają mi do zabawy kolorami. W tym miejscu warto dodać słów kilka o główkach jigowych, ponieważ nie wszystkie odpowiednio „przyjmują farbę”. Ja od dwóch sezonów sięgam po główki Mustad Classic i Micro, które doskonale znoszą lakierowanie a odpowiednio położony lakier jest bardzo trwały i nie ma tendencji do „złuszczania się”.
Do połowu wiosenno-jesiennych okoni najchętniej używam Jumpera, choć ostatnio coraz chętniej sięgam po najmniejszego Aggressorka, którego uzbrajam w kolorowe główki jigowe
o gramaturze od 1,5 do maksymalnie 5 g. Dobór kolorów główek nie jest dziełem przypadku. Kolory, które mają według mnie szczególną moc to: czerń, czerwień, zielony i ostatnio niebieski. Oczywiście część główek dopalam odrobiną brokatu.
Mówiąc o kolorach muszę wspomnieć też o pewnej prawidłowości, którą zauważyłem. Początkiem wiosny, tuż po odbytym tarle, okonie doskonale reagują na przynęty uzbrojone w główki jigowe barwione na czarno oraz ciemno-zielono; ww minionym sezonie Jumper
w kolorze szaro-przezroczystym z ciemnym brokatem (S-38-002) uzbrojony w te kolory naprawdę "robił robotę"!!!
W dni pochmurne odrobinka brokatu jest wskazana, w słoneczne raczej nie. W arsenale posiadam także malowane obciążenie, które celowo matuję, tak aby nie odbijało nadmiernie światła. Moc przynęt uzbrojonych w „kolorowanki” wynika zapewne z tego, iż oddziałują one na jedną z cech okoni, którą jest niezwykła ciekawość. Mam wrażenie, że czasem wcale nie chcą pobrać pokarmu, ale jakiś bodziec („kolorowanka”) skłania je do pochwycenia przynęty. Słowa te potwierdza fakt, iż bardzo często prowadzona opadowo przynęta pozostawiona na kilka sekund na dnie bywa bardzo łapczywie z niego podnoszona. Gdy pasiaki nie reagują na przynęty zbrojone tradycyjna główką jigową, sięgam po zestaw z czeburaszką. Tu również obciążenie stanowią „kolorowanki”. Zestawienie kolorowej główki na zestawie z czeburaszką do tego 1,5 calowy Jumperek to nagromadzenie tylu pokus na raz, że rzadko zdarza się aby nie zadziałało, a okonie które uda się skusić na taki zestaw to już z reguły egzemplarze „pełnoletnie”.
Późną wiosną i wczesną jesienią sprawdzają mi się w zasadzie dwa kolory: czerwień i ostatnimi czasy niebieski. Ten drugi koniecznie z domieszką brokatu. Kolor czerwony zestawiam w zasadzie tylko z trzema kolorami Jumperków: perłowym (S-01-000), fioletowym (S-55-001) i brązowym (S-36-001). Główka niebieska zarezerwowana jest tylko w zasadzie dla motoroila.
Techniki, jakimi prowadzę moje „kolorowanki” to tradycyjny opad oraz jigowanie. Pamiętając jednocześnie o tak ważnym elemencie, jak zatrzymanie na dnie. Zarówno w jednej, jak i drugiej technice skupiam się na bardzo powolnej prezentacji wabika pamiętając o tym, iż łowię „malkontentów”. Do takiego łowienia używam zamiennie wędzisk Dragon MS-X MicroSpecial 1,9 m o cw. 1-10g lub HM62X 1,9 m o cw. 3-12g uzbrojonych w najmniejszego Team Dragona SL z nawiniętą „plećką” Nano Clear 8 Braid grubości 0,06 mm. Zestawy te zapewniają wyjątkową czułość, dzięki której w każdym momencie mam świadomość co do pracy i zachowania przynęty.
Malowanie główek to świetna zabawa. Satysfakcja ze skuszenia „markotnego okonia” przy pomocy zwykłego-niezwykłego Jumpera uzbrojonego we własnoręcznie wykonaną „kolorowankę” nie do opisania, a i w pudełkach robi się jakoś weselej. Zachęcam wszystkich do zabawy w kolory – okonie to lubią i nawet w słabe dni dają się przechytrzyć.
Z poważaniem
Łukasz Adamiak
Team Dragon