Wasze historie i testy

Phantom i Chucky. Cel - wiślany sandacz.

SandaczykWraz z opadającą wodą Wisła odkrywa nowe tajemnice. Wysoka woda sprawiła, że śródrzeczne przykosy poprzesuwały się w dół rzeki zasypując niektóre poznane już ciekawe miejscówki i musiałem poszukać nowych.

Kolor wody jeszcze przypomina kawę z mlekiem i w takich sytuacjach najlepiej sprawdzają się gumy mocno mieszające wodę. Wybór padł na Phantoma i nowość - gume Chucky, którego otrzymałem do testów. Powiem szczerze, że jej praca jest fantastyczna ! Ogromne wrażenie zrobiła na mnie kolorystyka i wykonanie tej gumki. Kiedy jednak pierwszy raz zamoczyłem ją w wodzie byłem zdumiony jej pracą. To trzeba po prostu zobaczyć na własne oczy.

Postanowiłem sprawdzić ją na wiślanym poligonie. Dwa dni poświęciłem na łowienie tą przynętą i....było warto. Wyruszałem przed wschodem i łowiłem do godziny 10:00. W ciągu tych dwóch dniu udało mi się przechytrzyć kilka sandaczy. Sprzęt który używam do łowienia sandaczy z łodzi to HM69 sensor, kołowrotek Fishmaker FD1130i i plecionka 0,14 HM8X fluo pomarańcz. Ta wędka to mój nr 1 do łowienia sandaczy. Piękna sygnalizacja brania w opadzie i niesamowita czułość przekładają się zdecydowanie na wyniki. Kij ten pozwala wyczuć nawet bardzo delikatne puknięcia a przy tym ma tak mocny dolnik, że bez obawy holuję duże sandacze a jak na kiju zamelduje się duży szczupak czy sumek to też nie zostanę bez szans. W mojej opinii c.w. podany na kiju jest optymalny ale bez problemu można używać cięższych główek. Jeśli chodzi o gumy to obecnie sprawdza mi się Phantom o oznaczeniu S-01-720. Świetnie również sprawdziła się guma Chucky w perłowym deseniu. Jak tylko ta guma pojawi się w sprzedaży zawita w moim pudełku na stałe.

Pisząc ten artykuł już nie mogę się doczekać kolejnej wyprawy na ryby...bo łowiąc w Wiśle nigdy nie mam dosyć...

Pozdrawiam!
Tomasz Pęczkowski