Pierwsze zawody rozegrane w ramach Spinningowego Grand Prix Polski za nami. Rozgrywka odbyła się na jeziorze Orzysz, którego powierzchnia zajmuje ponad tysiąc hektarów.
Jako że łowisko było nam całkowicie obce, postanowiliśmy wyjechać z Bydgoszczy nocą z czwartku na piątek. Zaplanowaliśmy dojazd do Orzysza na rano w piątek, by następnie wypłynąć na trening i chociażby trochę oswoić się z wielkością tego zbiornika. W tym momencie warte podkreślenia są wówczas panujące warunki atmosferyczne, a dokładnie „szalony” front przechodzący przez Polskę w czwartek. Silny wiatr i obniżenie temperatury o ok. 15 C nas, jako nowicjuszy, napawało pewnym optymizmem, że jeśli przy okazji zmiany pogody ryby się „poprzestawiają”, to będziemy mieli bardziej wyrównane szanse.
Sobota (I tura)
Trening na szybko przy sporym wietrze i falach dochodzących do prawie 1 m dał nam pewne wskazówki, lecz aby nie było zbyt wspaniale sobotni poranek przywitał nas zaledwie lekkimi podmuchami. Zagubieni jak dzieci we mgle obławiamy pierwsze miejscówki, w których szybko trafiamy dwa wymiarowe okonie i... na tym skończyły się nasze kontakty z wymiarowymi rybami. Przez większą część tury obserwowaliśmy inne ekipy, szczególnie ich ustawienie oraz staraliśmy się dojrzeć stosowane przynęty. Czy nasze przynęty marki Dragon są jakieś gorsze? Chucky dł. 12,5 cm kusi niewymiarowe szczupaki, więc ze skutecznością tej przynęty nie ma problemu. Może to złe miejscówki? W końcu łowiliśmy takie ryby, jakie były w obszarze naszego wędkowania. Odpowiedź na to pytanie otrzymaliśmy następnego dnia.
Niedziela (II tura)
W niedzielę rano już w drugim rzucie na obrotówkę VLT-Classic Light zapinam wymiarowego szczupaka, nie mija 10 minut i Arek Nicpoń doławia również miarowego szczupaka na gumę Jerky Pro. Wydawałoby się, że wnioski z ustawieniem łodzi wyciągnęliśmy właściwie, a słaby wynik w pierwszej turze nie był efektem złego doboru przynęt a po prostu niewłaściwego ustawiania łodzi. Zanim podaliśmy ryby do zmierzenia, na obrotówkę CM-Classic doławiam ok. 30-centymetrowego okonia. Szybkie i fachowe mierzenie, po czym lekka przestawka. Na okoniowej wędce tym razem zapinam gumkę Aggressor Pro, dwa rzuty - dwa okonie i nastaje cisza; mija kolejna godzina łowienia i częstej zmiany przynęt - wciąż bez brania. Około godziny 11 kolejne przestawienie, pierwszy zarzut wspomnianą błystką VLT-Classic Light - znowu kusi do ataku wymiarowego szczupaka. Na to miejsce poświęciliśmy ponad dwie godziny, a nakłonił nas do tego złowiony przez Arka Nicponia szczupak długości 69 cm. Do tego mieliśmy kilka delikatnych brań i jeszcze jedną niewymiarową rybę.
Na tych zawodach przekonaliśmy się jak przewrotne potrafi być wędkarstwo. Pierwszą turę zakończyliśmy na trzecim miejscu… od końca, by tymi samymi przynętami wyłowić sobie trzecie miejsce w drugiej turze. Całe zawody zakończyliśmy na 31. miejscu na 64 startujące drużyny.
Odnosząc się do zadanego już pytania czy przynęty Dragona są jakieś gorsze, myślę, że odpowiedź na to pytanie daje wynik drugiej tury.Trzy drużyny wspierane przez Dragona zajmują 2., 3. i 4. miejsce w turze, a Team Dragon Opole bezkonkurencyjnie wygrywa całe zawody.
PS Jedno ze zdjęć z palcem sędziego, ale cóż, jakie warunki takie zdjęcia.
Relację przygotował
Arek Strzyżewski
Team Dragon OPZW Bydgoszcz