Po dobrej (pierwszej) części sezonu przyszły gorsze dni. Ostatnie trzy wyprawy były bez brań, ale nie poddałem się. Wyciągnąłem wnioski z poprzednich wypraw i podjąłem decyzję, że jadę na moją górkę.
Górka znajduje się w głębszym jeziorze z czystą, natlenioną i nieco chłodniejszą wodą, niż w okolicznych jeziorach i rzekach. Miałem nadzieję, że tutaj w końcu ryby zaczną brać.
Górka wychodzi z głębokości 5,5 m sięgając aż do 1 m pod powierzchnię i o tej porze porośnięta jest rogatkiem. Jednak znajdują się na niej korytarze wśród roślin, w których można łowić z opadu.
Po dopłynięciu na miejsce, zmontowałem zestaw. Nie łowiłem zbyt lekko ze względu na obecne tutaj łany roślin. Szarpanie się lekką wędką z łodygami roślin przypłaciłbym utratą wszystkich przynęt.
Założyłem przypon Dragon HM TITANIUM BRAID 1X7. Bardzo lubię ten tytanowy przypon, szczególnie w trudnych warunkach zaczepu i “przeciąganiu zielska” - warunki te mają destrukcyjny wpływ na zwykłe przypony. Przypon Dragon natomiast nie odkształca się, nie strzępi, jest bardzo elastyczny; a mówiąc krótko: nie do zniszczenia. Na wyprawę zabrałem także nowe gumy V-Lures INVADER PRO 10 cm, w “świeżych” kolorach, które weszły w tym roku. Uzbroiłem je w głowki DRAGON V POINT z krótkim hakiem, żeby nie usztywnić pracy gumy.
W kilku pierwszych rzutach sprawdzałem i zapoznawałem się z pracą przynęty. Spodziewałem się drobnej i gęstej pracy, a tu... mocne ruchy ogona, połączone z wahnięciami korpusu - byłem pozytywnie zaskoczony.
Kolejne rzuty - opad na dno, lekkie podbicie i mocne uderzenie. Nie dałem się zaskoczyć - zaciąłem i poczułem niezłą rybę. Po dłuższej chwili wiedziałem, że to nie szczupak a ładny okoń szarpie, że aż miło. Niestety ryba spięła się przy łódce. Kolejny rzut i sytuacja się powtórzyła. Przez dłuższy czas nie było kontaktu z rybą.
Pogoda się zmieniła i pojawiła się flauta, przez co ryby zrobiły się bardziej chimeryczne. Widziałem na echosondzie ładne echa przyklejonych do stoku ryb; obraz na monitorze, sytuacja wędkarska i moje przypuszczenia wskazywały na okonie. Postanowiłem zmienić główkę jigową na lżejszą. Już w pierwszych rzutach byłem pod wielkim wrażeniem pracy gumy na lżejszej główce (nie obracała się wokół własnej osi). Po kilku rzutach wiedziałem, że podjąłem dobrą decyzję, ponieważ... mój kij wygina się w pałąk. Udało się wyholować okonia długości 30 cm. W ciągu najbliższej godziny udało się jeszcze złowić kilka mniejszych okoni. Gdy słońce już zachodziło, ryby znów stały się mniej aktywne, więc postanowiłem zmienić INVADERA na LUNATICA PRO. Wybrałem przynętę z atraktorem i po kilku rzutach okazało się, że znów trafiłem w dziesiątkę. Dzięki swojej smukłej i intensywnej pracy ogona oraz miganiem części brzucha przynęta bardzo dobrze pracuje w opadzie. Do zmroku nie zostało dużo czasu, mimo to udało się (na LUNATICA) złowić 2 okonie, o dł. 28 cm i 31 cm. Wracając do domu, rozmyślałem już nad kolejną wyprawę na moją górkę.
Paweł Kaczorowski