Wasze historie i testy

Krzynkowa lekcja

Krzynkowa lekcjaAgnieszka, Krzynek i Ja. Piąty czerwca, niedziela, godzina 6:00, piękne, malowniczo położone 80ha jeziorko koło Ostródy, słonko powoli wstaje i już wiadomo, że dziś da nam się we znaki. Nastroje mamy bojowe, szczególnie Agnieszka i Krzynek, którzy na pierwsze wspólne wędkowanie przyjechali do mnie późnym wieczorem z Bydgoszczy.

Uzbrajamy wędki w gumy V-LURES, pakujemy niezbędny sprzęt, wskakujemy do łodzi i wypływamy z przystani. Plan – nauczyć Krzynka rzucać, łowić i holować wielkie szczupaki. Pierwsza miejscówka przynosi kilka drobnych okoni, które żerują słabo, ale mimo tego na malutkie dragonowskie DANCERY wyciągamy kilka drobnych “pasiaczków”. Szybko zmykamy na kolejną miejscówkę.

Krzynkowa lekcjaTo dość szeroko ciągnący się blat o 4m głębokości z porośniętym moczarką dnem w północnej części zbiornika. Kątem oka widzę, że Krzynek zaczyna kombinować z przynętami. Wybór pada na 5 centymetrowe kopytko PHANTOM w złotym odcieniu z czerwonym ogonem. Po kilkunastu bezowocnych rzutach nagle oznajmia “...chyba mam zaczep...”. Gdy tu nagle owy zaczep ożywa i wszyscy z niedowierzaniem patrzymy jak Krzynkowa plecionka przecina taflę jeziora. Po kilku odjazdach ryby widać, że jest wielka i silna, ale Krzynek zachowuje spokój i opanowanie jakby z wędką się urodził. Agnieszka krzyczy w niebogłosy: ,,...zobacz to, ja nie mogę, ja też chcę taką rybę, no szok...”. Po ok. 10 min. ryba pokazuje się po raz pierwszy, szacujemy go na jakieś 85-90cm. Krzynek podprowadza szczupaka do łodzi, chcę go podebrać ręką, ale okazuje się to niemożliwe, a moja dłoń zbyt mała. Ryba wymyka mi się z dłoni i daje nurka pod łódź, ale Krzynek umiejętnie odpiera ataki silnej ryby, która odpływa od naszej łodzi na 15-20 metrów. Zabawa więc zaczyna się od nowa. Wschodzące słońce podgrzewa nas a holowany szczupak panującą na łodzi atmosferę. Emocje sięgają zenitu. Po kilkunastu minutach walki widzimy, że ryba powoli słabnie i po raz kolejny daje się podprowadzić do powierzchni. Tym razem chwytam rybę pewnie za grzbiet i podbieram. Aga, Krzynek i ja jesteśmy zszokowani – to wielki szczupak, jest większy niż go oszacowaliśmy. Nie mamy miarki ani wagi, ale ryba ma ok. 1 metra i jest piękną samicą, która po kilku pamiątkowych zdjęciach w pełnej kondycji wraca do wody. Na tej miejscówce więcej brań nie mamy. Płyniemy więc na kolejną.

Krzynkowa lekcjaKrzynkowa lekcjaJest nią piękny szczyt górki wychodzący z 6m na 1,5m również porośnięty roślinnością. Będziemy łowić okonie. Zmieniamy zestawy, zdejmujemy przypony, zakładamy 2 calowe gumy Dragona i zaczynamy zabawę z pasiastymi rybkami. Biorą jak szalone, kolory przynęt nie mają znaczenia. Tu na głowę bije nas Agnieszka, która w ciągu 30 minut przerzuca kilkanaście ładnych ryb. Słońce grzeje już tak bardzo, ale ekipa jest twarda. Łowimy dalej, aż brania ustają a okonie znikają jak kamfora. Czas wracać do domu, rozpalić grila, zjeść karkóweczkę i powspominać ten piękny hol Krzynkowej metrówki, no i oczywiście umówić się z tym przesympatycznym małżeństwem na kolejną lekcję. Może znów się czegoś nauczę...

Łukasz Poziemski