Bywa tak, że wybierając się na ryby nie łowimy ryb tych gatunków, które sobie zaplanujemy. Jednak zdarzają się przyłowy ekstremalnie testujące wytrzymałość sprzętu, tak było i tym razem.
Tego dnia postanowiłem sprawdzić czy jazie i klenie na pobliskiej Odrze już zaczęły żerować i przy okazji sprawdzić nową plecionkę Momoi Oshikage Line. Dwie godzinki rano, przed pracą, poświęciłem na obłowienie wytypowanych wcześniej ostróg. Linka daje bardzo fajne odczucia, jest niesamowicie cienka, wytrzymała i prawie bezgłośna na przelotkach.
Delikatne przytrzymanie
Przy łowieniu na jednej z ostróg poczułem delikatne przytrzymanie przynęty. Spodziewałem się na wędce niewielkiego jazia, jednak to, co wydarzyło się kilka sekund później zaskoczyło mnie. Po zacięciu ryba ruszyła pod prąd w kierunku szczytu poprzedniej główki i to mnie uratowało - gdyby popłynęła w kierunku nurtu, prawdopodobnie nawet bym jej nie zobaczył. Przez większość czasu walka, która trwała ponad 1,5 godziny, rozegrała się w głębokim dole zaraz za szczytem główki. W którymś momencie holu zobaczyłem bąble powietrza wydobywające się z wody, co dało mi prawie pewność, z jakiego gatunku rybą mam do czynienia. Sum długo nie pozwalał oderwać się od dna, jednak w końcu udało mi się podciągnąć go do powierzchni. Szybkie podebranie chwytem za żuchwę i ryba ląduje na brzegu. Teraz jeszcze tylko szybka sesja zdjęciowa i sumek funduje mi solidny prysznic przy wypuszczaniu. Sum o tej porze roku, gdy woda jest jeszcze zimna i to z nurtowego niezbyt głębokiego miejsca był dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem, ale udało się go wyholować. Sprzęt, mimo że nieprzeznaczony do walki z taką rybą, ani przez chwilę nie zawiódł.
Sprzęt
Łowiłem wędką długości 3,05 m i ciężarze wyrzutowym do 11 g, mocy 6 lb. Plecionka miała wytrzymałość 4,5 lb i zakończona przyponem z fluorocarbonu Dragona średnicy 0,18 mm. Przynętą był najmniejszy V-Lures Phantom w kolorze perły z niebieskim grzbietem, na 6-gramowej główce V-Point.
Pozdrawiam
Rafał Reiter