Piszę te słowa w ciepły, marcowy wieczór. Ile kartek ubędzie jeszcze z kalendarza, zanim do Ciebie dotrą? - tak sobie, pochylony nad długopisem, myślę.
Jeżeli teraz, gdy w końcu czytasz te wersy, miesiąc chyli się już ku końcowi oznacza to, że dni upłynąć musiało naprawdę wiele. Jeśli jest kwiecień, to jeszcze więcej. A skoro tak, to masz już pewnie za sobą wiosenne sukcesy: pierwsze złowione tego roku klenie. Serdecznie Ci gratuluję!
O nich to i ja, pisząc ten list, marzę i za nimi wyglądam. Jednak inaczej jak za minionymi, zimowymi pstrągami, za których to sprawą do Ciebie się zwracam. Do nich bowiem - już! - pałam tęsknotą, ale nie zwyczajną. Raczej taką jaką starszy brat odczuwa w czasie wymuszonej rozłąki za młodszym, niesfornym bratem.
Bo choć zimy ni widu, ni słychu, gdy piszę do Ciebie (czy u Ciebie oby wszystko dobrze?), a przy tym wyrażam szczere przekonanie, że gdy moje słowa przeczytasz, za Twoim oknem świergolić będą skowronki, to… przyznaj Przyjacielu, że zima także miała swoje uroki.
I dziwne to w sumie, że aż sam się sobie dziwię, bo prawdę powiedziawszy to rokrocznie jest mi żal tego mojego z nimi rozstania. Tym razem jednak jakoś tak… bardziej. To chyba z tej przyczyny, że miniony sezon zimowy też był szczególny.
Relacje nasze - moje i pstrągów - ożyły. Dotąd przygodne, przypadkowe uległy diametralnej zmianie. W cztery lata od pierwszych zimowych, nieśmiałych spotkań, udało nam się w końcu znaleźć wspólny język. (Gdzieś mniej więcej w tym chyba wieku też i rodzeństwa zaczynają wspólne zabawy. No właśnie, a jak tam dzieciaki? Zdrowe? Mam nadzieję, że tak. U mnie za to zdrowo zmroziło w styczniu.)
A wszystko zaczęło się nagle. Jak to często u podstaw wielkich zmian bywa, od rzeczy małych. Kiedy to przyniosłem na nasz plac zabaw - że tak pozwolę sobie nazwać kilometry rzek, które przeszedłem - kilka całkiem nowych zabawek.
Diametralnie różnych, od tych którymi dotychczas się bawiliśmy. I od razu rzuciliśmy się w wir gry w podchody (tylko bez rysowania strzałek). Tak. Dragon V-Lures Aggressor Pro i Lunatic to świetny pomysł na zimowe pstrągi. Polecam Ci je, kolego wędkarzu. Polecam. Właściwie użyte gwarantują niezłą frajdę.
Harce te trwały w najlepsze przez dwa miesiące. Pstrągi brały niekiedy lepiej niż dobrze. Nieraz słabiej. Czasem, niesforne niczym młodszy brat starszemu w złości, w ogóle współpracować nie chciały. Mimo to sezon ten był z dotychczasowych moim najlepszym lecz stanowczo też zbyt był krótki.
Doniosłe zdarzenia - jak już pisałem - wynikały z drobnych zmian. Duże ryby łowiłem na niewielkie przynęty. Odbyłem dziesiątki pięknych przygód, które jednak jak wszystko, co w życiu będąc dobrym musi się skończyć, tak i one się skończyły. W tym roku szybciej niż zwykle. Zbyt szybko.
W lutym nad zimową rzeką zabrakło już mrozów i śniegu - po prostu! I tak po prostu, proszę Cię jeszcze, abyś pozdrowił ode mnie żonę! Aha! I pozdrów przyjaciół!
Jak widzisz, list ten właśnie się kończy. Mam nadzieję, że nie był zbyt długi - taki akurat.
W dobrym bezsprzecznie smaku będzie nie zostawiać Cię jednak w nastroju melancholii, która Ci się udzieliła być może (a jeśli tak, to muszę się przyznać, że odczuwam z tego powodu dozę autorskiej satysfakcji). Przyznaj szczerze, czy zatęskniłeś na wspomnienie niejednej Twojej, zimowej z pstrągami przygody?
Jednak głowa do góry! Wszak mamy wiosnę - mam taką oto pisząc to nadzieje, że do skowronka za Twoim oknem dołączył wróbelek!
A wraz z wiosną nowe wyzwania, dla Ciebie i dla mnie. Otóż na klenie też mam kilka nowych zabawek. Z kleniem mam do wyrównania stare porachunki, niczym brat młodszy ze starszym bratem. To wszystko razem, zebrane do kupy, jest gwarancja bardzo dobrej zabawy.
Której to i Tobie, naprawdę już kończąc, życzę!
Podpisano: dorosły facet, który w wędkarstwie wciąż potrafi odnaleźć tę dziecięca frajdę.
Dawid Sokołowski
fot. Łukasz Knop