ARCHIWUM ARTYKUŁÓW

SPIS TREŚCI

Kwietniowa pogoda: silny i zimny wiatr, przelotny deszcz, chwilami grad. Jak się okazuje, nawet przy tak koszmarnej pogodzie można złowić ryby. Na zdjęciu, widać w tle specjalistyczne kołowrotki oraz wędziska Dragona z serii Mega Baits - tym razem posłużyły mi do łowienia wagowo ‘amatorskich’ ryb. Tym samym udowodniły swoją przydatność nie tylko podczas łowienia okazów medalowych. Użycie tego sprzętu jest korzystne dla wędkarza gruntowego, bo jeśli nawet nie biorą duże ryby, to wędkarz jest przygotowany do spotkania z nimi. Czy warto się asekurować? Z mojego doświadczenia wynika jednoznacznie: warto!Na wiosennym
łowisku nic nie jest pewn­e. Można mieć najlepiej opracowaną strategię, a często wszystko spali na panewce za sprawą temperatury wody, która nierównomiernie rozkłada się w łowisku. Wystarczy, że powieje wiatr i już robi się zamieszanie.

Wskutek nieprzewidywalnego - dla przyjezdnego wędkarza - rozłożenia temperatury pojawia się duża trudność w odnalezieniu i złowieniu ryb. Dla mnie wiosenny schemat szukania ryb jest prosty: łowię tam, gdzie ryby się gromadzą, a przecież gromadzą się w strefie cieplejszej wody. Kłopot jednak w odnalezieniu tej strefy. W niegłębokim łowisku zmiany zachodzą szybko: wystarczy zmiana kierunku wiatru, aby w przeciągu 1-2 godzin ryby zmieniły swoje miejsce pobytu. W takich okolicznościach najlepszym rozwiązaniem jest dysponowanie dwoma wędkami: lekką gruntówką do łowienia z bliskiej odległości oraz mocną gruntówką, ułatwiającą łowienie z dużej odległości.

Dwie wędki

Najbardziej przydatne są wędki typu: feeder, o c.w. do 70-100 g oraz uniwersalna gruntówka lub karpiówka o c.w. do 130-150 g. Ja wyposażony jestem m.in. w Feeder 100 Thytan o c.w. 60-100 g oraz karpiówki Mega Baits Impact i Tactic. Te wędki umożliwiają mi swobodne i - co najważniejsze - skuteczne obławianie strefy brzegowej i nieco dalej (feeder), a także w odległości kilkudziesięciu metrów i bardzo dalekich rzutów (karpiówki). Bardzo dalekie rzuty osiągam używając kołowrotka karpiowego z plecionką i aerodynamicznego ciężarka bądź podłużnej sprężyny, z dociążeniem własnym. Po zarzuceniu zestawu, wędkę karpiową kładę na podpórkach i podpinam sygnalizator elektroniczny, po zainstalowaniu wędki przesiadam się na feeder (mojej wędki karpiowej pilnuje sygnalizator). Taki dobór wędek jest dobrym sposobem na szybkie rozpoznanie łowiska, a co już wspomniałem, wiosną właśnie od zlokalizowania ryb najwięcej zależy. Jako przykład na to twierdzenie podam, że kilka dni temu bezskutecznie usiłowałem łowić ryby ze stanowiska, które dobrze rokowało. A jednak po 2 bezrybnych godzinach przeniosłem się w inną część łowiska, która okazała się znacznie cieplejsza. Dzięki temu, już od pierwszego zarzucenia zestawów zacząłem łowić ryby. W odległości 20-30 m od stanowiska feederem łowiłem karasie i płocie, a na wędkę karpiową, zarzucaną grubo ponad 60 m dalej, łowiłem kilkukilogramowe karpie – niestety, sztuk ważących ponad 3 kg nie podebrałem, gdyż spadały w czasie holu. Łowiłem z użyciem haka bezzadziorowego, a ryby brały bardzo delikatnie, zacinałem je płytko i w efekcie spinały się pod wpływem własnego ciężaru i szarpania się na wędce. Dodam, że tego dnia pogoda była wietrzna i zmienna, deszczowa, kilka razy sypał grad, więc panowały koszmarne warunki pogodowe.