Sezon sumowy rozkręcił się na całego. Jedni uganiają się za sumami z przynętami naturalnymi, a drudzy z powodzeniem łowią piękne wąsacze techniką wertykalną.
Odra w tym roku jest bardzo łaskawa dla wszystkich i z każdego odcinka rzeki docierają do mnie informacje o pięknych i walecznych sumach na wędkach.
Moja taktyka łowienia w dużej mierze uzależniona jest od aktualnego stanu wody. Każdy nowy dzień zaczynam tak samo, bez względu na to, czy wędkuje, czy nie... Zaczynam od porannej kawy i przeglądania portalu z monitoringiem hydrologicznym, aby sprawdzić aktualny stan rzeki. Ta w ostatnich latach nie rozpieszcza, „moje” odcinki znajdują się w strefie stanów niskich, więc i taktyka łowienia musi być odpowiednio dobrana do warunków panujących w rzece. Przy bardzo niskim stanie wody (łowiąc sumy) nie widzę sensu by całymi dniami biczować wodę woblerami lub łowić w trollingu, gdyż każde przepłynięcie i ruch śruby w wodzie ogranicza nam szansę spotkanie z sumami. Jestem przekonany, że w tym okresie ryby są bardzo płochliwe, prawie całymi dniami leżą w swoich kryjówkach, w głębokich „japach”, a na żer wypływają tylko na krótko. W tym okresie, skupiam się na stacjonarnym łowieniu i podaję im przynętę pod paszczę lub ustawiam zestawy w miejscach, w których pojawiają się by ucztować. Nie oznacza to, że w tym okresie całkowicie odpuszczam łowienie sumów na spinning. Spinningiem próbuję się dobrać do nich po zmroku lub, jak już pisałem, codzienne monitorowanie rzeki pozwala mi przewidzieć dotarcie w mój rewir choćby falki wezbranej wody, co ożywia sumy i muszę tę szansę wykorzystać, co trwa dzień lub dwa. Wzbierająca, mętna woda pozbawia ryb czujności, częściej wpływają na opaski, a tutaj można je łowić dość skutecznie.
Łowiąc sumy na opaskach musimy wyposażyć się w bardzo mocny sprzęt. Co jest zrozumiałe, każdego elementu zestawu musimy być pewni w stu procentach, nie może być mowy o najmniejszym błędzie w dobraniu elementów. Każdy, kto choć raz zasmakował tych bardzo walecznych ryb wie, jakie spustoszenie potrafią zrobić w wędce. Gdy wspomogą się wartkim nurtem przy opasce potrafią być nie do zatrzymania. Najważniejszym elementem zestawu, moim zdaniem, jest przypon łączący przynętę z linką główną. To on (no, może oprócz kotwic) jest narażony na największe przeciążenia. Krętlik i agrafka bezwzględnie muszą wytrzymać największe przeciążenia występujące podczas gwałtownych zrywów ryby.
Od początku mojej przygody z sumami używam tylko i wyłącznie przyponów Dragona z serii BIG GAME oraz BIG GAME TROLLING, Surflonu 7x7, wytrzymałości do 30 kg. Długości linki od 60 do 100 cm w przypadku BIG GAME TROLLING gwarantują, że spotkanie z największym drapieżnikiem nie skończy się przetarciem przyponu. 49-włóknowa plecionka w kolorze srebrnym w przeźroczystej otulinie nylonowej wzmacniającą odporność na skręcanie, amerykańskie krętliki typu Rolling Swivel oraz, w przypadku BIG GAME TROLLING, krętliki z łożyskiem kulkowym to najbardziej zaawansowane i najmocniejsze przypony z całej oferty Dragona. Najmocniejsze i wyprodukowane w Polsce agrafki Dragon Spinn Lock dopełniają perfekcyjnej całości. Stalowe zaciski wykonane ze specjalnej stali nierdzewnej gwarantują stabilność połączeń nawet w najtrudniejszych warunkach i przy największych obciążeniach pozwalają mi na bezstresowy hol walecznych sumów.
Marcin Gajdamowicz