Jeszcze nie tak dawno niechętnie spoglądałem na wklejanki, ponieważ kilka razy widziałem tego typu wędziska w akcji kończące bardzo źle w rękach niewłaściwych wędkarzy.
Te kilka wklejanek widzianych u kolegów w akcji nie miały długiego życia, więc nie można mi się dziwić, że niechętnie myślałem o ich użytkowaniu. Jednak, jak to mówią, kto nie spróbuje ten się nie przekona. Sięgnąłem po Invadera Jig 6.
Pierwsze wrażenia płynące z oglądania i dotykania wędziska dłonią dotyczyły głównie lekkości i mocy blanku – byłem pod dobrym wrażeniem, ale nadal nie dawała mi spokoju myśl: czy widok łamiących się wklejanek spotka mnie samego podczas wędkowania Invaderem? Już w pierwszym dniu łowienia przyzwoitych okoni w trudnym łowisku uznałem, że można się fajnie bawić tak czułym i delikatnym zestawem zarazem nie bojąc się o jakiekolwiek problemy z holem czy zacięciem. Łowiąc niewielkimi przynętami okazuje się, że nawet okonie posiadają w paszczy twarde fragmenty i przy stosowaniu cienkich haczyków mocne zapięcie jest niełatwe i kluczowe podczas łowieniu okoni w stadzie. Dlaczego? Po wielu latach łowienia pasiastych wojowników zaobserwowałem regułę w moich łowiskach, a mianowicie spadające ryby często powodują szybki zanik brań. Wywnioskowałem, że spięta ryba wpada w ławicę i swoim zachowaniem powoduje jej rozpierzchnięcie się. Stąd tak ważnym jest dobre zacięcie, zapięcie i trzymanie ryby na wędce, po prostu jej spięcie nie opłaca się wędkarzowi ujmując to w szerszym aspekcie. Spinningując Invaderem komfortowo czułem przynęty w przedziale wagowym od 1 g do 7 g; oczywiście nie przesadzajmy z przeciążaniem i starajmy się nie przekraczać górnej granicy ciężaru wyrzutowego.
Często w niemałym uciągu wody na kamienistych górkach czy prostych blatach z pojedynczymi kamieniami, te potencjalnie dobre stanowiska mają swój minus: im ciężej łowię, tym ponoszę większe ryzyko rwania przynęt, ponieważ kamienie zalegające na dnie powodują częste klinowanie się przynęt. Również z tego powodu potrzebowałem czegoś bardzo czułego, aby wyczuć szybkie zmiany w strukturze dna i coś, czym poszybuję nad kamieniami bardzo lekką przynętą prezentując ją w odpowiedni sposób. Klasyczny opad jest moją ulubioną techniką prowadzenia, a przy tym specyfika łowiska daje możliwość próbowania czegoś innego: podanie bardzo lekkiej przynęty z prądem i dosłownie prowadzenie jej po kamieniach - to bardzo fajny trening refleksu i nauka wyczuwania przynęty. Mając to na uwadze, czuła wklejanka zyskuje przewagę nad innymi spinningami, umożliwia nietypowe naprawdę delikatne przytrzymania przynęty pomiędzy uskokiem z kamyczka na duży kamień. Te niuanse są lepiej widoczne na wklejonej szczytówce i w tym przypadku również wyczuwalne na blanku, specyficzny blank Invadera daje mi wyczuć elektryzujące mocne kopnięcie – w takim momencie czuję adrenalinę mimo łowienia delikatną wędką niewielkich ryb.
Wędzisko mimo swojego opisu ma swój specyficzny zapas mocy, który nie wystraszy się większego przyłowu. Półparaboliczna akcja nie pozwoli na spadki ryb, i warte dodania: mimo swojej długości bardzo fajnie ładuje lekkie przynęty. Warto pamiętać, że kluczowym elementem dobrego zestawu będzie wysokiej jakości cienka plecionka, ja używam sprawdzonego klasyka HM8x Forte średnicy 0,06 mm.
Radosław Skalski
przygotowała Emilia Jaskulska