W ciągu ostatnich miesięcy moją uwagę skupiało łowienie spławikowe i gruntowe, dlatego z radością przyjąłem propozycję Tomka, aby wybrać się na nasze rzeczki w poszukiwaniu pstrągów. Gdy wstałem rano, deszczowa pogoda nie napawała optymizmem na łowienie, ale wymiana SMS-ów zdecydowała, że jednak jedziemy.
Pierwszy odcinek nie przyniósł żadnego kontaktu z rybą, więc zaproponowałem zmianę odcinka. Tomek pokazał mi tylko swojego woblera obdartego z lakieru dodając tylko " miałem go (pstrąga) tylko chwilę na kiju". Ja tego dnia wybrałem lżejsze łowienie i zabrałem ze sobą Team Dragona 2,75 3-14g (kleniowo-jaziowy) wraz z pudełkiem Hornetów i małych obrotówek. Do tego miałem jeszcze 4 własnej roboty małe woblerki, które chciałem przetestować. Całość uzupełniał kołowrotek Team Dragon FZ 730i z żyłka Team Dragon Flex 0,20 mm.
Po przybyciu na drugi odcinek ja poszedłem w dół od mostu, Tomek w górę. Zaczęło mocniej padać co nie wróżyło dobrze dalszemu łowieniu. Założyłem swojego woblerka i wykonałem rzut w przelew. Po przeprowadzeniu ponowiłem rzut i poczułem nagle uderzenie w wobler. Zaciąłem odruchowo starając się od razy odciągnąć rybę z nurtu. Bałem się, że na tym kiju nie utrzymam jej. Do tej pory miałem na tym kiju ryby, ale były to mniejsze okazy. W pewnym momencie ryba zaczęła wykonywać "fikołki" w nurcie i mogłem ją zobaczyć. W pierwszej chwili po ubarwieniu sądziłem, że może to być szczupak - ryba była dość blada, zielonkawa. Jednak po podciągnięciu jej bliżej brzegu zorientowałem się, że jest to pstrąg. Krzyknąłem do Tomka, aby podszedł z podbierakiem, gdyż swojego tego dnia nie miałem. Rybę, która okazał się piękny potokowiec, udało się podebrać i wyjąć na brzeg.
Muszę stwierdzić, że kij spisał się bardzo dobrze podczas holu. Paraboliczna akcja amortyzowała zrywy ryby, dzięki czemu nie doszło do jej zerwania. Chyba moje obawy, czy kij wytrzyma hol większego okazu były troszkę przesadzone. Teraz już wiem, że spokojnie można z nim polować na większe okazy.
Robert Świerszcz
fot. by T. Owczarek