Wasze historie i testy

Wiosna już nadeszła!

Moje trofeumWiosna jest dla mnie najlepszym okresem wędkarskim. Przyroda zaczyna budzić się do życia, co przekłada się też na moje wyniki. Są one z dnia na dzień lepsze. W listopadzie ubiegłego roku miałem niezłe rezultaty w połowie morskich troci na muchę i takie wędkowanie wciągnęło mnie do reszty. Teraz, gdy woda jest jeszcze zimna, trocie żywią się mniejszymi organizmami wodnymi, stosuję więc imitacje małych rybek i krewetek. Moja największa „muchowa” troć miała do niedawna niecałe 2,8 kg, ale wiedziałem, że wynik poprawię w tym sezonie.

Moje trofeumNathalieW ostatnich dniach łowiłem zarówno na spinning jak i na muchówkę. Na kilka wypraw zabrałem ze sobą moją dziewczynę Nathalie. Jej zapał do łowienia troci wzrasta z każdą kolejną wyprawą. Tutaj należy dodać, że moja dziewczyna - podobnie jak ja - jest żelazną fanką serii wędzisk HM69 i nie wyobraża sobie łowić inną wędką.
Tego dnia też wędkowaliśmy wspólnie. Dzień zaczął się miłym akcentem, ponieważ Nathalie złowiła niewielkiego pstrąga tęczowego. Wkrótce następna ryba melduje się na mojej muchówce. Trotka ma ok. 1,5 kg, jednak zapewnia mi bardzo emocjonujący hol, niemal przez cały czas fruwając w powietrzu. Kiedy podbieram rybę, słyszę wrzask Nathalie. Ma dużą rybę! Troć natychmiast wyskakuje w powietrze, a następnie wybiera linkę z kołowrotka. Biegnę w stronę Nathalie i krzyczę, żeby przestała kręcić kołowrotkiem i obniżyła szczytówkę, bo ryba fruwa niemal cały czas w powietrzu, co nie wróży pomyślnego końca. To naprawdę duża i gruba troć. Oceniam ją na jakieś 4-5 kg. Dziewczyna robi jednak swoje i po chwili ryba spada z haka. W tym momencie bardzo dużo brzydkich wyrazów ciśnie mi się na usta, jednak dla swojego dobra wolę to przemilczeć i mówię tylko, żeby rzucała dalej, bo być może podpłynęło stado i dużych ryb jest więcej w pobliżu. Ja również wracam do łowienia i wykonuję długi rzut muchówką. Coś mi mówi, że to jeszcze nie koniec emocji. W trzecim rzucie gdzieś, w połowie drogi, czuję potężny strzał i nagle linka zatrzymuje się w miejscu. Odruchowo zacinam i w tym momencie następuje kilkunastometrowy odjazd. Mój kołowrotek mieli wodę z ogromną szybkością. Ale jazda! Jedyne, co mogę teraz zrobić to kontrolować napięcie linki i pozwolić rybie się wyszaleć. Walka trwa już dobre 5 minut, a ja nadal nie widzę, co mam na haku. Na pewno ryba jest duża, tylko pytanie JAK duża? Po kolejnych kilku minutach wiem, że jeżeli wyholuję tą troć, to mój rekord zostanie pobity prawie dwukrotnie. Kiedy ryba pokazuje ogon, szacuję ją na 5-6 kg. Po kolejnym - już krótszym odjeździe - mam ją niemal przy nogach. Moją żelazną zasadą jest to, że nigdy nie używam podbieraka, więc najgorsze jeszcze przede mną. Ryba na szczęście się uspokoiła, co daje mi szansę na podebranie. Powoli cofam się na płytszą wodę i pewnym chwytem ląduję ją za ogon. Jest!!! Mam nowy, muchowy rekord w troci. Waga pokazuje 5450g. Nathalie robi mi kilka zdjęć. Widzę, że cieszy się razem ze mną i to jest chyba najcenniejsze. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie, dwa pocałunki, najpierw z Nathalie, potem z rybą i wypuszczamy troć do morza. To był piękny dzień.

Johan Bjelkendal
Team Dragon Szwecja