Ostatnie dwie zimy w Szwecji były naprawdę trudne. Spadło bardzo dużo śniegu i przez wiele dni temperatura utrzymywała się znacznie poniżej zera. Dla mnie jednak nie jest to przeszkodą w wędkowaniu i nie mogę usiedzieć w domu. Zawsze mnie ciągnie do ryb, ponieważ czym gorsze warunki na łowisku, tym więcej doświadczeń zdobywam.
We wcześniejszych latach zimy nie były aż tak mroźne. Normalnie na południu Szwecji zimą nie ma lodu na morzu, więc zawsze mogłem łowić szczupaki i trocie.
Archipelag nieopodal miejscowości Kalmar to jedna z najlepszych lokalizacji dużych okoni w Szwecji. Corocznie padają tu okazy powyżej 2 kg masy. Przez dwa ostatnie sezony znacznie poprawiłem swoje wyniki ilościowe i jakościowe podczas podlodowych wypraw.
Sprzęt, którego używam to oczywiście świder, wędeczka podlodowa z małym kołowrotkiem i plecionka Dragon Invisible 0.10mm. Dzięki niej udało mi się wyholować wiele rekordowych ryb. Używam jej, ponieważ przy niewielkiej średnicy jest bardzo mocna, ale przede wszystkim dlatego, że powala mi wyczuć każde, najdelikatniejsze branie okonia. Używam również agrafek Power Lock Dragona, bo są bardzo wygodne i mam pewność, że nie zawiodą mnie podczas holu okazowej ryby. Przynęty, które stosuję to głównie małe błystki podlodowe i tzw. poziomki.
Uważam, że zaufanie do sprzętu to podstawa - zwłaszcza, gdy łowisz ponad 200 okoni w ciągu dnia.
Na początku marca dwóch moich przyjaciół wybrało się ze mną na okonie. O tej porze roku duże garbusy schodzą w płytkie zatoki na tarło. Dzień zaczął się ciężko - złowiliśmy zaledwie kilka niewielkich okoni. Prawdziwe emocje nadeszły około południa. Znaleźliśmy się w centrum stada dużych okoni.
Najpierw Niklas łowi rybę o masie 1040 kg. To piękny, gruby okoń. Robimy kilka zdjęć i łowimy dalej. Przenoszę się około 10 metrów obok szczęśliwej dziury, jednak łowię tylko 3 małe okonie. Czyżby duże już odeszły ? Wiercę koleją dziurę po drugiej stronie. W pierwszym opuszczeniu mam mocne branie, ryba prawie wyrywa mi wędkę z ręki. Czyżby szczupak ? Złowiłem już sporo szczupaków spod lodu, jednak coś mi tu nie pasuje. Ta ryba chodzi inaczej. Po 5 minucie holu jestem już niemal pewien, że mam okonia lub sandacza. W myślach błagam o wielkiego garbusa. W końcu podciągam rybę pod przerębel, to wielki okoń ! Skaczę ze szczęścia jak wariat. Pomiar wagi wykazuje 1600g. Robimy kilka zdjęć i niezwłocznie wypuszczam rybę do przerębla. Jestem szczęśliwy. Dwa dni później w tym samym miejscu złowiłem kolejnego okonia. Tym razem waga wykazała już „tylko” 1240g ;)
Johan Bjelkendal