Odnaleźć i wstrzelić się w rybę

Bartek Żeluś Piaseczny znany jest wszystkim spinningistom za sprawą pięknych ryb, które łowi. Ryb, których szczerze po koleżeńsku można mu zazdrościć. To bardzo dobry, młody wiekiem spinningista. Świetnie rozpracował rzekę i potrafi wstrzelić się w gusta ryb nie tylko taktyką i techniką, ale też żongluje różnymi przynętami właśnie w celu skuszenia ryb. Jak wygląda wędkarski rok Bartka? Opisał to bardzo skrótowo na przykładzie łowienia boleni. Zapraszam do lektury artykułu; Waldemar Ptak.

Bolenie, które poławiam wiosną głównie biorą przy łachach oraz na blatach, gdzie odnajdują obficie zaopatrzoną stołówkę. Na ogół, wiosenne bolenie są słabe, mają niewiele siły i hole nie są szczytem marzeń wędkarza. Gdy odnajdę zgrupowanie boleni, to można ich naprawdę wiele nałowić, a wśród złowionych jednak trafiają się mocne sztuki i wtedy hol daje mnóstwo frajdy. Bolenie po odbytym tarle są mega głodne i biorą bardzo intensywnie, wtedy głównie łowię je w toni, a najlepsze efekty miewam na różne przynęty – te zmieniają się co roku, ponieważ jest to zależne od upodobań boleni. W tym roku najlepiej szły na gumy oraz woblery głównie długości 7 cm.

Natomiast letnie bolenie to już całkiem inna bajka, są fest ciężkie do złowienia; tegoroczna niżówka sprawiła to, że większość boleni latem stało w środku rzeki i tylko pod wieczór podpływały pod przelewy. Statystycznie rzecz ujmując, większość złowionych ryb holowałem ze środka rzeki. Do letniego łowienia potrzebowałem bardzo ciężkich przynęt, dlatego używałem ciężkich woblerów sterowych oraz ciężkich powierzchniowych. Najlepsze na moich tegorocznych łowiskach woblery sterowe to długości 7 cm produkcji mojego znajomego oraz 8-centymetrowe woblery znajomego Daniela. Dobranie się do letnich boleni było bardzo trudne za sprawą niskiej wody oraz wysokiej temperatury wody w rzece, te warunki nie dawały mi dużych szans na łowienie boleni. Na przelewach i napływach główek było dużo więcej szczupaków, kleni i jazi, a przecież to tutaj powinny grasować przede wszystkim bolenie. Na szczęście końcówka lata można powiedzieć bardzo mi to wynagrodziła, gdyż mój największy boleń złowiony pod koniec sierpnia mierzył 82 cm i wziął na woblera kolegi Grześka.

Z wielu powodów postanowiłem łowić je w nocy. Cóż, może i nie złowiłem ich wiele, ale świetnie się bawiłem mając na wędce znakomity wobler Salmo STING. To MEGA wobler na nocne sandacze oraz bolenie.

Nadeszła jesień i jeśli woda się nie podniesie, a na razie wszystko na to wskazuje, to już wiem gdzie ich szukać i na co łowić; ostatnio główną bronią jest Lunatic osadzony na 10-gramowej główce. Mój plan zakłada szukanie jesiennych boleni na przykosach oraz na główkach blisko przykos. Ten sezon jest bardzo dziwny, nietypowy, bardzo dotkliwie uczy wędkarskiej pokory…

Używam najróżniejszych przynęt do łowienia moich ukochanych ryb, pochodzą z produkcji seryjnych i rękodzielniczych. Są to gumy rippery przeznaczone na różne drapieżniki oraz specjalistyczne na bolenie, także woblery powierzchniowe i sterowe: Salmo, Dragon V-Lures, Daniela Zaremby, Grzegorza Derenia, Roberta Hamera, Tomasza Janeczka, Kamila Białkowskiego. W przyszłym roku zapewne powstaną nowe uwarunkowania w rzece i będę musiał szukać palety nowych, skutecznych przynęt w zmieniających się warunkach. Także na tego typu poszukiwaniach polega urok wędkarstwa.

Życzę wszystkim taakich boleni!
Bartek „Żeluś” Piaseczny