Barbus barbus, barbarzyńca barbarzyńca.......tak mawia wielu, którzy chcieli wygrać za wszelką cenę. Ja mam całkiem inne zdania na temat tej ryby......baranek baranek.
Brzana wymaga zrozumienia, a kto jej nie słucha, ten przegrywa!!
Zaczęło się od łowienia jej jeszcze w latach 80-tych w Bobrze. W każdej dłuższej i głębszej rynnie stało stado brzan. Ciężka gruntówa, żółty ser i już czuć w dłoni puk puk. Czasy te jednak już dawno minęły i brzany jest znacznie mniej. Walka z nią to kontrolowanie tego co ona czyni. Idzie to niech idzie, stoi to zmuszać żeby szła. Mnie i ojcu brzana nigdy nie zdemolowała sprzętu. Z brzaną na siłę się nie wygra! Dobrze wyregulowany hamulec zrobi swoje. Tak było i tym razem, ale celem wyprawy były lipienie z muchówką w dłoni.
Chociaż znam kilka brzanowych miejscówek to jednak przez 11 lat nie udało mi się złowić brzany na nimfę. Pewnie dlatego, że nigdy celowo na nią się nie nastawiałem. Pojechaliśmy razem z tatą na lipienie, jednak woda po deszczach była lekko trącona i nie miały ochoty na brania. Każda miejscówka dokładnie obłowiona i nic. Liczę na ostatnią szeroką rynnę z malutką ostrogą w połowie długości, ale skoro wcześniej nic, to i tu pewnie będzie pusto.
Obławiam każdą muldę, zaliczam każdy zaczep, o których dobrze wiem gdzie się znajdują. I nagle nimfa znowu grzęźnie. Cholera, klnę po cichu, tym razem zawadziłem na amen. Naprężam muchówką na siłę i czuję, że twardy zaczep. Jeszcze mocniej i coś lekko się uniosło, pewnie kołka z dna wyrwałem - pomyślałem.
Ale co to?? Zaczep nagle przesuwa się metr do mnie i odchodzi na poprzednie miejsce. To jakieś rybsko! Napiąłem jeszcze mocniej żyłkę i zaczęło się. Po powolnych ruchach ryby domyślam się, że to duża brzana i to z tych największych. Chodzę tylko za nią jak pan za niesfornym psem na smyczy, raz w górę, raz w dół. Gdy się upierała, żeby sobie postać, to wtedy ja szedłem do niej aby dalej się ruszała. Brzanie nie wolno dać odpoczywać, musi cały czas tracić siły. Pierwsza próba podebrania skończyła się szybkim na 15 metrów odjazdem pod drugi brzeg rzeki. Póżniej kolejna i znów odjazd. Trzecie podejście kończy się sukcesem i wielkim okrzykiem radości po około półgodzinnej walce. Jak tacie udało się ją zmieścić do lipieniowego podbieraczka tego nie wiem do dziś. Radość niesamowita. Brzana miała 73 cm i 4,20 kg złowiona 18.11.2003. Wyholowana została muchówką Dragon Tournament HDC Trout Fly 3,0 m #5/6. Wzięła na imitację pomarańczowego kiełża. Do dziś muchówka ta spisuje się rewelacyjnie, a mam ją już siedem lat.