Kleń zaprząta nam głowę – już żeruje i bierze. Znam wiele rzek i rzeczek, gdzie chcąc złowić klenia trzeba się natrudzić.
Rzeki o wielkości i konfiguracji Dunajca czy Sanu są najmniej wymagające w aspekcie taktyki i podchodów. Tutaj wystarczy mieć odpowiednie wędzisko, odpowiednią przynętę, spodniobuty i… zabawa na cały dzień gwarantowana. Rzeki jak Wisła, Odra, Narew czy Rega wymagają myszkowania, umiejętności czytania wody, wiele cierpliwości i dobrego przygotowania sprzętowego. Małe rzeki, rzeczułki i duże potoki, a przy tym kręte, zarośnięte i z nurtem płynącym ze zmienną prędkością stawiają naprawdę wysokie wymagania wędkarzowi. Aby tutaj łowić te ryby nie trzeba się legitymować dorobkiem kleniarza, wystarczy być dobrym pstrągarzem praktykującym w podobnych łowiskach, boleniarzem małych rzek, sandaczowcem z praktyką opaskową.
Jedno z ciekawszych łowisk
Jednym z najciekawszych i najtrudniejszych łowisk jest mała rzeka, o całorocznym bardzo dużym stopniu zarośnięcia lustra wody, z małym lub nieco szybszym przepływem nurtu. Oczywiście mieszcząca w swoich wodach klenie różnej wielkości. W bezrybnej wodzie ryb nie złowimy. Liczne zakręty o zmiennym kącie, główna struga nurtowa przerzucająca się od jednego do drugiego brzegu i różnorodna roślinność w nieprzewidywalny sposób układająca się pod powierzchnią wody podnoszą stopień trudności. Podnosi go także gąszcz krzewów lub drzew na brzegu, utrudnienia w brodzeniu (stromy brzeg, roślinność, gruba warstwa mułu w strefie brzegowej). Gdy staję nad taką rzeką, jeszcze przed rozłożeniem odpowiedniego sprzętu, zastanawiam się nad sposobem jej obłowienia. Jest na to kilka sposobów, jedne są trudniejsze, a inne łatwiejsze. Oczywiście, każdy sposób wiąże się z maszerowaniem wzdłuż rzeki i wypatrywanie miejsc zgodnych z obraną taktyką i techniką łowienia.
Rynny i rynienki przy burcie
Wartki nurt w każdej rzece wyżłobi twór nazywany rynną - mniejszą lub większą, w korycie rzeki z dala od brzegów lub tuż przy którymś, niemal u jego podstawy. Wszystko zależy od konfiguracji rzeki i podłoża geologicznego. W niektórych rzekach jest ich naprawdę wiele, a w innych jak na lekarstwo. Trudno, musimy z tym żyć. Ale najciekawsze jest i to, że rynny i rynienki upodobały sobie klenie. Na przełomie roku kalendarzowego, co w naszej szerokości geograficznej wiąże się ze zmienną temperaturą powietrza i wody, a także natlenieniem, rynny mogą stać się bankówkami.
Jednym z najciekawszych sposobów obłowienia rynny przybrzeżnej i złowienie ładnych kleni, jest spinningowanie z marszu celem wyszukania łowiska, a następnie na upatrzonego celem wyszukanie klenia wzrokiem, obserwacji ryby i podjęcie odpowiedniej taktyki w celu zajęcia odpowiedniego stanowiska i skutecznego podania przynęty. Teraz tylko pozostaje wyczekanie odpowiedniej chwili i zabawa z przynętą by skusić ostrożnego klenia.
Wbrew pozorom
Chcąc z brzegu łowić klenie w trudnodostępnej rzece, np. zarośniętej roślinami zielonymi, pełnej zawad jak pnie, drzewa z koronami itp. wcale nie potrzebujemy długich wędzisk. Po prostu wyszukujemy te miejsca, w których z brzegu podamy i poprowadzimy przynętę wędziskiem krótszym choćby. długości 2.45 m, 2.50 m, a nawet 2.28 m. W wielu przypadkach przekonamy się, że tak krótkie wędzisko daje nam znacznie więcej możliwości manewrowania i skutecznego łowienia, niźli 2.75 m czy 3.00 m. Oczywiście, warto pamiętać, że nie każdy wędkarz poczuje się komfortowo z krótszym wędziskiem w ręku.
Planując wypad kleniowy należy zdecydować się na odpowiednią taktykę łowienia. W tym celu należy albo wybrać łowisko znane sobie, albo przygotować dodatkowe wędki do zabrania nad wodę i na miejscu podjąć decyzję o użyciu odpowiedniej – najważniejsze będzie to, że mamy możliwość wyboru wędki. Wielokrotnie się już przekonałem, że posiadając zaledwie jedną długość wędziska nie da się obłowić rzeki wzdłuż i wszerz. Jest to tak nieskuteczne wędkowanie, że posiadając (dla mnie) nieodpowiednie wędzisko świadomie rezygnuję z obławiania wielu potencjalnych stanowisk ryb, kierując się na stanowiska ryb pozostające w zasięgu akurat posiadanej wędki.
Waldemar Ptak