Na nową odsłonę osławionych już i naprawdę świetnych wędzisk spod znaku Guide Select Dragon kazał nam w tym roku poczekać zdecydowanie dłużej niż na inne nowości.
Najnowsze blanki pod nazwą ProGUIDE X pojawiły się w sprzedaży dopiero w połowie maja. Powstała swoista rozbieżność dat i spowodowało to, iż część wędkarzy musiała rozpocząć sezon jeszcze ze starymi modelami wędzisk z rodziny „Guide Select”, a druga część chcąca cieszyć się chwaloną czułością tych blanków musiała cierpliwie czekać na ich premierę sklepową.
Czy było warto?
Sezon 2018 już osiągnął maksymalną prędkość. I tu pojawiają się pytania: Czy było warto dłużej łowić starszymi modelami wędzisk i czekać na premierę nowych kijków, tym razem pod nazwą ProGUIDE X? Czy było warto wstrzymywać się z nowymi zakupami praktycznie do połowy sezonu, kiedy to konkurencja Dragona wypuściła już tak wiele kuszących i obiecujących nowości? Ten, kto wcześniej miał dłużej do czynienia z „Selectami” pamiętając ich czułość, wytrzymałość oraz moc blanku zdecydowanie powie, że tak – warto było czekać. Nowy, potencjalny użytkownik musi opierać się na opiniach o serii Guide Select, znalezionych na forach internetowych, kolegów łowiących poprzednimi modelami lub najzwyczajniej opisem nowej serii w katalogu Dragon 2018. Czytając te kilka zdań możemy już się sporo dowiedzieć o produkcie, bowiem szybko wychwycimy podstawowe informacje, jakie chciał nam przekazać Dragon, takie jak: kontynuacja bardzo udanej i czułej serii, zbrojenie na wysokim poziomie, nowy design, dużo mniejsza masa blanków. Czy takie informacje zadowolą długo oczekującego na nową serię i chcącego sprawdzić na własnym łowisku nowego ProGUIDE'a X? Zdecydowanie tak, zadowolą, ponieważ są przekazane w bardzo prosty i zrozumiały dla każdego sposób, a co najważniejsze świetnie oddają rzeczywisty obraz nowej serii. W połączeniu ze zdjęciami blanków w nowym designie mocno zachęca do wypróbowania nowych „selectów”, użytkownik nie zawiedzie się na wodzie i szybko się przekona, iż można zawierzyć katalogowym opisom wędzisk.
No dobra, opis opisem, zdjęcie zdjęciem, ale co z pracą w rzeczywistych warunkach, czyli podczas rzutu, prowadzenia przynęty czy holu ryby? Nowego ProGUIDE X cast długości 1,98 m i ciężarze wyrzutu w zakresie 25-60 g otrzymałem w połowie maja, więc jest ze mną dokładnie miesiąc, co przekłada się na kilkanaście dni oraz kilkadziesiąt godzin nad wodą. Mając to doświadczenie, mogę powiedzieć co nieco o jego możliwościach. Zacznę jednak po kolei, czyli od pierwszego wrażenia.
Broń podstawowa
Wędziska otrzymałem na kilka godzin przed wyjazdem do Biskupca na zawody Garmin Fishing Series 2018. Były to trzy nowe serie Dragona na 2018 rok (jednak o pozostałych dwóch napiszę szerzej w następnym artykule). Po otworzeniu kartonu od razu rzucił mi się w oczy nowy ProGUIDE X cast; wyglądał dużo lepiej niż na katalogowych zdjęciach, naprawdę dużo lepiej!
Select Guide’y zawsze miały swój niepowtarzalny design i były łatwo rozpoznawalne, lecz ich wygląd był nieco monotonny, kolorystyka oraz rękojeści były w jednej tonacji, przedni i tylny uchwyt były niemal identyczne, wprawdzie ładne, ale niestety nieco monotonne. Z nowymi ProGUIDE X jest inaczej, bierzemy je do ręki i oczy zaczynają nam latać, oczywiście w najlepszym tego słowa znaczeniu. Ciemnoczerwone wstawki w blanku oraz rękojeści wyglądają naprawdę świetnie, a na dodatek są „przełamane” korkogumą na dolniku, aby wygląd nie był zbyt monotonny. Świetne uchwyty FUJI TVS przy moim uzbrojeniu castingowym oraz przelotki Fuji Alconite K-series dobrane według KR-CONCEPT dodają wędzisku zdecydowanie ekskluzywnego wyglądu w kontekście przecież średniej półki cenowej. Biorąc wędzisko do ręki najpierw poczujemy lekkość blanku, a następnie zauważymy ich naprawdę małą średnicę w stosunku do swojej mocy. Nie wiem, o ile dokładnie są lżejsze i cieńsze blanki nowej serii w porównaniu do starej (oczywiście przy tej samej długości i mocy), ale myślę, że z pewnością będzie to wartość 20%. To naprawdę dużo i od razu to poczujemy i zobaczymy.
Sprawdzenie mocy i ugięcia
Następnym krokiem, jaki robię jest wstępne sprawdzenie mocy i ugięcia blanku pod obciążeniem, wspomagam się wtedy drugą osobą, która chwyta za przelotkę szczytową, przeciągam przez przelotki linkę (z kołowrotka) i zawiązuję na niej ciężarek, w zależności od modelu kija może to być 500 g lub nawet 5 kg. Takim sposobem wstępnie mogę określić moc oraz ugięcie statyczne blanku, nadal pozostaje do wykonania test dynamiczny podczas rzutu i holu, zatem udanie się nad wodę jest nieuniknione.
Nowy ProGUIDE X cast 1,98 m c.w. 25-60 g pomimo bardzo małej masy i średnicy blanku ma naprawdę wiele mocy w teście statycznym, a jego ugięcie jest bardzo głębokie oraz niezwykle równe dzięki monoblankowi. Moim zdaniem kij zdecydowanie nadaje się na broń podstawową w arsenale łowcy zębatych drapieżników i to w największych rozmiarach. Długość 1,98 m sugeruje użytkowanie wędziska z łodzi, zatem spokojnie wygramy walkę z metrowym szczupakiem lub sandaczem, a ryby już średniej wielkości dadzą nam sporo frajdy podczas holu. Dlaczego kij określiłem mianem „broni podstawowej”? Odpowiedź brzmi: moim zdaniem podczas połowu szczupaka oraz sandacza z łodzi masa przynęt najczęściej oscyluje w granicach 15-60 g - mówię to bazując oczywiście na podstawie mojego doświadczenia. Zdecydowanie rzadziej sięgam po przynęty poniżej 15 g lub powyżej 60 g, a nawet jestem w stanie całkowicie obejść się bez nich podczas rekreacyjnego łowienia.
Dolny i górny ciężar wyrzutowy
Mój ProGUIDE X cast świetnie radzi sobie już z przynętami 15-gramowymi, czyli nieznacznie poniżej opisu wędziska, jednak poza górną granicę 60 gramów nie specjalnie bym wychodził podczas dynamicznych rzutów na duże odległości. Inaczej niż w poprzednich seriach Guide Select’ów, górny ciężar wyrzutu jest opisany bardzo dokładnie i sugerowałbym się go trzymać.
Rzucony na głęboką wodę
Jak wspomniałem już wcześniej, wędzisko otrzymałem na kilka godzin przed wyjazdem na zawody GFS2018, więc nie było już czasu by na spokojnie nim pomachać nad wodą; pierwszy test miał się rozpocząć od razu „na głębokiej wodzie”, czyli w warunkach bojowych pierwszej tury zawodów. Rozpoczęcie dużych i prestiżowych zawodów z całkiem nowym kijem, którego nie miało się jeszcze nad wodą nie jest może zbyt mądre, na szczęście od lat łowię starszymi Guide Selectami i wiem, co ta rodzina wędzisk potrafi, więc i tym razem zawierzyłem Dragonowi. Koniec końców przełowiłem nowym ProGUIDEM X w trzy dni około 15-tu z 20-tu godzin i szczerze powiem, iż przez ten cały czas nie czułem żadnego dyskomfortu czy trudności w łowieniu, a nawet zapomniałem, iż mam ten kij w rękach dopiero od kilku godzin.
Już od pierwszego dnia świetnie leżał w dłoni, a miotanie wszelkich przynęt w zakresie 15-50 g było naprawdę przyjemnością. W pierwszych godzinach udało nam się także przerzucić kilkanaście okołowymiarowych szczupaków, nieco uściślając było chyba 12 szt. pierwszego dnia. Niestety, tylko jedna czy dwie ryby były punktowane, jednakże mogłem już co nieco powiedzieć o czułości blanku, dynamice czy zachowaniu na razie pod niewielkim obciążeniem.
Próba na mojej wodzie
Dopiero jednak podczas spokojnego, rekreacyjnego łowienia na mojej „testowej” wodzie mogłem dokładniej „wsłuchać się” w pracę wędziska, więc pojechałem na jedno z moich pięknych lubuskich jezior, by tym razem na spokojnie połowić nowym castem. Bardzo dobrze znam zwyczaje „moich” szczupaków, wiem kiedy i na czym najczęściej żerują, a także jakich ryb na wędce mogę się spodziewać. Testując nowe wędzisko nie skupiam się na szukaniu i kuszeniu metrowych ryb, ponieważ nawet znając bardzo dobrze wodę i ryby w niej zamieszkujące wymaga to naprawdę sporo czasu i uwagi. A zatem, skupiłem się na tzw. hot fish, czyli rybach agresywnie żerujących, średniej wielkości, często uznawanych też za łatwe do złowienia. Mogę się zgodzić z tym stwierdzeniem, o ile znajdziemy się w odpowiednim miejscu i czasie i poprowadzimy odpowiednią przynętę w odpowiedni sposób – wtedy przyznam, że ryby te są łatwe do złowienia.
Łowiąc w taki sposób kilka fajnych szczupaków mogę teraz, po tym krótkim czasie, powiedzieć co nieco o dynamicznym zachowaniu wędziska. Zdecydowanie jest ono nadal tak czułe jakbyśmy tego oczekiwali po nowej serii ProGUIDE X, świetnie transmituje zachowanie przynęty w wodzie, bez problemu poczujemy moment przygaśnięcia pracy przynęty, poczujemy wieszające się rośliny podwodne, trącenia białorybu, a nawet delikatne brania niewielkich ryb (na przynęty gumowe). Zdecydowanie świetnym odczuciem będzie branie większego, agresywnego szczupaka na przynęcie twardej, przede wszystkim na castingu. Tutaj całą agresję, a nawet wgryzające się w przynętę zęby dosłownie poczujemy w dłoni i niekiedy w ramieniu. Dynamika i duży zapas mocy blanku jest również wystarczająca do silnego zacięcia, wyholowane ryby były zacięte pewnie i mocno, a sam hol był naprawdę przyjemny, ponieważ ładne, głębokie i równe ugięcie blanku ułatwia hol.
Muszę napisać, iż zaliczyłem dwa spady dużych szczupaków podczas używania przynęt twardych, zostały one wytrzepane z paszczy; niestety taka sytuacja nierzadko się dzieje podczas połowu na płytkiej i zarośniętej wodzie, przy zastosowaniu ciężkich przynęt. Szczupak wystawiając paszczę ponad powierzchnię wody potrafi siłą odśrodkową odstrzelić taką przynętę. Niestety i mnie to spotkało, straciłem ryby mierzące ok. 80-100 cm. Teraz bardzo trudno określić przyczynę, jaki element zestawu zawiódł. Czy wędzisko miało za mało mocy, aby zaciąć rybę? Ale przecież takie szczupaki zacina się kijkami do 25 g. Czy wędzisko było za sztywne i ryba się wypięła bez amortyzacji? Chyba ta wersja odpada, bo takie ryby nawet łowi się kijami do 200 g i te trzymają rybę. A może zabrakło refleksu, zimnej krwi i umiejętności łowcy?
Z całą pewnością mówię, iż nowy ProGUIDE X cast stał się moją bronią podstawową na zębate drapieżniki w sezonie 2018.
Kept' Szczupak
(Krzysztof Żukowski TEAM PRZEWODNIKÓW WĘDKARSKICH)
fot. z archiwum autora