1 maja to szczególny dzień w kalendarzu większości spinningistów. To dzień, w którym po długiej pauzie możemy łowić szczupaka, głównego drapieżnika naszych wód. Tego dnia razem z moim kolegą Szymonem Rędziochem zaplanowaliśmy wspólną wyprawę na Zalewy Nadarzyckie. Jest to dość rozległy, płytki zbiornik spiętrzający rzekę Piławę.
Na miejscu byliśmy o świcie. Zwodowaliśmy łódkę, uzbroiliśmy sprzęt i wypłynęliśmy na spotkanie z zębatymi. Łowienie zaczęliśmy od ciężkiej artylerii, w ruch poszły jerki. Początek wędkowania nie nastrajał nas optymistycznie; krótko mówiąc na wodzie nic się nie działo. Wprawdzie złowiliśmy pojedyncze ryby, ale dużo szczupaków odprowadzało nasze przynęty do łódki. Zaczęliśmy kombinować z przynętami i dopiero przezbrojenie się na lżejszy sprzęt przyniosło zadowalający efekt. Strzałem w dziesiątkę okazał się 7,5cm perłowy Bandit na główce speed 3 i 5g (w zależności od głębokości łowiska), prowadzony bardzo wolnym tempem pomiędzy roślinnością. Ogonek tej przynęty po prostu wyprawiał cuda, nadając przynęcie niepowtarzalną pracę. Szczupaki, mimo że tego dnia chimeryczne, od czasu do czasu zasysały naszą przynętę niczym okonie. Do południa udało nam się złowić 20 szczupaków od 50 do 70 cm i kilka ładnych okoni.
Niestety następnego dnia nie mogłem jechać na ryby, a szkoda, bo po pierwszym dniu wiedzieliśmy już gdzie i na co łowić. Kolega Szymon jednak nie wytrzymał, zorganizował sobie kolegę z łódką i ruszył na spotkanie z zębatymi.
To co się działo nad wodą przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Ryby żerowały jeszcze lepiej, a brania były mocniejsze. Tego dnia ryby nie mogły się oprzeć jego przynęcie. Bandit okazał się prawdziwym bandytą na szczupaki. Szymon złowił 29 szczupaków ustanawiając tym samym nowy rekord łowiska! Poprzedni wynosił 27 sztuk i pochodził z 2008 roku. Na uwagę zasługuje jeszcze fakt, że gumy okazały się bardzo trwałe i na jedną przynętę można było wyholować sporą liczbę drapieżników.
Z wędkarskim pozdrowieniem;
Marcin Kotowski