Wielu wędkarzy morskich z niecierpliwością wyczekuje dobrej pogody, aby wreszcie móc wypłynąć z jednostką i powędkować.
Tak też było ze mną.
Pogodę sprawdzałem codziennie: od 2 miesięcy szalały deszcze, sztormy lub zbyt mocny wiatr, ale wreszcie ustabilizowała się piękna pogoda. 6. marca br., razem z kolegą Mariuszem, postanowiliśmy popłynąć na dorsza na jednostce “Jonathan” z portu Nieuwpoort (Belgia). Jest to jeden z niewielu kutrów, którego szyper, Danny, naprawdę zna swój fach i można z nim powędkować. I tak też się stało.
Po 2 godzinach od startu dopłynęliśmy do pierwszego wraku. Pierwszy rzut i... jest! Od razu branie! Wędka bardzo mocno wygięta i szybki odjazd ryby; w pierwszej chwili myślałem, że zaczepiły się 2 lub 3 dorsze naraz, gdyż na wcześniejszych wyprawach bardzo często tak właśnie się zdarzało, ale następny odjazd ryby uzmysłowił mi, że mam na wędce jeden, naprawdę duży okaz. Ryba wyciągnęła plecionkę jeszcze kilka razy, a sąsiedni wędkarze, widząc moje zmagania z rybą, wyjęli swoje zestawy, aby uniknąć splątania. Po 35 minutach ukazał się piękny dorsz. Kolega pomógł mi go podebrać osęką. Na pokładzie wylądował dorsz o wadze 11,950 kg i długości 120 cm! Został złowiony na gumę - imitacje śledzia - 15cm, wędką WFT Never Crack Senso Pilk 270, 20-120g, kołowrotkiem Penn Sargus 6000 i plecionką Dragona Fishmaker 0,25 mm.
Tego samego dnia złowiłem jeszcze 5 dorszy w granicach 50-70 cm. Wraz z kolegą Mariuszem, który też złowił 6 dorszy, uznaliśmy jednogłośnie, że było to najwspanialsze rozpoczęcie sezonu od kilku lat, czego życzę wszystkim kolegom wędkarzom.
Dołączam zdjęcie z rybą oraz przesyłam serdeczne pozdrowienia.
Leszek Wanarski
Antwerpia