Tym razem otrzymałem od Waldka spinning Dragon Nano Force 213 cm, c.w. 2-15 g. W tej sytuacji mogę powiedzieć, że jest to moja kontynuacja przygody ze świetną serią wędzisk Dragona.
W poprzednim artykule opisałem moje wrażenia nabyte podczas używania wędziska o c.w. do 21 g. Łowiąc z jego pomocą zapoznawałem się z zaletami tego spinningu i szukałem wad blanku na Drwęcy i Wiśle; tak samo było i w tym przypadku, Nano Force 2-15 g, ponadto z tym wędziskiem udało mi się gościć i intensywnie łowić w rz. Narwi i Zalewie Zegrzyńskim – tutaj złowiłem dwa sandacze. Wprawdzie nie były to okazy na medal, ale już przy tej wielkości sandaczy łatwo jest ocenić transmisję brań, czyli intensywność docierających sygnałów do ręki wędkarza, trzymającego wędzisko. Kijek świetnie przekazywał brania. Każdy wędkarz, który mnie zna wie, że lubię połowić większymi przynętami. Więc i tym razem zdecydowałem się przetestować spinning na większych przynętach i w ten sposób dowiedzieć się więcej o nim, poznać jego realną wytrzymałość i zdolność operowania nieco większymi wabikami (wielkość woblerów w granicach rozsądku, oczywiście). Zacząłem z wędką „chodzić” w poszukiwaniu boleni i sandaczy na Wiśle, a tu, ku mojemu zdziwieniu, w drugim rzucie udało się złowić bolenia (ok. 60 cm długości). Boleń zaatakował wobler w dość szybkim nurcie, na co spinning odpowiedział pięknie amortyzując uderzenie i pierwsze mocne szarpnięcie bolenia, po chwili podczas holu ryby przepięknie pracował na długości od dolnika po szczytówkę. Zawsze byłem zwolennikiem długich wędzisk, ale ta seria wędek (Nano Force) jest tak ciekawie skonstruowana, że naprawdę można ładnie załadować wędkę i oddać daleki rzut. Mówiąc inaczej, ten spinning nieco zachwiał i złagodził moją dotychczas nieprzejednaną opinię o krótkich wędziskach i ich nieprzydatności w łowieniu w rzece z brzegu. Idąc za ciosem, licząc na dalsze brania postanowiłem zostać do zmierzchu by spróbować złowić jakiegoś „wampirka” na woblera. Byłem bardzo ciekaw, jak wędzisko sprawdzi się. I tu mnie nie rozczarowało - daleki rzut woblerem, wolne prowadzenie przynęty i po chwili ładny strzał! Wędzisko pięknie się ugięło, a na końcu wędki znajdował się sandacz mierzący 60 cm. Sandacz pięknie walczył, lecz w końcu przegrał walkę z Nano Forcem, który bardzo ładnie amortyzował gwałtowne odjazdy. Koniecznie muszę to powiedzieć: blank mimo dużych zdolności amortyzowania skutecznie zacina twardopyskie sandacze.
Jeżeli ktoś z Was lubi powalczyć z rybą, a przy tym nie kończyć pojedynku w kilkanaście sekund, to polecam właśnie model c.w. 2-15 g. Zastanawiałem się, co zrobię mając już dwa modele w rękach na łowisku. Teraz jestem pewien, że wersję o c.w. do 21 g przeznaczyłbym do połowu sandaczy z opadu oraz łowienia boleni i sandaczy na woblery, natomiast z c.w. do 15 g świetnie nada się do połowu kleni, okoni - teraz jestem pewien, że przy większym przyłowie i tak będę miał szansę na równą i ciekawą walkę z tendencją do wygrania pojedynku. A takie pojedynki najbardziej lubię, gdy losy wygranej wciąż się ważą, dopóki ryba wykazuje wolę walki.