Dnia 15. maja miałem przyjemność wystartować w zawodach karpiowych parami na przepięknym łowisku w Kuźnicy Zbąskiej (woj Wielkopolskie). Zawody zostały przeprowadzone na Stawach Kulesza, gdzie możemy wybrać jedno z trzech łowisk różniących się od siebie wieloma, wieloma czynnikami i rybostanem.
Nam tego dnia przypadło startować na stawie nr. 2 - czyli tym z największymi rybami, gdzie przeważają okazy 4 kg+ Wraz z moim parowym Piotrem Walendowskim na łowisku zjawiliśmy się chwilę po godzinie 6:00, ze względu na godzinę zbiórki, która przypadała na 6:30. Chcieliśmy być chwilę przed czasem, żeby zrobić mały rekonesans. Po dotarciu na łowisko zaskoczyło nas to, że tak wiele par już się na nim pojawiło, co świadczyć mogło tylko o jednym - większość po prostu nie mogła się doczekać wrzucenia zestawu do wody i obserwowania szczytówki feedera z nadzieją na "zabranie kija".
Pogoda tego dnia zapowiadała się cudowna. Słońce leniwie wschodziło na bezchmurny firmament i próbowało przedzierać się swoimi promieniami przez gęsty las. Na stawie panowała przede wszystkim cisza, a taflę wody sporadycznie wprawiały w ruch spławy pięknych jesiotrów i karpi. Gdy wybiła godzina 6:30 przystąpiliśmy do losowania stanowisk.
Na liście startowej znalazły się 22 pary, więc frekwencja jak na zawody kołowe naprawdę imponująca. Wśród zawodników znane w naszym okręgu nazwiska. Osoby które już nie raz udowadniały na łowiskach karpiowych, że potrafią posługiwać się feederami. Ustaliliśmy z Piotrem, że to ja będę losował tego dnia i tak też się stało. Niestety losowanie nie poszło po mojej myśli - padło na stanowisko nr. 16. Mając na uwadze to, że dzień wcześniej najlepsze wyniki na tym stawie padały na przeciwległym brzegu, nie byłem pocieszony. Na szczęście jak się później okaże, moje obawy były niepotrzebne.
Start zawodów zaplanowano na godzinę 8:00. Dość sprawnie poszło rozstawienie sprzętu, przygotowanie towaru, więc mogliśmy z Piotrkiem przystąpić do najważniejszej czynności na tym łowisku - gruntowania. Łowisko technicznie okazało się bardzo wymagające i bez wcześniejszego wygruntowania zestawu, zwyczajnie "łowiłoby" się w mule. Udało znaleźć się delikatnie twardsze dno na 48 metrze, na który od razu się zaklipowaliśmy i odliczaliśmy minuty do rozpoczęcia zawodów ⏱
Nareszcie padł sygnał startowy i bez zbędnej zwłoki wrzucony przeze mnie został pierwszy zestaw. Po podaniu pierwszego podajnika włączyłem stoper i zacząłem nęcić procą krótką linię pod "bombkę". Nagle pierwsze tego dnia branie stało się faktem - piękne, łagodne nagięcie szczytówki i holuję pierwszego karpia. Spojrzałem na stoper i okazało się, że branie nastąpiło już po 3 minutach i 30 sekundach. To było dobre wejście w zawody! Szybko udało mi się odłowić 2 sztuki po 4,5 kg i po jakimś czasie wpadł kolejny karp lecz tym razem o wadze 6kg. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w czubie stawki. Niestety w pewnym momencie ryba odskoczyła i przez dłuższy czas nie mogłem wypracować żadnego brania. Na szczęście Piotrek pokazał to, co potrafi najlepiej. Precyzja i cierpliwość przyniosły mu owoce w postaci 6 pięknych karpi, z czego największy miał prawie 8 kg. Ja dorzuciłem do wyniku jeszcze 3 karasie, które początkowo przeklinałem, bo przecież mogły to być karpie lub jesiotry, a które okazały się być "kluczem" do naszego końcowego wyniku. Od samego początku trzymaliśmy się w czubie stawki, ale czuliśmy oddech przeciwników na plecach. Wiedzieliśmy, że będzie ciasno, ale nie przepuszczaliśmy, że aż tak! W międzyczasie na łowisku miało miejsce dramatyczne zdarzenie w wyniku którego jeden z naszych kolegów został zabrany do szpitala. Po ukąszeniu przez jakiegoś owada doznał on wstrząsu anafilaktycznego i tylko dzięki szybkiej, bohaterskiej reakcji pary na przeciwległym brzegu kolega będzie mógł wystartować w kolejnych zawodach. Anita Flis oraz Bartłomiej Szelągowski - po raz kolejny ogromny szacunek dla Was Koniec końców udało się nam, debiutantom w nowym (jednym z największych) kole zająć drugie miejsce z wynikiem nieco ponad 54,000. Pierwsze miejsce bezapelacyjnie przypadło parze, która wyniosła na wagę ponad 130,000. Ciekawostką jest to, że pomiędzy nami, a 5 miejscem było tylko 4 kg różnicy! A trzecie miejsce udało nam się pobić o 200g, co na łowisku karpiowym jest niezwykle rzadko spotykane. Po ogłoszeniu wyników przeprosiłem karasie, które tak bardzo wyklinałem?
Tego dnia łowiłem na dwa zestawy:
- Methoda - wędzisko Dragon MegaBaits Black Shadow 3,60 m do 80 g w połączeniu z Kołowrotkiem Dragon MegaBaits Stealth L.D. FD1150i
- Bombka - wędzisko Dragon MegaBaits Black Shadow 3,60 m do 80 g w połączeniu z Kołowrotkiem Dragon MegaBaits Stealth L.D. FD750i
Recenzję mojego autorstwa na temat tego drugiego kołowrotka możecie przeczytać TUTAJ.
Wędkarskie pozdrowienia i... do zobaczenia niebawem?
Tomasz Szymański