Z początkiem czerwca planowałem wyprawę na liny. Miejscem zasiadki miała być stara, zapomniana glinianka. W międzyczasie otrzymałem od Dragona przesyłkę z mieszankami i komponentami zanętowymi. Narodziła się doskonała okazja do użycia zanęt ukierunkowanych na liny.
Nad wodę zabrałem mieszankę z serii Quattro na lina i karasia o zapachu wanilii i kozieradki oraz dodatek z serii Elite, oczywiście na te gatunki. Glinianka posiada powierzchnię około 0,75 ha, a więc jest mała. Brzegi są mocno zarośnięte, na dnie zalega duża warstwa mułu, liści oraz zatopionych gałęzi. Maksymalna głębokość wynosi 1,5 metra. W takich warunkach liny się czują doskonale, z pewnością mają pod dodatkiem pożywienia oraz ogrom kryjówek.
Podczas zasiadki temperatura powietrza utrzymywała się na poziomie 20 stopni Celsjusza, dodatkowo od paru dni ciśnienie było stabilne. Temperatura wody wynosiła 18 stopni C. Uważam, że liny najlepiej żerują w wodzie o temperaturze w przedziale 14-21 stopni Celsjusza. Nie lubią też, gdy taflę wody bombardują promienie słoneczne. Wtedy się chowają, co bardzo utrudnia wędkowanie. Według mnie, najlepszą porą na liny są godziny między 4 a 7. W tym okresie miałem najlepsze brania oraz zawsze pod zachmurzonym niebem.
Zdecydowałem się łowić delikatnym kijkiem Dragona Quiver Combat długości 3,0 m c.w. 50 g. Wędkę uzbroiłem w kołowrotek Manta Match RD635i (świetnie spisujący się w tej bardzo lekkiej wędeczce) i żyłkę o średnicy 0,18 mm. Zestaw z lekkim 10-gramowym koszyczkiem lokowałem w pobliżu zatopionych konarów drzew, znajdujących się po drugiej stronie glinianki. W tym miejscu wcześniej udało mi się wysondować około 3-metrowy twardszy blacik z wyraźnie mniejszą ilością mułu. Głębokość w tym miejscu wynosiła około metra.
Nad wodę przyjechałem tak naprawdę z pracy. Obowiązki zawodowe zabierają mi na tyle dużo czasu, że nie mam możliwości wcześniejszego nęcenia. Uważam jednak, że dobrze wybrane łowisko oraz sprzyjająca pogoda w powiązaniu z dobrą jakościową mieszanką pozwalają nam się dobrać do linów z marszu.
Zanęta Quattro Lin – Karaś – Kozieradka - Wanilia charakteryzuje się średnią frakcją i dość dobrą kleistością. Chcąc ją dobrze przygotować (nawilżyć) do łowienia gruntowego najlepiej użyć nawilżacza. Wtedy mieszanka będzie powoli piła wodę i nie doprowadzimy do jej przemoczenia – jeśli do tego doprowadzimy, to w zasadzie zniszczymy pożądaną pracę zanęty. W metodach gruntowych, gdy wędkuję w wodzie stojącej i niezbyt głębokiej, staram się stosować mieszanki niedowilżone. Tak przygotowane znacznie lepiej pracują, swoją pracę rozpoczynają już podczas opadania i szybciej uwalniają się z koszyka. Prawidłowe nawilżanie zanęty zabiera mi zwykle około 20 minut. Zanętę dowilżam stopniowo wg rytmu: nawilżaczem nasycam, mieszam, nasycam, mieszam a następnie daję jej na chwilę np. 10 min. „odpocząć”, badam nawilżenie, znów dowilżam według potrzeby i starannie mieszam. W środkowym etapie komponowania zanęty dokładam dodatki zapachowe i pieczywo.
Gotową mieszankę dwukrotnie przecieram (na sicie) i dopiero dokładam mięsne dodatki. Nastawiając się na łowienie linów przygotowuję białe robaki oraz pinkę, niekiedy ochotkę. Późną jesienią mieszankę wzbogacam o gnojaki i drobny, 2-milimetrowy rybny pellet.
Co do mięsnych dodatków, nigdy z nimi nie przesadzam. Na 3-4-godziną zasiadkę zużywam maksymalnie ćwiartkę robaków. Używając delikatnej gruntówki staram się łowić punktowo, aby jednak to się udało w 100% używam albo zamrożonych robaków, albo tuż przed dodaniem ostrożnie przetartych na sicie (o oczku 2 mm). Jeden bądź drugi sposób zapewnia mi, że robaki będę mieć skupione pod wędką, nie rozejdą się poza obszar nęcenia.
Gdy zanęta ma lądować na bardzo ciemnym dnie, a tak było w tym przypadku, mieszankę zabarwiam czarnym barwnikiem lub znacznie częściej ziemią bełchatowską. Na bardzo wymagających łowiskach warto pomyśleć o korzystaniu z żyłek w kolorze zbliżonym do koloru dna. Przed rozpoczęciem wędkowania, w łowisko podałem około 6 koszyków z mieszanką. Uczyniłem to bardzo precyzyjnie. Pomagają mi w tym kołowrotki Dragona, które posiadają duraluminiowe klipsy. To ogromny komfort podczas łowienia z użyciem cienkiej żyłki. Z klipsami Dragona nigdy nie miałem problemu, gdyż zostały tak przemyślnie wykonane, że nie uszkadzają żyłki. Są prawdziwym dobrodziejstwem dla feederowca. Jako przynętę użyłem białego robaka założonego na mocny hak w rozmiarze 16. Na pierwsze branie nie czekałem długo. Szybkie zacięcie i jest pierwsza rybka. Niestety, była to wszędobylska płotka. Po kilku takich holach płotek nastała cisza, jak się wkrótce okazało, była to cisza przed burzą. Po 10 minutach bez brania nagle szczytówka wędki wygina się bardzo mocno, wykonuję zacięcie i od razu poczułem większą rybkę. Po emocjonującym holu do podbieraka trafił 45-centymetrowy lin. Mimo, że wędkowanie rozpocząłem niedawno był już taki nażarty zanętą i robakami, że nimi wymiotował. Tego dnia jeszcze udało mi się złowić kilka ryb, w tym jeszcze jednego lina oraz całkiem ładnego leszcza. Podczas łowienia linów ogromną rolę odgrywa mieszanka zanętowa. Pomysł kozieradkowej zanęty Dragona to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Mieszanka z jednej strony jest słodka - podbija ją słodki biszkopt i wanilia, z drugiej - przełamana kozieradką, która jak dla mnie przypomina smak niedzielnego rosołu doprawionego obficie przyprawą Maggi. Ta kompozycja idealnie pasuje linom i sprawia, że w łowisku pojawiają się nawet wtedy, gdy wyrwiemy się w domu na krótką, trzygodzinną sesję linową.
Arek Rusiecki
TEAM DRAGON FEEDER