Błystki obrotowe to przynęty, od których zaczynałem swoją spinningową przygodę. A okonie to pierwsze ryby, które udawało mi się łowić.
Wszystko to działo się w czasach, kiedy przynęt silikonowych jeszcze nikt nie znał i o nich nie słyszał. Obrotówki z tamtych lat znacznie odbiegały jakością wykonania od tych, którymi łowię obecnie. Bardzo często wymagały korekty i poprawy konstrukcji lub elementów budowy, aby w ogóle zaczęły pracować, a listek podczas zwijania regularnie, płynnie obracał się wokół osi obrotówki. Trafiały się również perełki, te jednak kosztowały krocie i niemalże były nie do zdobycia. Z tamtych czasów pamiętam sklep dewizowy, który znajdował się na dworcu centralnym PKP w Warszawie. Podczas jednej z wycieczek do stolicy kupiłem w nim (za z trudem uzbierane pieniądze) taką obrotówkę. Przynęta na tamte lata bezcenna i moja najlepsza, którą umieściłem w swoim skromnym spinningowym pudełku. Łowiłem na nią wszystko, od tytułowych okoni, poprzez szczupaki, bolenie i sandacze. A podczas zaczepu, nawet w listopadzie, rozbierałem się i wchodziłem po nią do wody. Ta przynęta robiła ogromną różnicę w ilości łowionych ryb oraz jakości wykonania na tle przynęt, które były ogólnodostępne w skromnie zaopatrzonych sklepach wędkarskich. Dziś nie ma tych problemów, a jakość wykonanych przynęt jest wręcz wzorcowa i spełnia swoje zadania w stopniu doskonałym. A obrotówki to w dalszym ciągu przynęty, którymi uwielbiam łowić i uważam je w określonych warunkach łowiska (i porach roku) za przynęty skuteczniejsze od „silikonu”. Wachlarz możliwości prowadzenia tej przynęty i jej prezentacji w wodzie jest ogromny. Ogólnie przyjęło się, że obrotówkę należy zarzucić do wody i zwijać. Nic bardziej mylnego, obrotówka to przynęta, której można nadać odpowiedni rytm pracy w wodzie, grać nią, a w odpowiednich strefach nurtu łowić z opadu. Można także prowadzić na różnej głębokości wody: tuż przy powierzchni, w toni jak i przy samym dnie. Kunszt prowadzenia tej przynęty nabywa się podczas długoletniej praktyki i częstego posługiwania się nią. Nie wyobrażam sobie swoich wypraw wędkarskich na takie ryby jak pstrągi, trocie czy okonie bez obrotówki. Potwierdza to się z każdym rokiem i moje prywatne statystyki mówią same za siebie.
Nie jest żadną nowością i nie powiem tu nic odkrywczego stwierdzając kolejny raz, że produkty od Dragona są przynętami doskonałymi i niewymagającymi żadnych ulepszeń. Bardzo szeroka gama obrotówek oraz ich rodzaje, barwy oraz dostępny zakres masy własnej przyprawia o zawrót głowy i dla wielu przyczynia się do trudności w wyborze – oferta jest szeroka. Obecnie swoje pstrągowe pudełko z obrotówkami przeniosłem nad wodę nizinną i łowię okonie. Ryby reagują doskonale, a zdarza się, że w tym samym czasie nie wykazują reakcji na przynęty gumowe mojego kompana na łodzi. Po ostatnich naszych wspólnych wyprawach stwierdził i przyznał się, że nie miał racji uważając, że gumowa przynęta daje mu więcej możliwości prowadzenia i na gumę bierze lepiej. No cóż, bywają dni, kiedy dobra obrotówka bije na głowę silikonowe przynęty.
Do ulubionych moich obrotówek podczas polowania na okonie należą CM-CLASSIC, AG CLASSIC oraz VLT-CLASSIC. Chwost (w wersji de Luxe) umieszczony na kotwiczce przynęty zwiększa jej atrakcyjność i zainteresowanie ryb. Rozmiarem żongluję w zależności od głębokości i siły przepływu wody oraz zamierzonego sposobu prowadzenia tej przynęty. Okonie łowię na obrotówki wielkości 2 i 3.
Dariusz Daro Mrongas
TEAM PRZEWODNIKÓW WĘDKARSKICH