Dwa dni mocno popadał deszcz. Rzeki lekko wezbrały, a woda w nich była mocno trącona. Pomyślałem, że jest to dobry czas żeby odwiedzić moją pstrągową rzekę w poszukiwaniu jakiegoś kropka.
26 czerwca o świcie melduję się nad rzeką. Postanowiłem pójść nietypowo jak na tą porę roku, czyli w dół rzeki i obławiać miejscówki zimowym sposobem, metr po metrze penetrując każdy dołek. Na pierwszy ogień poszły woblery i wahadełka, szczególnie te 'handmade'. Niestety brań nie miałem, ale konsekwentnie realizowałem swój plan. Doszedłem do krótkiej, ale bardzo głębokiej prostki, gdzie aż pachniało dużą rybą. Pomyślałem, że jest to wymarzone miejsce, żeby obłowić je gumą. Wybór padł na 6cm Fatty w kolorze pstrąga. Główkę dobieram tak, żeby guma muskała dno rzeki.
Po kolejnym rzucie na środek rzeki czuję delikatne przytrzymanie, a szczytówka mojego kijka lekko się przygina. Zacinam zdecydowanie i po chwili czuję duży opór na końcu zestawu. Ryba spokojnie robi kilka przewaleń na powierzchni - jest ogromna! Po chwili schodzi głębiej, po czym płynąc przy dnie mija moje stanowisko i zaczyna przeć w górę rzeki. Teraz pokazuje, na co ją stać. Na przemian robi krótkie, szybkie odejścia i kilkakrotnie wyskakuje z wody. Sprzęgło mojego Team Dragona 930iZ jest jednak dobrze wyregulowane i sprawuje się idealnie, a miękki kijek w połączeniu z żyłką Team Dragon Invisible 0,25 mm amortyzują wszystkie zrywy. Po kilku minutach walki udaje mi się podebrać rybę ręką: jest to piękny pstrąg potokowy. Miarka pokazuje 59 cm! Teraz czas na kolejne wyzwanie – czekam na szóstkę z przodu.
Chcę podziękować Dragonowi za sprzęt, którego jestem zwolennikiem od wielu lat. Tak dalej, chłopaki!
z wędkarskim pozdrowieniem
Jarosław Masion