Wielokrotnie już słyszałem: "Po co ci tyle wędek?”, "To jeszcze wędkarstwo czy już kolekcjonerstwo?” Takie i podobne im pytania słyszę nie tylko ja, ale wielu wędkarzy.
Do stawiających te pytania należą nasze drugie połówki, a nawet koledzy po kiju. Gdzie leży prawda? Jak brzmi odpowiedź? Czy daliśmy się wciągnąć w marketingową machinę? A może wędkarstwo, jak i wiele innych dyscyplin, tak mocno się wyspecjalizowało, że właśnie niezbędnym jest posiadać las wędzisk?
NanoCore Spinn 15
Zdecydowanie należę do zwolenników tej drugiej teorii, czyli mówiącej o specjalizacji w wędkarstwie. Nie, nie, wcale nie tłumaczę sobie w ten sposób przybywania kolejnych perełek w arsenale „niezbędnych” wędzisk, trafiających na mój stojak. Analogia jest bardzo prosta: chyba żaden z nas nie ma w szafie jednej pary butów. Po prostu nie da się jedną parą pogodzić wyjścia na boisko sportowe i wesele kolegi. Podobnie jest z wędkarskim ekwipunkiem. Właśnie przez tę specjalizację, na początku tego roku trafił do mnie nowiutki przedstawiciel serii NanoCore Spinn. Wędzisko to zbudowane na monoblanku długości 183 cm, z zakresem wyrzutowym określonym na poziomie 2 – 15 g. Patrząc na parametry można by pomyśleć, że to wędka jakich wiele. Czemu więc właśnie do jej opisu użyłem analogii o specjalizacji?
Lekki spinn nie znaczy wklejanka
Przez lata popularności bocznego troka i mikroprzynęt, przyzwyczailiśmy się do wędek, których szczytowy fragment zastąpiony był wklejonym elementem z pełnego włókna węglowego bądź szklanego i pełnił rolę sygnalizatora brań, podobnie jak w feederach i pickerach. Często jednak elementy te nie były odpowiednio spasowane i wędka miała widoczne przesztywnienia, przez które nierzadko gubiła delikatnie zapięte ryby. Na szczęście obecna technologia tworzenia mat węglowych i blanków pozwala osiągnąć czuły i delikatny szczyt, zachowując jednolitą konstrukcję blanku i niezbędną do zacięcia sztywność dolnika. To świetne rozwiązanie, szczególnie do lekkiego jigowania, kiedy nie potrzebujemy twardej szczytówki do animacji naszej przynęty.
Na łódkę i do brodzenia
Krótkie wędziska słusznie kojarzą nam się z łowieniem ze środków pływających. Jednak doskonale nadają się też do brodzenia i łowienia w miejscach z silnie zakrzaczonymi brzegami, gdzie chodzenie z długim kijem grozi jego uszkodzeniem, a ponadto jest bardzo niekomfortowe. Krótki, wykończony lekką pianką EVA dolnik pozwala komfortowo wykonywać rzuty zarówno jedno-, jak i oburącz i prowadzić naszą przynętę samym nadgarstkiem. Pomimo niewielkiej długości, sprężystość blanku, a także doskonałe przelotki Fuji, rozmieszczone według zaleceń producenta, gwarantują dalekie odległości rzutu.
Czuły szczyt i mocny dolnik, czyli opadowy ideał
NanoCore Spinn ma szybką akcję, ale pod obciążeniem wyraźnie zaczyna pracować od szczytu; poddaje najpierw szczytowy odcinek uzbrojony w kilka niskostopkowych przelotek. Dolnik jest sztywny, jednak nie przesztywniony. Poddaje się pod większym obciążeniem i wszystko to dzieje się bardzo płynnie, bez przesztywnień. Dzięki takiej konstrukcji dostrzeżemy nie tylko najdelikatniejsze stuknięcie w swobodnie opadającą przynętę, ale i w tempo zatniemy, a potem utrzymamy na haku zapiętą rybę. Wędka swobodnie radzi sobie z zębatymi i mętnookimi przyłowami, które podczas łowienia okoni na przynęty nieprzypominające swoim rozmiarem zooplanktonu są bardzo częste. Tytułowe wędzisko połączyłem z dobrze znanym kołowrotkiem Nano Lite XT 60C w rozmiarze 20. Płytka szpula zmieściła wystarczającą ilość cieniutkiej plecionki, a zestaw dopełnił przypon Classic Surfstrand 7x7 wytrzymałości 6 kg z agrafką Quick Lock, dzięki której zmiana przynęty trwa dosłownie moment, niezależnie od panujących warunków czy emocji, jakich nierzadko doświadczamy na łowisku.
Czy warto?
NanoCore Spinn 15 to zdecydowanie specjalistyczne wędzisko; absolutnie nie wpisuje się w potok pytań o treści "szukam wędki na szczupaka, okonia i sandacza, a i sumy czasem łowię". Czy to źle? Według mnie, absolutnie nie. Coraz więcej wędkarzy świadomie dobiera najmniejszy drobiazg swojego ekwipunku, więc nie ma się co dziwić, że producenci oferują nam sprzęt o nierzadko wąskim przeznaczeniu, ale precyzyjnie dopasowany do danej techniki i spełniający wymagania nawet najbardziej wybrednych łowców. Jeszcze niedawno takie wędziska wykonywały tylko specjalistyczne pracownie. Tu poruszam kolejny aspekt, cenowy. Do rąk dostajemy więc wędzisko specjalnie zaprojektowane i ukierunkowane do konkretnych technik, jednak absolutnie nie znaczy to, że sięgniemy po nie raz czy dwa w sezonie. Ponadto, nie zapłacimy wygórowanej kwoty. Oprócz łowienia z opadu, znalazłem jeszcze inne sytuacje, w których mój NanoCore Spinn 15 świetnie się sprawdził i zastąpił używane wcześniej wędziska. A Wy? Do jakich jeszcze technik go przeznaczyliście?
Z wędkarskim pozdrowieniem
Kamil Zaczkiewicz
TEAM DRAGON