Zawody i wydarzenia

Mazury stolicą polskiego spinningu

Tradycyjnie już od czterech lat Mazury (w znaczeniu regionu turystycznego) stają się na kilka dni stolicą polskiego spinningu Coroczne zawody teamowe z łodzi, organizowane tradycyjnie w maju, ściągają do Biskupca nad przepięknie położone jezioro Dadaj setki najlepszych zawodników z Polski, a także daje się zauważyć gości z Europy.

Tegoroczna edycja, pod nazwą Garmin Fishing Series 2018, odbyła się w dniach 24-26 maja ściągając na Dadaj 152 teamy startujące w kategorii „łodzie” oraz 18 kajaków. Rywalizacja rozegrała się w dość nowatorskiej jak na polskie warunki formule, mianowicie zrezygnowano z typowej dla rozgrywek spinningowych punktacji na rzecz przyznawania po jednym punkcie za każdy centymetr złowionej, oczywiście wymiarowej ryby. Tutaj też nastąpiła zmiana, ponieważ wymiar okonia podniesiono do 25 cm, co uważam za naprawdę świetny zabieg godny naśladowania, wszak wprawny wędkarz potrafi przerzucić okoni mierzących ok. 18 cm nierzadko w dziesiątkach, co na ponad 300 osób spowodowałoby niepotrzebne mierzenie, fotografowanie i zgłaszanie tysięcy młodych ryb. Podniesienie wymiaru do 25 cm spowodowało, iż złowienie okonia nie było już tak proste i generalnie trzeba było nastawić się na większe sztuki, sprawnie omijając okoniową młodzież.
Kolejną innowacją, która także zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, był limit punktowanych ryb; ustalono limit 5 szt. z gatunku, przy czym punktowany były tylko okoń oraz szczupak. Można było zgłosić tylko pięć ryb z gatunku, co także spowodowało określone zachowanie zawodników, nastawiali się na ryby większe omijając młode okołowymiarowe szczupaki, które są relatywnie łatwe do złowienia - niepotrzebnie na tak dużej imprezie są z premedytacją przerzucane w setkach.

Garmin Fishing Series 2018 to były zawody naprawdę innowacyjne, więc także proces zgłaszania złowionych ryb był diametralnie inny. Organizator odszedł od znanej formuły, gdzie złowiona ryba była zgłaszana sędziemu poprzez założenie kamizelki odblaskowej, co wymuszało po pierwsze przetrzymywanie w siatkach złowionych ryb i po drugie podpłynięcie łodzi sędziowskiej do stanowiska zawodników, robienie niepotrzebnego hałasu a także sygnalizowania dla innych zawodników, iż dany team złowił rybę w danym miejscu. Nierzadko po takim zgłoszeniu ryby wokół robiło się jakby gęściej od łodzi, co powodowało niepotrzebne napięcia wśród zawodników. Nowa formuła zakłada samodzielne zrobienie zdjęcia ryby na miarce dostarczonej przez organizatora oraz zgłoszenie swojej zdobyczy przez aplikację w smartfonie, co generowało automatyczne wyniki online, które mogły śledzić osoby z każdego miejsca na świecie. Formuła naprawdę genialna w swojej prostocie, zaoszczędza zawodnikom naprawdę dużo czasu oraz stresu, a sam czas łowienia także był jakże odmienny ponieważ zamiast standardowych dwóch sześciogodzinnych tur łowienia, zawodnicy mieli do wykorzystania 20 godzin w ciągu 3 dni mogąc dowolnie wypływać i wracać o najlepszych dla siebie porach dnia, mieszcząc się jedynie w godzinach: w czwartek 12:00-20:33, piątek 4:37-20:34, sobotę 4:38-18:00.


W rozgrywce wystąpiłem jako Team Polowania Na Rzeczne Potwory ponownie z moim kompanem wędkarskiej przygody Grześkiem.
Pierwsza tura rozpoczynała się dopiero w czwartek w południe, jednak dla nas impreza rozpoczęła się już wczesnym rankiem w środę. Do przejechania mieliśmy w poprzek nasz piękny kraj pokonując 600 km w jedną stronę. Mimo iż do rozpoczęcia rozgrywki było jeszcze dużo czasu, to w każdym z nas buzowała adrenalina. Rok czekania, przygotowań, opracowywania strategii, analizowania popełnionych błędów w poprzednim roku i oto wyruszamy, ku wspaniałej wędkarskiej przygodzie. Zawody Garmin Fishing Series niewątpliwie należą do największych w Polsce, a także najbardziej prestiżowych zawodów wędkarskich i to na pewno nie dlatego, że tak twierdzi ich organizator. Tak jest w rzeczywistości, ponieważ przede wszystkim spotkać możemy najbardziej utalentowanych zawodników w naszym kraju, ba, Spinningowych Mistrzów Świata i stanąć z nimi do walki jak równy z równym. Także pozostałe, wspaniałe osobistości, wędkarscy celebryci tworzą naprawdę niesamowity klimat takiej imprezy. W końcu sam tytułowy Garmin, jedna z największych amerykańskich firm produkująca elektronikę dla sportowców daje nam odczuć, iż nie walczymy w zawodach o uścisk prezesa koła a przede wszystkim o prestiż wygrania w tak zacnym gronie na sławnych w świecie ze swych pięknych jezior Mazurach.

Sprzęt

Na wodę ruszyliśmy w czwartek w samo południe, sekundy po uruchomieniu elektronicznej bramki rozpoczynającej naliczanie czasu spędzonego na wodzie. Od razu ruszyliśmy w znane nam z poprzedniego roku miejsce, była to jedna z zatok jeziora, dość gęsto porośnięta trzcinami. Sprzętowo byliśmy wyposażeni między innymi w najnowsze modele wędzisk, które dostarczyła nam wspierająca nas firma Dragon. Same kije przyjechały dosłownie na kilkanaście godzin przed naszym wyjazdem a uzbrojone zostały dopiero nad Dadajem. Do pierwszych godzin wędkowania nie dawało mi to spokoju, trochę się stresowałem rozpoczęciem łowienia w dużej imprezie wędziskami, którymi jeszcze nie machałem nad wodą a dobrane zostały głównie po opisach katalogowych. Jak się finalnie okazało już po kilku godzinach, kijki leżały w ręku rewelacyjnie, ich praca była bardziej niż zadowalająca, ciężary wyrzutowe zostały w tym przypadku opisane niezwykle precyzyjnie, co pozwoliło mi wykorzystywać wszystkie przynęty wcześniej przypisane poszczególnym wędziskom. Design i wykonanie nowych modeli serii Team Dragon Z-series oraz ProGuide X jest na najwyższym poziomie i naprawdę trzeba być niezłym estetycznym zboczeńcem, aby doczepić się w tym zakresie.
Co do konkretnych modeli, to pod bardzo lekkie łowienie szczupaków oraz cięższe łowienie okoni z pomocą kołowrotka stałoszpulowego miałem Team Dragona Z-series 1,83 m c.w. 7-25 g, jest to wędzisko jednoskładowe, delikatne i bardzo czułe o ładnym głębokim ugięciu. Pod średniej wielkości przynęty szczupakowe jak blaszko obrotowe, wahadłowe, niewielkie gumy, miałem już casting także Team Dragon Z-series 1,83 m w jednoskładzie, lecz większej już mocy, blank został opisany ciężarem wyrzutu 14-35 g, co uważam za bardzo trafne. Kolejnym wędziskiem, w jaki zostaliśmy wyposażeni był także casting, nowy ProGUIDE X długości 1,98 m i ciężarze wyrzutu 25-60 g służący mi do podawania większych gum bez dodatkowego obciążenia a także średniej wielkości jerków. Łowiąc nowymi wędziskami już pierwszego dnia zapomniałem, iż są to kije z całkowicie nowych serii wziętych w moje ręce kilka godzin wcześniej. Sparowane z dobrze znanymi mi kołowrotkami oraz muliplikatorami świetnie leżały w dłoni oraz dawały naprawdę wiele przyjemności z łowienia przez długie godziny, ponieważ wykorzystanie dwudziestu godzin łowienia w ciągu trzech dni łączyło się z wielogodzinnym wędkowaniem, głównie z nastawieniem na pierwszy dzień, kiedy ryby nie są jeszcze tak bardzo przepłoszone i pokłute.

Nowy cast ProGUIDE X-series długości 1,98 m i ciężarze wyrzutu 25-60 g służący mi do podawania większych gum bez dodatkowego obciążenia a także średniej wielkości jerków.
Nowy cast ProGUIDE X-series długości 1,98 m i ciężarze wyrzutu 25-60 g służący mi do podawania większych gum bez dodatkowego obciążenia a także średniej wielkości jerków.

Pierwsza tura

Pierwszą turę rozpoczęliśmy bardzo szczęśliwie od razu trafiając na świetnie żerujące szczupaki i okonie. W ciągu kilku godzin złowiliśmy 11 szczupaków i podobną ilość okoni, niestety ryby te były niewymiarowe i szybko musieliśmy zmienić naszą strategię by zacząć punktować. Po szybkim rajdzie na nową miejscówkę Grzesiu od razu dostaje dobrego szczupak 56 cm, co daje nam 56 pkt. Rybę oczywiście fotografujemy na tle miarki oraz identyfikatora i zgłaszamy za pomocą aplikacji w telefonie.
Kolejnego dnia wyruszamy wczesnym rankiem, po godzinie czwartej, szybko się jednak okazuje, że o tak wczesnej godzinie ryba reaguje bardzo słabo, padają pojedyncze sztuki i nic więcej; zapada decyzja, aby wykonać odwrót taktyczny i wrócić na brzeg, a ponownie zaatakować w godzinach popołudniowych, tuż przed nadchodzącą burzą. Decyzja była trafna, rozpoczęliśmy łowienie przy nadciągającej burzy i ta burza zapewne spowodowała większe zainteresowanie drapieżników naszymi przynętami. Wykorzystując moment udało mi się złowić miarowego szczupaka, zgłosić a po chwili zauważyć nieopodal naszego miejsca potężne uderzenie drapieżnika na powierzchni. To była nasza szansa, przestawiliśmy się w kilkanaście sekund na nową pozycję i oddaliśmy w to samo miejsce po rzucie, następnie drugim oraz kolejnym, po czym na powierzchni ukazał się gejzer wody! Grzesiu pokazał się w najlepszej formie i zaciął piękną rybę; wiemy, że jest duża, adrenalina w nas rośnie a ryba walczy, wszelkimi sztuczkami próbuje się uwolnić z kotwic, lecz szybki hol ostatecznie powoduje bezpieczne podebranie ryby! Emocje w nas wybuchają, nieopisana radość, ryba jest naprawdę duża biorąc pod uwagę sytuację zawodów. Miarka pokazuje 81cm, taką rybę musimy już zgłosić sędziemu a następnie oczekiwać na oficjalne zmierzenie i potwierdzenie przez jednego z sędziów. W tym momencie przesuwamy się na 15-tą lokatę na 152 startujące teamy, więc nasza radość nie zna granic. Kolejne godziny łowimy jak nakręceni, mielimy wodę czym tylko się da, zarówno warstwy powierzchniowe, toń, okolice dna, szukamy aktywnych ryb blisko brzegu, na spadach, na podwodnych górkach na blatach niestety bezsilnie, naprzemienny deszcz ze słońcem, burza oraz zmieniający się wiatr nie dają nam szansy na kolejne punkty. Na ostatni dzień zostawiamy sobie tylko dwie godziny łowienia, prognozy są tragiczne a ostatnia tura może się nawet nie odbyć z uwagi na mocne burze, jakie mają nadejść.

Team Dragon Z-series 1,83 m c.w. 7-25 g, jest to wędzisko jednoskładowe, delikatne i bardzo czułe o ładnym głębokim ugięciu.Team Dragon Z-series 1,83 m c.w. 7-25 g, jest to wędzisko jednoskładowe, delikatne i bardzo czułe o ładnym głębokim ugięciu.


Ostatni dzień mogę opisać jako istny Armagedon i nie będzie to przesada. Niemal od samego rana bardzo mocno leje, siedzimy w samochodzie blisko pomostu i obserwujemy sytuację na wodzie. Część z ekip nie miała jak wystartować, ponieważ na noc nie przykryli łodzi i były one mocno zalane, wylewanie wody czerpakiem na nic się zdało, opady deszczu były tak silne, że automatyczne pompy zenzowe w łodziach chodziły niemal bez przerwy wylewając wodę z pokładu niczym z kranu. Naszym planem było wykorzystanie ostatnich dwóch godzin w niewielkim oknie pogodowym pomiędzy ulewą a naprawdę potężną burzą. Opady chwilowo ustały, wyruszyliśmy na wodę, po pokonaniu kilku kilometrów rozpoczynamy łowienie a potężna ulewa rozpoczyna się nad naszymi głowami na dobre. Nie ma wyjścia, nie odpuszczamy, dopóki walczymy jesteśmy zwycięzcami; konsekwentnie realizujemy swój plan na wodzie, który poprzedniego dnia dał nam piękną rybę. Niestety pogoda znacznie się pogarsza, nad naszymi głowami zawisa potężna chmura burzowa, oprócz mocnej ulewy zaczynają błyskać pioruny i rozchodzić się złowieszcze grzmoty. My nie odpuszczamy, walczymy do końca, widzimy jak aluminiowe łodzie odpuszczają i wracają do bazy, my jednak uparcie próbujemy sięgnąć sukcesu, co z perspektywy czasu uważam za skrajną nieodpowiedzialność. Nagle następuje potężne uderzenie pioruna nieopodal linii brzegowej jeziora, udało mi się ten moment uwiecznić na filmie, zapada ostateczna decyzja o szybkiej ewakuacji - zostało nam zaledwie 15 minut łowienia. Po dopłynięciu do bazy rozbrzmiewa sygnał trąby sędziego, przerywa rozgrywkę kończąc to szaleństwo na wodzie.
Gdyby ktoś mnie teraz zapytał czy powtórzyłbym to, szczerze mogę odpowiedzieć, że tak, z pewnością! Rywalizacja, adrenalina, ekstremalne warunki, strach przed śmiercią to jest właśnie to, co powoduje, że czujemy życie.
Zapraszam wszystkich na kolejną edycję Garmin Fishing Series, aby poczuć prawdziwego ducha walki a może i zwycięstwa? Pamiętajcie, żeby wygrać trzeba grać!

Z wędkarskim pozdrowieniem
Kept'n; Krzysztof Żukowski
TEAM PRZEWODNIKÓW WĘDKARSKICH