Na jednym z forów internetowych z ciekawością śledziłem rozwijającą się dyskusję opartą na wątku okoniowym i natrafiłem na wypowiedź, która zainspirowała mnie do napisania artykułu. W wypowiedzi zastanowił mnie przede wszystkim „toporniejszy zestaw”, który musi poradzić sobie z przyłowem (w domyśle ze szczupakiem, sandaczem itp.). Zrodziły się u mnie wątpliwości: czy na pewno musimy sięgnąć po ów toporniejszy zestaw? Coś mi tutaj nie gra.
[…] Okonie oczywiście mają dni, gdzie atakują wszystko, co się rusza i drut im nie przeszkadza, ale często trzeba łowić naprawdę finezyjnie. Wtedy nie pozostaje nic innego jak przeczesanie wody toporniejszym zestawem, który poradzi sobie z przyłowem […].
Na co dzień korzystam z wędzisk Dragona, które są umiejętnie przygotowane do wykorzystania w różnych konfiguracjach specyfiki łowiska i ryby, dzięki temu z równą skutecznością mogę sięgnąć po okonie zarówno w płytkiej i głębokiej wodzie nie tracąc przy tym na delikatności zestawu czy czułości wędziska. Oczywiście w identycznej sytuacji znajdują się łowcy sandaczy, boleni, szczupaków i wielu innych gatunków ryb. O ile chcą i stawiają na sportowe łowienie z użyciem czułych bądź delikatniejszych zestawów.
Okoń niejedno ma oblicze
Okonie żyją chyba w każdej części akwenu, gdy tylko ten nie należy do ekstremalnych siedlisk. Łowię te pasiaste drapieżniki dużymi gumami sięgającymi długości 15 cm, a także 3 cm oraz, co w naszych łowiskach jest powszechnie stosowane, w pośrednich długościach jak choćby 7,5 cm. Aby pozostać skutecznym i nie tracić przyjemności z wędkowania, wyposażam się w 2 wędziska, a niejednokrotnie w trzy egzemplarze. O mojej bazie sprzętowej decyduje specyfika łowiska. Tam, gdzie użycie jednego wędziska wyczerpuje możliwości penetracji łowiska, oczywiście nie zabieram więcej. Jednakże wiele atrakcyjnych łowisk oferuje bardzo zróżnicowane stanowiska okoni i płynąc tam na pokład chętnie zabieram 2-3 wędziska. W znanych mi łowiskach okoniowych całkiem dobrze się mają szczupaki, więc powstaje sytuacja analogiczna do znanej autorowi posta, który przytoczyłem rozpoczynając artykuł. Jednak moje i Jego postępowanie w takiej samej sytuacji są zgoła odmienne.