Od kiedy pamiętam, interesowałem się wędkarstwem. Pasją tą zaszczepił mnie mój tato. Początkowo łowiłem na spławik, lecz szybko wydało mi się to nudne - zapragnąłem kusić ryby większe od płoci. I tak zostałem fanatykiem spinningowania.
Początki, jak zawsze, nie były łatwe, jednak powoli nabywałem wiedzę, która pomagała przechytrzyć coraz to większe odrzańskie drapieżniki.
Łowiłem sprzętem różnych firm. Kilka lat temu odkryłem sprzęt Dragona i najczęściej używałem żyłek i plecionek tej marki. Do wędzisk nie miałem większego przekonania. Coraz częściej zastanawiałem się dlaczego, co jest tego przyczyną? Przecież inni wędkarze łowią piękne ryby z pomocą wędek i kołowrotków Dragona.
W końcu również i ja spróbowałem. Dzisiaj mogę powiedzieć, że nie żałuję tego kroku. Łowię nimi w najróżniejszych warunkach pogodowych i nigdy mnie nie zawiodły. Po kilku rozmowach z panem Waldkiem Ptakiem otrzymałem propozycję wypróbowania na swoich rzecznych łowiskach dwóch wędzisk spinningowych. Od razu się zgodziłem. Moja radość była wielka.
Na początku grudnia dotarła do mnie paczka od Dragona. Pośpiesznie ją rozpakowałem i moim oczom ukazały się dwa wędziska spinningowe: CrossForce CF-X 2,75 m ciężar wyrzutu 7-28 g oraz nowość na 2017 rok Street Fishing Spinn 35 długości 2,75 m i ciężar wyrzutowy 10-35 g. Wędziska zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Wykonanie i design na najwyższym poziomie. Wybrałem na grudniowe poszukiwania odrzańskich drapieżników „Streeta” do 35 gramów. Podpiąłem Ryobi Applause CR 4000 z nawinięta plecionką Dragon Magnum 4X średnicy 0,14 mm.
Do pudełka wrzuciłem kilkanaście gum m.in. Viper Pro, Lunatic Pro, Reno Killer i nowość Invader Pro - wszystko w wielkości do 5 cali. Uzbroiłem gumy w haki jigowe V-Point Speed. Wyruszyłem nad wodę.
Pogoda nie rozpieszczała, ale przecież walczyć trzeba, bo nagrodą są piękne ryby. Wykonałem pierwszy kontrolny rzut. Kij niesamowicie się ładuje i bez większych problemów posyła gumy na duże odległości. Kontakt przynęty z dnem jest (dla mnie) bardzo dobrze wyczuwalny biorąc pod uwagę użycie główek o wadze maksymalnie 17 gramów (plus masa przynęty).
Niestety, kolejne dni i kolejne tysięczne rzuty na wielu dotychczas „bankowych” stanowiskach nie dały mi upragnionego grudniowego sandacza. Brały jedynie sandaczyki i szczupaczki.
Zastosowałem wszystkie możliwe warianty obciążenia. Zestaw spisywał się rewelacyjnie. Bardzo dobrze przekazywał wszelkie informacje o tym, co się dzieje z przynętą i byłem bardzo zadowolony z transmisji sygnałów. Podczas użytkowania nabrałem przekonania, że moc drzemiąca w tym zestawie daje szansę na wygraną walkę z każdym odrzańskim drapieżnikiem.
Sezon szczupakowo-sandaczowy szybko zbliżał się do końca i nadszedł dzień, gdy trzeba było rozstać się z ukochaną Odrą. Nie było mi dane skusić do ataku grubego szczupaka bądź sandacza.
Ale tak to już jest w grudniowym łowieniu, które jest trudne i na domiar nie zawsze łowimy ryby.
Wspomniany zestaw Dragona zrobił na mnie duże wrażenie i gdy tylko te wędziska będą w sprzedaży, z pewnością Street Fishing Spinn 35 zawita u mnie na stałe. Letnie i silne nocne sandacze z pewnością przetestują to wędzisko.
Paweł Wojciechowski