Tego dnia Bullhead obudził się strasznie przemarznięty. Ziąb był taki, że gdyby mógł szczękałby zębami. Dobrze, że miał je namalowane tylko na powierzchni. Gdyby miał prawdziwe, z pewnością posypałyby się na dno pudełka. Dotychczas jedyne, co mu doskwierało, to ostre kotwice rysujące mu boki. Swoje jakoś znosił, ale haki współlokatorów były czasami nieznośne.
Niejeden raz ich ostrza były skierowane bezpośrednio w najwrażliwsze miejsca. Groziło to trwałym uszkodzeniem. Nasz bohater nie czuł się mikrusem. Całe sześć centymetrów i niezbyt smukła budowa powodowały, że czuł się w pudełku z naklejką pstrąga całkiem ważną postacią. Był pewny siebie i energiczny, ale nie do końca przepadał za zimnem. Owszem, dawał sobie radę i był efektywny na wędce; najbardziej lubił, gdy woda w rzece stawała się z dnia na dzień cieplejsza. Taka typowo wiosenna.
Dlatego ziąb dnia dzisiejszego spowodował, że nie miał ochoty nigdzie wyłazić.
- Ja tu sobie poleżę. Niech inni się wykażą.
Po tych słowach pudełko zostało otworzone. Świeże i mroźne powietrze niemalże poruszyło jego zawartością. Obrotówka dyskretnie pokazała swoje ozdobne skrzydełko i zalotnie kusiła wędkarza:
- Może ja… Mój ciemny strój pasuje do ciemnej wody, a potrafię poruszyć każdą szczytówkę. Będzie mnie dobrze czuć. Nie pożałujesz… Miała dar przekonywania. Jednak wszyscy wiedzieli, że potrafi też nieźle nakręcić. Niby wiadomo, że na to wystarczy agrafka z krętlikiem; jak się o niej zapomni, to dużo jest potem do odkręcania.
Obrotówka z wdziękiem poleciała pod drugi brzeg. Paletka zaczęła od razu mocno kręcić. Mocny nurt szybko wyniósł ją z głębokiej rynny na płyciznę. Takie zachowanie jest dobre na wiosnę czy na letni poranek, ale nie podczas zimy. Takie szybkie przemieszczanie nic tu nie da… Takimi słowami Bulhead określiłby całą tę sytuację, ale nie zrobił tego, bo dalej był niemalże zły na wszechogarniający ziąb. Prawie krzyknął na wracającą do pudełka Obrotówkę, z której kilka mroźnych kropel spadło na całe przynętowe towarzystwo.
- Mogłaś choć trochę się wytrzepać z tej wody. – syknął. Zresztą i całe towarzystwo nie było zadowolone z prysznica. Tak wszyscy się wzburzyli, że prawie umknął ich uwadze fakt kolejnego wyboru. Na nic zdały się protesty woblera:
- Tylko nie Wahadłówka! Ja znam to miejsce! W poprzek nurtu jest zwalone drzewo! Nie widać go z brzegu, ale jak w zeszłym roku tu przepływałem, to widziałem ten zdradziecki zaczep!