Bardzo miło mi powitać sympatyków Dragona moim pierwszym artykułem. Współpracę z firmą rozpoczynam artykułem o jednej z najbardziej egzotycznych ryb, będącej wędkarskim wyzwaniem, a także dającej możliwość podróżowania i spędzenia wolnego czasu nad naszym pięknym Morzem Bałtyckim.
Ryba ta w ostatnich latach zyskała bardzo dużo na wędkarskiej popularności i przyciąga na plaże coraz więcej miłośników. Jest nią belona.
Choć wędkuję od 6. roku życia, to łowieniem belon zainteresowałam się dopiero kilka lat temu. Korzystając z faktu, że jesienną i wiosenną porą lubię łowić w morzu morskie trocie naszła mnie pewna refleksja: dlaczego mam nie spróbować łowienia belon? W dobie Internetu i łatwego dostępu do informacji zaczerpnęłam wiedzy i postanowiłam działać. Belona mimo tego, że nie należy do największych ryb lądujących na mojej wędce, to przez swój wyjątkowo sportowy i waleczny charakter daje mi dużo satysfakcji. Tylko podczas łowienia belon często zdarza się mieć wielokrotne uderzenia i skubnięcia przynęty. Zawsze podobało mi się, gdy całe stado tych drapieżników odprowadza wahadłówkę aż pod nogi, a w momencie wyjmowania przynęty przypuszczają szybki atak.
Kilka słów o belonie. To, co charakteryzuje te drapieżne ryby to fakt, że pływają w stadach blisko powierzchni wody. Ich specyficzna budowa umożliwia im bardzo szybkie przemieszczanie i bardzo gwałtowny atak. Ryba ciało ma znacznie wydłużone. Paszcza długa z licznymi, drobnymi, ostrymi ząbkami. Choć najczęściej łowi się osobniki długości 60 – 70 cm, to sporadycznie dorodne osobniki osiągają 100 cm długości. Jest jeszcze jedna ciekawa cecha belony, zielone zabarwienie ości dzięki obecności barwnika żółciowego, zielonej biliwerdyny.
Drapieżnik żywi się małymi rybami i skorupiakami. Przy naszych plażach pojawiają się najczęściej w początku maja, kiedy temperatura wody osiąga powyżej 12 stopni C. Coroczny rytuał tarła sprawia, że belony możemy łowić najczęściej tylko w maju, na początku czerwca i czasami podpływają bliżej w lipcu i sierpniu. Niestety podczas łowienia belon musimy uwzględnić łaskawość Bałtyku i pogody, która może wyraźnie skrócić czas dostępności ryb dla naszych wędek.
Dla mnie belonowe łowy to coś niepowtarzalnego. Każdy, kto uwielbia nasze morze i piękne piaszczyste plaże znajdzie w tym dodatkową satysfakcję. Belona to ryba bardzo szybka, zwinna i drapieżna, potrafi dać wiele radości spinningistom. Choć wielkość ryby nie imponuje zyskuje wędkarską atrakcyjność dzięki ogromnej waleczności. Brania często bywają bardzo delikatne tzw. podszczypywanie, ale nierzadko są i bardzo mocne, zdecydowane. Wymagają od wędkarza ciągłego skupienia, elastyczności w doborze przynęty i jej prowadzeniu a jednocześnie refleksu. Hol belony potrafi być bardzo widowiskowy, ryba wiruje, cofa się, obraca, skręca oraz wyskakuje ponad wodę. Przy odrobinie szczęścia i w dobrych warunkach pogodowych możemy trafić na wędkarskie belonowe eldorado.
Moderate II
Coś o sprzęcie. Wędzisko, które sprawnie spisuje się w morskim boju to Moderate II 2,90 m c.w. 10-35 g akcji Med.-Fast. Ma ona naprawdę bardzo dobre możliwości rzutowe, w połączeniu z plecionką dobrej jakości (w moim przypadku jest to ośmiosplotowa HM8x Forte 0,12 mm) daje znakomitą odległość rzutu i pozwala skutecznie łowić na dużym dystansie. Warto też wiedzieć, że wspomniany Moderate II nie wystraszy się przyłowu, którego na początku maja należy się spodziewać pomiędzy belonami – troci. Bardzo ważną cechą tego kija jest jego czułość, ma to istotne znaczenie w sytuacji, gdy belony odprowadzają pod szczytówkę kija czy podskubują nasze przynęty... Blaszki wahadłowe długie i wąskie zazwyczaj srebrne z dodatkiem różnych barw, woblery bezsterowe imitujące dobijaki czy śledzie np. Salmo Wave czy moja jedna z bardziej cenionych przynęt Dragon Madman dają świetne efekty. Uzbrajając przynętę stosuję dozbrojkę. W Polsce zdania są podzielone, jedni są zwolennikami włóczki, drudzy zaś dołożonej większej ilości kółek łącznikowych do kotwiczki. Co by nie wymyślić, najważniejsze by podejść spontanicznie i na luzie, bo przecież wędkarstwo to wspaniałe hobby a poszerzanie nowych umiejętności i łowienie różnych gatunków to nic innego jak piękna zabawa i relaks. Koniec końców i ja zaraziłam się morską belonową przygodą.
Emilia Jaskulska