Pstrągi łowię już dosyć długo. Był to czas z jednej strony nabywania doświadczeń, z drugiej fascynacji kolejnymi rodzajami przynęt. Po obrotówkach przyszła kolej na gumy, a wraz z pierwszymi próbami wykonywania własnych przynęt – na woblery. To właśnie te ostatnie są do dzisiaj moją najulubieńszą przynętą.
Wobler gości na końcu mojego zestawu najczęściej (są dni, że nawet go nie zdejmuję). Na końcu zestawu castingowego, ponieważ używam już tylko multiplikatorów (zarówno w zestawach ciężkich jak i lekkich).
Mozolny dobór wędziska
Przez moje ręce przeszło już wiele wędzisk. Było to spowodowane dosyć specyficznymi wymaganiami mojego łowienia. Gdy wędzisko okazywało się dosyć miękkie – nie mogłem zaciąć ryb. Gdy było nieodpowiedniej długości – łowienie nie było wygodne. W przypadku każdego wędziska coś tam zawsze mi nie pasowało. Tak się jakoś złożyło, że kilka lat temu wszedłem w posiadanie Bandit Casta (seria Dragon Guide Select). Miał to być kij „dubler” – tak na wszelki wypadek. Niepostrzeżenie stał się moim nieodłącznym sprzętem na większość wypraw. O zgrozo, nie tylko na pstrągi, co wielu specjalistów przyprawia o palpitację serca: z takim kijem na pstrągi!!!), czy będące przyłowem klenie. Przy łowieniu na średnie gumy i woblery zacząłem go również używać na szczupaki. To na niego wyjąłem swojego największego jak na razie pstrąga. Dał mi już w tym roku na pierwszej wyprawie potoka 52 cm. Aby nie zapeszyć – chyba trafiłem na fartowny egzemplarz. Leży dobrze w ręku, długość nie męczy w trakcie łowienia, pracuje przy rybie tak, jak tego potrzebuję. Da się nim w odpowiedni sposób poprowadzić woblera, zarówno z prądem jak i pod prąd. Woblery sdr-y także nie robią na nim szczególnego wrażenia. Tym castem dobrze mi się rzuca zarówno spod kija, jak i klasycznie. Owszem, przy multiplikatorze potrzebna jest pewna wprawa, ale przecież wszystkiego trzeba się najpierw nauczyć. Dobrze zapina rybę, a gdy czuję potrzebę większej amortyzacji – odkręcam hamulec i walkę kontroluję palcem na szpuli.
Nie twierdzę, że to mój kij do końca życia, jednak jak na razie przestałem odczuwać potrzebę poszukiwań czegoś lepszego. No, może tak nie do końca. Jeżeli cała seria jest tak udana, to może sprawdzę jak odpowiedni model sprawdzałby się zamiast jerkówki…
Sławomir Kurzyński