Duże rzeczne leszcze, ciemnozłote, dynamicznie walczące - są celem niejednej feederowej zasiadki. Bardzo często wędkarze poświęcają kilka dni na wcześniejsze nęcenie, aby się do nich dobrać, a i tak nie zawsze się to udaje. Mój sposób jest zupełnie inny. Nie stosuję wcześniejszego nęcenia, a moje zasiadki trwają między 4 a 6 godzin.
Po pierwsze, przygotowanie do łowienia zaczynam już w domu, w dniu poprzedzającym łowienie, a często nawet dwa dni wcześniej. I nie chodzi tu o jakieś skomplikowane przygotowania. Po prostu szkoda mi całego popołudnia na przecieranie glin i zanęt. Dzielę to na dwa etapy. Pierwszego dnia dowilżam i przecieram gliny (chyba najcięższa część przygotowań). Na takie +/- 5 godzin mieszam 3 opakowania gliny rzecznej z jednym opakowaniem gliny rozpraszającej i 300 gramami bentonitu. Po wymieszaniu, dowilżeniu i przetarciu jej na 3 milimetrowym sicie, przekładam do zamykanej sakwy i zostawiam. Tego samego dnia gotuje 200 gramów kaszy kukurydzianej z 750 ml wody i 250 ml melasy. Po ugotowaniu zostawiam do ostygnięcia. Na tym koniec prac pierwszego dnia.
Drugi dzień zaczynam od wymieszania 1 kg zanęty MegaBAITS TactiX Leszcz Karmel z ugotowaną poprzedniego dnia kaszą i nawilżeniu jej dodatkowo wodą z boosterem Dragon Magnum Karmel. Teraz musimy zostawić mieszankę na przynajmniej godzinę, aby wpiła wodę i dobrze się nawilżyła. W tym czasie można w razie potrzeby domoczyć przygotowaną dzień wcześniej glinę (sam byłem zaskoczony, jak potrafi w ciągu jednej doby wciągnąć wodę i stać się niedowilżona). Po tym czasie przecieram zanętę na 4 lub 5 milimetrowym sicie i domaczam. Dobrze jest tą czynność jeszcze raz powtórzyć po kolejnej godzinie, bo zanęta ta ma bardzo grube frakcje i może się okazać, że pojedziemy na łowisko z niedomoczoną zanętą.
Ostatni etap przygotowań to dodatki do zanęty. Nie używam niczego, co mogłoby ściągać drobnice w łowisko. Zawsze mam spakowane kolorowe robaki, zarówno żywe jako przynętę jak i martwe jako dodatek do zanęty. Ponadto kastery, gnojaki, kukurydzę oraz pellet. Co do tego ostatniego, to jego skuteczność zależna jest od przyzwyczajenia ryb do niego. Jeżeli na łowisku nikt pelletu nie stosuje, to ryby raczej kiepsko na niego reagują.
Jeżeli chodzi o sprzęt na nurtowe łowiska, to od dłuższego już czasu nic się w nim nie zmienia. Wędziska MegaBAITS Black Shadow do 120 lub 150 gramów, kołowrotki Ryobi Proskyer Aqua Power LT 6500 i 5500. Budowa zestawu też jest identyczna. Żyłka główna między 0,25 mm a 0,28 mm, kawałek feedergumy i przypon z Soflexa od Momoi zakończony hakiem MegaBAITS Izumejina w rozmiarze między 14 a 18. Myślę, ze istotne jest, aby koszyk był montowany na żyłce głównej za pomocą solidnego feederlinka. Zdecydowanie poprawia to sygnalizacje brań i powoduje eliminacje pojedynczych uderzeń, o których często wędkarze mówią, że "ryba odbiła się od haka".
Dotarliśmy w końcu do momentu dotarcia na łowisko. Na początek do wody trafia 6 litrów mieszanki w proporcji 3:1 na korzyść gliny. Lecz nie jest tak, że wszystko wrzucam jak popadnie. Z tych 6 litrów trochę ponad 1 litr zostawiam sobie do czopowania szklanki. Pozostałe 5 litrów podaje w 3 konsystencjach. Pierwsza z niewielką ilością dodatków (robaki, kuku itd.) bez bentonitu. Każda kolejna zawiera więcej dodatków i dodatkowego bentonitu. Do łowienia mieszanka jest trochę bardziej obfita w spożywkę jej proporcja to 2:1 na korzyść gliny. Tutaj warto wspomnieć o dość istotnym szczególe: w trakcie łowienia, gdy ryby coraz bardziej będą nam się wkręcały w łowisko, będziemy zwiększać dodatki w mieszance do łowienia. Często słyszę, że ryby z czasem zanikają. Zwiększenie ilości robaka w mieszance powoduje, że zanęta staje się mniej spoista, a tym samym robaki są rozmywane na większym odcinku. Dodatek bentonitu pomaga zniwelować ten problem. Wniosek jest więc prosty: wraz ze zwiększeniem dawkowania robaka musimy również dawkować do mieszanki bentonit. W razie gdyby brania nam ustawały, nie pozostaje nam nic innego jak donęcenie łowiska stosując taki sam schemat jak przy nęceniu wstępnym, zmieniając tylko ilość mieszanki z 6 na 4 litry, zachowując przy tym wszelkie proporcje.
To właśnie jest mój sposób na systematyczne odławianie dużych rzecznych leszczy, bez potrzeby męczenia się z wszechobecną drobnicą, której latem jest zatrzęsienie.
Mam nadzieję, że przedstawiony przeze mnie sposób pozwoli i Wam drodzy feederomaniacy dobrać się do tych największych "łopat".
Pozdrawiam
Rafał Reiter
Team MegaBAITS