Od samego początku mojej wędkarskiej przygody ze spinningiem uwielbiałem kombinować; udoskonalałem przynęty, odkrywałem nowe, zmieniałem ich pracę. Tak było podczas łowienia kleni i pstrągów w podkarpackich rzekach, a potem morskich drapieżników w Irlandii.
Śliczny, słoneczny marcowy dzień. Opadająca, klarująca się woda w podgórskiej rzece. Spinningujemy z kolegą od samego rana. Kompletnie nic… Nawet delikatnego stuknięcia. Idą w ruch woblery, gumki - zero reakcji ryb.
Docieramy do zakrętu z głębszą banią, która kończy się kilkoma poprzecznymi progami, przecinającymi nurt pod kątem 45 stopni. Tu zawsze łowiliśmy klenie i pstrągi. Strzeblą Salmo obławiam rynny wzdłuż progów. Prowadzę woblera raz z prądem, a raz pod prąd. I znowu nic, ani trącenia, ani nawet wyjścia drapieżnika.
Ściągam z agrafki Salmiaka i otwieram pudło z gumkami Dragona. Przebieram, wybieram, w końcu gdzieś na dnie przegródki znajduję niepozorną przynętę – Dragon Minnow 7,5 cm. Wprawdzie jest to guma do Drop Shot’a, ale dziś i tak ryby na nic nie reagują, więc można, a nawet trzeba pokombinować.
Minnowa w kolorze D-015 (jak dla mnie jest to idealna imitacja strzebelki) zbroję główką Mustad Classic (typ 24) Nr 1 o wadze 3 g. Pierwszy rzut, Minnow tańczy w dość głębokiej, szybkiej rynnie między dwoma progami skalnymi i nagle bach! Fajny pstrąg, po agresywnym braniu, skacze wysoko nad powierzchnię wody. Na szczęście łowię kijem MicroSpecial, który szybko uspokaja pstrąga, ten chwilami się zrywa do ucieczki, jednak po emocjonującym holu ląduje w podbieraku. Ryba wraca do rzeki, a ja po kilku następnych rzutach zacinam następnego pstrąga, tym razem w rynience pod drugim brzegiem.
Drop Shotowy 7,5 cm Minnow Dragona na stałe zagościł w moim pstrągowym pudełku. Uzbrajam go najczęściej w klasyczne główki na hakach nr 1 o masie 3 i 5 g, w zależności od uciągu i głębokości wody. Przynęta prowadzona jednostajnie tylko nieznacznie porusza ogonkiem, nie ma tak intensywnej pracy jak ripper czy twister. Jednak wystarczą minimalne ruchy szczytówką, lekkie potrząsanie, a nawet delikatne, nerwowe drżenie kija zostaje przeniesione na przynętę, która zacznie zachowywać się w wodzie jak niewielka, walcząca z prądem wody rybka. Związane jest to z bardzo miękkim, galaretowanym silikonem, z którego wykonana jest przynętą.
Minnowem najczęściej rzucam prostopadle do nurtu rzeki. Odczekuję chwilę, by przynęta złapała kontakt z dnem i zaczynam prowadzić ją po łuku, delikatnymi szarpnięciami szczytówki, wybierając luz linki kołowrotkiem. Gdy pstrągi intensywnie żerują, bardzo dobrze reagują na postawionego w nurcie Minnowa, który „stoi” w pół wody lub nawet przy jej powierzchni. Ważne jest jednak by gumka ciągle tańczyła w prądzie, aby uzyskać taki efekt wystarczą tylko nieznaczne ruchy szczytówką. Brania są agresywne i pewne. Zdarza się jednak, że pstrągi bardzo delikatnie pobierają podaną przynętę. Nie zacinają się lub po krótkim holu uwalniają z haka. W takim przypadku lekko modyfikuję Minnowa. Skracam go o 1-1,5 cm i uzbrajam główką z hakiem Nr 1 Dragon X-Fine (typ 25) i masie 1,5 – 5,5 g. Dzięki temu skuteczność zacięć i holi znów jest bardzo wysoka. Moim ulubionym kolorem Minnowa jest wcześniej wspomniany D-015. Idealny na czystą, prześwietloną wodę. W takich warunkach sprawdzał mi się również D-026 i D-030. Z kolei na trąconej czy pośniegowej wodzie skuteczne były kolory D-018, D-019 i D-020.
Sprzęt, którego używam, to świetny Dragon MS-X MicroSpecial dł. 2,13 m c.w. 1-10 g, lekki kołowrotek oraz linka Dragon Nano Clear 8 średnicy 0,06 mm lub - podczas przymrozków - żyłka Momoi Lure Soul 0,165 mm.
Pokombinujcie z gumą Dragon Minnow. Myślę, że będzie skuteczną przynętą nie tylko na pstrągi. Sam będę chciał przetestować 8,5 cm Minnowa na morskich drapieżnikach.
Tomasz Ekert
Team Dragon