Wielu wędkarzy nie przywiązuje uwagi do takich detali, jak agrafka. To błąd, bo musimy pamiętać, że każdy łańcuch ma wytrzymałość jego najsłabszego ogniwa.
Tę zasadę dostrzegli i z należytą powagą traktują producenci, którzy coraz większą uwagę skupiają nie tylko na wędziskach czy kołowrotkach, ale właśnie na takich drobiazgach jak chociażby najmniejsze agrafka.
Kilka lat temu milowym krokiem naprzód była konstrukcja agrafek z jednego kawałka drutu. Ich wprowadzenie do powszechnego obiegu sprawiło, że szybko zyskały zaufanie wędkarzy. Nic w tym dziwnego, ponieważ nie dość, że charakteryzują się większą wytrzymałością, to jeszcze w wielu modelach wyeliminowano problem ich samoczynnego otwierania się.
Skoro okazało się, że w takiej błahostce jak agrafka można tyle poprawić, dlaczego by nie wykonać kolejnego kroku? Przecież każda zmiana przynęty wymaga otwarcia i zamknięcia agrafki, co powoduje pracę materiału i w konsekwencji, oczywiście po pewnym czasie, jego osłabienie. Nic dziwnego, że powstały agrafki Quick Lock. To rozwiązanie oferuje moc agrafki z jednego kawałka drutu, brak ryzyka otwarcia się na rybie czy zaczepie, nie zawodzi podczas dynamicznego wyrzutu i… brak konieczności otwierania i zamykania! To nie tylko gwarancja szybkiej zmiany przynęty. To także koniec walki ze sztywnym drutem, co szczególnie było uciążliwe podczas panowania zimowych temperatur; te potrafią sprawić, że już po chwili manipulowania przy zmianie przynęty na agrafce nie czujemy opuszków odkrytych palców. A gdy wędkujemy w rękawicach i nie mamy ochoty ich ściągać do założenia nowej przynęty… wystarczy do wędki zamontować agrafkę Quick Lock i ściąganie rękawic nie będzie konieczne.
Po agrafki Quick Lock sięgnąłem już jakiś czas temu. Najpierw z ciekawości. Chciałem się osobiście przekonać, jak sprawdzą się w wymagających odrzańskich warunkach, kiedy jednym zestawem szukam kleni i boleni, przy pomocy skrajnie różnych przynęt. Takie łowienie wymagało ode mnie częstych zmian przynęt nawet kilka razy na jednej ostrodze. To z reguły wymuszało częstą wymianę agrafek, gdyż nigdy nie mogłem być pewny ich mocy i niezawodności. Zresztą, często otwierana i zamykana agrafka, szczególnie małego rozmiaru, w końcu się trochę odkształci. Quick Lock zupełnie eliminuje ten problem. Mało tego, nigdy nie zdarzyło mi się, abym stracił przynętę podczas rzutu, holu ryby czy też zaczepu. Agrafki te, nie dość, że są piekielnie mocne, to dodatkowo, z racji swojej konstrukcji dają nam gwarancję niezawodności i pewności. Drut jest zagięty i ukształtowany w taki sposób, że nawet przy obciążeniu przewyższającym jego deklarowaną wytrzymałość agrafka w ostateczności nieco się zaciśnie, ale w żadnym wypadku nie wypuści naszej przynęty. Po ten model agrafki powinni też sięgnąć ci wędkarze, którzy decydują się na samodzielne wykonanie przyponów na drapieżniki. Doskonale wiemy, jak niekiedy intensywnie musimy żonglować zawartością sandaczowego czy okoniowego pudełka, by skusić drapieżnika do brania. Quick Lock występuje także w dużej wersji, po którą swobodnie mogą sięgnąć amatorzy łowienia szczupaków i to za pomocą największych jerków. Sam doskonale wiem, jak czasem ciężko otworzyć najmocniejszą agrafkę. Każda zmiana przynęty skutkuje bólem palców lub koniecznością wspomagania się kombinerkami. Ale nie w przypadku Quick Locków, kiedy to zmiana Slidera na Sweepera trwa dosłownie sekundę.
Ułatwiamy sobie życie w wielu aspektach. Sukcesywnie, sięgamy po coraz bardziej zaawansowane przynęty, sprzęt i elektronikę. Warto, zwłaszcza teraz, w okresie zimowym uzupełnić także stany naszych akcesoriów. Sprawdźcie agrafki z serii Quick Lock, a zapewniam Was, że nie będziecie chcieli innych!
Kamil Zaczkiewicz
TEAM DRAGON